Ćwierćfinały Ligi Mistrzów siatkarzy czas zacząć! W nich ZAKSA Kędzierzyn-Koźle gra z Cucine Lube Civitanova. Zespół Nikoli Grbicia zakończył pierwsze spotkanie zwycięsko, pokonując faworyta z Włoch 3:1. Jest o krok od półfinału imprezy.
Urodziny Kubiaka. Mówili o nim, że za niski, za słaby...
W Lidze Mistrzów siatkarzy zostały dwa polskie zespoły, czyli ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i PGE Skra Bełchatów. Ten pierwszy w środę mierzył się z Cucine Lube Civitanova. Włoska drużyna jest obrońcą tytułu z ostatniego w pełni rozegranego sezonu europejskich pucharów. To właśnie team prowadzony przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski, Ferdinano De Giorgiego, był określany mianem faworyta spotkania.
Zwycięzca fazy zasadniczej PlusLigi podszedł jednak do meczu z utytułowanym rywalem bez żadnych kompleksów. Zespoły w pierwszym secie prowadziły bardzo wyrównaną grę. Wymiany punkt za punkt nie pozwalały żadnej z drużyn osiągnąć znaczącej przewagi. W końcówce jednak główną rolę grał blok kędzierzynian. Dwa razy udało im się zatrzymać uderzenie Osmany'ego Juantoreny i raz Leala, co dało im piłkę setową 24:22. Mimo świetnej zagrywki Łukasza Kaczmarka, ten drugi z zawodników Lube zaatakował pod górę po palcach rywali i obronił pierwszą próbę. W kolejnej na lewym skrzydle nie pomylił się jednak Kamil Semeniuk, dając swemu zespołowi zwycięstwo 25:23.
Trzeba przyznać, że fantastycznie oglądało się siatkówkę w wykonaniu ZAKSY i Lube. Była ona dynamiczna, pełna ciekawych, technicznych zagrań i nie było w niej wielu błędów. Warto odnotować akcję, w której mierzący 183 cm Benjamin Toniutti wygrał przepychankę na siatce z dwumetrowym Juantoreną. Nie uchroniło to jednak jego zespołu przed stratą kilku punktów po atakach Leala i blokach na średnio spisującym się Aleksandrze Śliwce (9:12). Do końca seta gra nie toczyła się po myśli polskiej drużyny. Błędy serwisowe ZAKSY, as serwisowy Kubańczyka oraz udany atak Kamila Rychlickiego zakończyły partię na korzyść Lube (25:14).
ZAKSA na maksa. Wielka jakość, wielka wygrana
Pomyłki, które towarzyszyły grze kędzierzynian w drugim secie, nie pojawiły się na początku kolejnego. Bloki Davida Smitha czy Toniuttiego na Lealu oraz as serwisowy Śliwki były potwierdzeniem dużej pewności siebie zespołu mimo porażki partię wcześniej (8:4). Czym gospodarze odrabiali straty? Przede wszystkim pipem i przyspieszeniem gry na skrzydłach (16:16). Akcje się wydłużyły, ZAKSA wzmocniła zagrywkę i zaczęła się lepiej ustawiać w defensywie (19:17). Choć miejscowi wyrównywali, w końcówce raz po raz na dwupunktowe prowadzenie wychodzili goście (22:20). Ostatecznie górą byli siatkarze Nikoli Grbicia (25:21). Jak im się to udało? Dużo szczęścia w ataku miał Kaczmarek, a następne zagrywką seta zamknął Jakub Kochanowski.
Fantastycznie rozpoczął się czwarty set dla ZAKSY (4:1). Poddenerwowany Ferdinando De Giorgi przerwał grę i dał nieco "oddechu" swoim graczom. Ci zmienili taktykę na siatce. Grali po prostej, a De Cecco stawiał częściej na rozgrywanie na środek. Miejscowi odrobili straty, a następnie na prowadzenie wyszli po asie Simona. O czas poprosił trener Grbić (8:11). Wkrótce wynik się wyrównał po tym, jak Rychlicki nadepnął na linię trzeciego metra w ataku, a Juantorena uderzył po prostej w aut z lewej flanki bez bloku (12:12). W kolejnych akcjach rywalizacja sprowadziła się do przysłowiowego "siła razy ramię" po stronie Lube i taktycznych zagrań ZAKSY – na przykład mylenia bloku rywali obrotem nadgarstka po prostej zaraz przed wykonaniem ataku. As Semeniuka dał gościom prowadzenie 19:17 i choć rywale starali się jeszcze wyrównać straty, to bezbłędni na mecie meczu byli wspomniany Semeniuk i Śliwka. ZAKSA triumfowała 3:1 (21:25).
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – kiedy rewanż z Cucine Lube Civitanova?
Środowa wygrana z Lube to bardzo duża zaliczka przed ćwierćfinałowym rewanżem. Ten odbędzie się w Kędzierzynie-Koźlu 3 marca o 18:00.