Przejdź do pełnej wersji artykułu

Liga Mistrzów piłkarzy ręcznych: świetna druga połowa i zwycięstwo Łomży Vive w Szeged

/
Liga Mistrzów piłkarzy ręcznych. MOL-Pick Szeged – Łomża Vive Kielce
Piłkarze ręczni Łomży Vive Kielce odnieśli dziewiąte zwycięstwo w LM (fot. PAP / EPA)

Piłkarze ręczni Łomży Vive Kielce zrehabilitowali się za porażkę z PSG sprzed dwóch dni i wygrali na wyjeździe z węgierskim MOL-Pick Szeged 30:26 (14:14) w fazie grupowej EHF Ligi Mistrzów.

Łomża Vive Kielce w pierwszej rundzie pokonała we własnej hali aktualnego wicemistrza Węgier 26:23. Ale rywale wystąpili wówczas bez sześciu zawodników zarażonych koronawirusem, a kolejnych trzech było kontuzjowanych. Zespół trenera Juana Pastora kłopoty zdrowotne związane z COVID-19 ma już za sobą, ale w kadrze na mecz z Vive nie znaleźli się Borut Maczkowszek, Bence Banhidi i Luka Stepancić. Węgrzy wygrali trzy poprzednie spotkania w Lidze Mistrzów i nadal liczą się w walce o czołowe lokaty w grupie A.

Podopieczni Tałanta Dujszebajewa przystąpili do tego meczu z mocnym postanowieniem zmazania plamy po fatalnym występie w Paryżu. Ale czwartkowe spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po bramkach Mateja Gabera i Bogdana Radivojevicia prowadzili 2:0. Kielczanie jednak dość szybko wyrównali, po tym jak w piątej minucie Ronalda Miklera pokonał z lewego skrzydła Michał Olejniczak. Po chwili do węgierskiej bramki trafił Arciom Karalek i mistrzowie Polski wyszli już na prowadzenie (3:2). Z pierwszych czterech trafień gości, trzy były dziełem białoruskiego obrotowego.

Czytaj też:

Ze względu na koronawirusa Kamil Syprzak nie pojechał na styczniowe MŚ w Egipcie (fot. PAP / Adam Warżawa)

Kamil Syprzak: COVID mnie nie oszczędził. Dostałem grubo po kościach

Kolejny fragment meczu był bardzo wyrównany, a wynik najczęściej oscylował wokół remisu. Dopiero w 19. min po bramce z karnego Arkadiusza Moryty kielczanie odskoczyli na dwa trafienia (9:7). Sześć minut później na ławkę kar powędrował rozgrywający bardzo dobry mecz Karalek, co bezlitośnie wykorzystali gospodarze. Wicemistrz Węgier po bramkach Radivojevicia z karnego i Martina Stranowskiego doprowadził do remisu (12:12 w 27. min).

W kolejnych ofensywnych akcjach Vive pomylili się Igor Karacić i Szymon Sićko. Rywale odpowiedzieli trafieniem Stanislava Kasparka i po raz pierwszy od dłuższego czasu wyszli na prowadzenie. Na przerwę oba zespoły schodziły przy rezultacie remisowym 14:14. Polskiej drużynie zdarzały się w pierwszej części spotkania błędy, ale i tak prezentowała się ona zdecydowanie lepiej, niż we wtorek przeciwko PSG w Paryżu. W ekipie rywali pierwszoplanową postacią był Mikler, który bronił z blisko 40 proc. skutecznością. Dla porównania, po 30 minutach bramkarz Vive Andreas Wolff miał 26 proc. skutecznych obron.

Czytaj też:

W marcu pokażemy w TVP Sport osiem spotkań PGNiG Superligi i PGNiG Superligi kobiet (fot. PAP)

Osiem meczów PGNiG Superligi i PGNiG Superligi kobiet w marcu w TVP Sport

Druga połowa spotkania rozpoczęła się podobnie jak pierwsza, od bramki Gabera. Chwilę później prowadzenie gospodarzy podwyższył z karnego Mario Sestaric. Kilkuminutową niemoc Vive w ataku przerwał Sićko. W 35. min Wolff obronił rzut byłego zawodnika kieleckiej drużyny Deana Bombaca, w odpowiedzi Moryto z linii siedmiu metrów doprowadził do wyrównania (16:16). Dwie minuty później Sićko wyprowadził gości na prowadzenie.

Kolejne minuty pojedynku to gra bramka za bramkę. Kielczanie wychodzili na jednobramkowe prowadzenie, a Węgrzy doprowadzali do remisu. W 48. min na ławkę kar powędrował skrzydłowy zespołu z Szeged Szwed Jonas Kalmann. Po trafieniu Alexa Duyshebaeva, ekipa z Kielc ponownie wyszła na prowadzenie. W kolejnej akcji Hiszpan trafił po raz kolejny i Vive odskoczyło na dwa trafienia (24:22). Na 10 minut przed końcem starszy syn trenera polskiej drużyny zdobył swoją szóstą bramkę i goście po raz pierwszy w tym meczu prowadzili już trzema trafieniami (25:22).

Trener Pastor poprosił o czas, a jego rady bardzo szybko poskutkowały. Po bramkach Richarda Bodo i Dmitrija Żytnikowa w 53. min prowadzenie kielczan zmalało do jednej bramki (25:24). Odpowiedzią była siódma bramka niezawodnego Duyshebaeva. Na cztery minuty przed końcowym gwizdkiem arbitrów Mirko Alilovica, który zmienił Miklera, pokonał Nicolas Tournat i Vive ponownie odskoczyło na trzy trafienia (27:24). Po chwili Stranovskiego zatrzymał Wolff, a akcję w ataku kielczan skutecznie zakończył Karacić. Mistrzowie Polski wyszli na prowadzenie 28:24 i do końca pojedynku kontrolowali już sytuację na parkiecie.

Kielczanie prowadzą w tabeli grupy A z dziewięcioma zwycięstwami w 13 meczach. Kolejne spotkanie rozegrają 4 marca u siebie. Rywalem będzie niemiecki SG Flensburg-Handewitt.

Źródło: tvpsport.pl / PAP
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także