Trener piłkarzy drugoligowej Chojniczanki uważa, że środowy mecz ćwierćfinału Pucharu Polski w Chojnicach to historyczne wydarzenie dla klubu i miasta. – Aby pokonać Cracovię musimy wspiąć się na wyżyny i dać z siebie wszystko, a nawet i więcej - powiedział Adam Nocoń.
W ćwierćfinale PP w środę o godz. 17.30 ekipa z Chojnic podejmie obrońcę trofeum Cracovię, która w sześciu ostatnich ligowych spotkaniach zdobyła tylko dwa punkty i plasuje się w ekstraklasie na 14. pozycji.
– Oglądałem tegoroczne mecze Cracovii. To były generalnie wyrównane spotkania, w których nasz najbliższy rywal miał sporo sytuacji, ale nie potrafił ich wykorzystać. Wyraźnie brakowało mu szczęścia. W ostatnim meczu krakowianie przegrali u siebie 2:4 z Zagłębiem, ale ponieśli za wysoką porażkę, bo zwłaszcza do przerwy, spisywali się naprawdę dobrze. Ta drużyna ma bardzo mocny skład i zajmowane miejsce nie oddaje jej potencjału. Trzeba też pamiętać, że rozpoczynała sezon z pięcioma ujemnymi punktami – stwierdził Nocoń.
Zawodnicy Chojniczanki mają już w tej edycji PP na rozkładzie zespół z ekstraklasy – 11 lutego w 1/8 finału wyeliminowali w Lubinie, ale po rzutach karnych, KGHM Zagłębie. We wcześniejszych meczach tych rozgrywek pokonali drugoligowców – u siebie 1:0 Olimpię Elbląg oraz w Krakowie po dogrywce 3:1 Garbarnię.
– Na pewno faworytem środowego meczu będzie Cracovia. Zdajemy sobie sprawę, że aby wyeliminować obrońcę trofeum musimy wspiąć się na wyżyny i dać z siebie wszystko, a nawet i więcej. Cały czas na pierwszym miejscu stawiamy ligę, ale ranga i faza pucharowych rozgrywek zobowiązuje nas do gry z pełnym poświęceniem oraz zaangażowaniem. Teraz liczy się tylko środowy mecz, bo wszyscy wiemy jaka wytworzyła się przed nami ogromna szansa – podkreślił.
Na inaugurację rundy wiosennej drugiej ligi Chojniczanka zremisowała w niedzielę w Polkowicach z dotychczasowym liderem Górnikiem 2:2. Przyjezdni nie mogą jednak być zadowoleni z tego rozstrzygnięcia – prowadzili bowiem 2:0, a poza tym gospodarze od 72. minuty, po czerwonej kartce dla Karola Fryzowicza, musieli radzić sobie w "10".
– Mogliśmy wygrać to spotkania i szkoda straty dwóch punktów. Z drugiej strony rywalizowaliśmy z liderem oraz bardzo silnym zespołem i w tym kontekście zdobyliśmy cenny punkt. Niedosyt jednak pozostał, bo w pierwszej połowie mogliśmy zamknąć mecz, a jeśli prowadzi się 2:0 na wyjeździe to zwyczajnie trzeba odnieść zwycięstwo. W końcówce gospodarze grali w "10", ale zarówno oni jak i my mieliśmy sytuacje do zmiany wyniku. To była otwarta i emocjonująca potyczka – dodał.
W meczu z Cracovią będzie mógł już zagrać pomocnik Paweł Czajkowski, który z powodu nadmiaru żółtych kartek nie wystąpił w Lubinie. Na Dolnym Śląsku drugie takie napomnienie zobaczył natomiast środkowy obrońca Marcin Grolik, ponadto kontuzjowani są młodzieżowcy, boczny pomocnik Kamil Orlik i obrońca Oskar Nowak.
– Szczególnie brakować nam będzie Grolika, bo to ważna postać bloku defensywnego i prawdziwy lider tej formacji. Liczyłem także na Orlika, który nabawił się urazu w naszym ostatnim sparingu ze Stomilem Olsztyn. Ten chłopak bardzo dobrze zaprezentował się w pucharowej konfrontacji z Zagłębiem – ocenił.
Chojniczanka miała być także gospodarzem poprzedniego pucharowego spotkania, ale ze względu na panujące warunki atmosferyczne, ówczesny stan murawy stadionu w Chojnicach i prognozowaną pogodę, zostało przeniesione do Lubina. Tym razem nic nie stoi już na przeszkodzie, aby drugoligowiec zagrał na własnym obiekcie.
– Mieliśmy już okazję trenować na boisku, które jest w dobrym stanie. Mecz z Cracovią to wielkie wydarzenie i historyczny moment dla klubu i miasta. Jego ranga jest niesamowita, bo rywalizujemy przecież o półfinał Pucharu Polski, co jest dla nas wielką szansą i nobilitacją. Dlatego tym bardziej szkoda, że na stadionie zabraknie kibiców, którzy może byliby świadkami, jak eliminujemy obrońcę trofeum. To oczywiście pozostaje w sferze naszych marzeń, ale marzenie warto i trzeba mieć – podsumował.
14:00
Ruch Chorzow/Legia Warszawa