Do Euro 2020 zostało 100 dni. Ale 3 marca to również dzień urodzin Zbigniewa Bońka. Z prezesem PZPN porozmawialiśmy o jego kończącej się kadencji, nominacji Paulo Sousy i problemach polskiej piłki.
Radosław Przybysz, TVPSPORT.PL: – Czego życzy pan sobie na 65. urodziny?
Zbigniew Boniek: – Życzenie jest zawsze jedno i to samo – żeby było zdrowie, żeby było przyjemnie, żeby było miło, żeby wszyscy wkoło dobrze się czuli. I to jest najważniejsze. A ze wszystkim innym człowiek sobie zawsze poradzi.
– A jakieś życzenia na sto dni przed Euro?
– Chciałbym tego, co wszyscy – żeby reprezentacja dobrze grała, żeby nas bawiła, cieszyła, wygrywała mecze i zaszła jak najdalej. Ale wiemy doskonale, że to nie jest takie proste, bo tego samego chcą wszyscy finaliści. Na koniec wygrywa ten, kto przyjechał na mistrzostwa w najlepszej formie i miał trochę szczęścia. Wiadomo, że jesteśmy ambitnym narodem, taką też mamy drużynę i chcielibyśmy osiągnąć coś dobrego. Ale rywale też tego chcą. Wydaje mi się, że jest jeszcze za wcześnie, by dokładnie analizować nasze szanse.
– Zwłaszcza, że najpierw czekają nas marcowe mecze eliminacji mistrzostw świata. Ile punktów w tych trzech spotkaniach pana zadowoli?
– Chciałbym dziewięciu, ale czy uda się tyle zdobyć? Ja jednak nie patrzę tylko na punkty. Ważne, żeby reprezentacja odbudowała się trochę pod względem gry, umiejętności i systemu, bo nie najlepiej to ostatnio wyglądało. Co prawda wygraliśmy eliminacje mistrzostw Europy, ale trudno, żeby było inaczej, skoro byliśmy losowani z pierwszego koszyka, a dwie drużyny wchodziły. Żeby się nie zakwalifikować musielibyśmy przegrać rywalizację z drużynami losowanymi z drugiego i trzeciego koszyka. W marcu liczę przede wszystkim na to, że nasza gra będzie optymistyczniej wyglądała. Piłka musi nas bawić.
– Czym przekonał pana Paulo Sousa?
– Analizując, kogo chciałbym wziąć na selekcjonera, miałem ustalone parametry. Nie mogłem szukać trenera w Polsce, bo większość z nich była już zajęta, mieli swoje projekty. Poza tym, wydawało mi się, że w zaistniałej sytuacji lepiej było wziąć kogoś zza granicy. Patrząc na CV Sousy i po rozmowie z nim, nabrałem pewności, że jest to trener, który ma doświadczenie, wie, o co chodzi, wie, "z czym to się je" i zna polskich piłkarzy.
– Gdy w "Foot Trucku" padło nazwisko Luciano Spallettego, to stwierdził pan, że przecież Spalletti nigdy nie był selekcjonerem... A Sousa?
– Sousa też nie. To samo Górski, Piechniczek, Nawałka... To pytanie jest w ogóle nie na miejscu. Na pytanie o Spallettiego starałem się odpowiedzieć inaczej – że to jest w ogóle jakaś mrzonka. Nam się wydaje, że jest grupa najlepszych trenerów na świecie, która o niczym innym nie myśli, tylko żeby prowadzić reprezentację Polski. A to jest w ogóle nie do pomyślenia. My mogliśmy wziąć trenera, który chciał, widział w tym jakąś szansę, jakiś skok do przodu, a nie regres i ryzyko, które do niczego nie jest mu potrzebne. Spalletti i inni trenerzy z najwyższej półki w ogóle nie są zainteresowani prowadzeniem reprezentacji Polski jak i 90 procent innych reprezentacji. Ewentualnie mogliby się skusić na reprezentację, nie wiem, Niemiec, Hiszpanii, Anglii czy Włoch.
Jakbym zadzwonił do najlepszych trenerów z propozycją objęcia naszej reprezentacji, to zaczęliby się głośno śmiać.
– Długo pan nie spał przed podjęciem tej decyzji? Wiemy, że podjął ją pan dość autorytarnie.
– Panie redaktorze, ta decyzja już dawno zapadła, jest, także dzisiaj idźmy już w drugą stronę, a nie rozkminiajmy czy spałem, czy nie spałem, czy to była autorytarna, czy nie. Ja ją podjąłem, ale to nie była decyzja jednoosobowa. Niektórzy ludzie o tym wiedzieli, z niektórymi ludźmi to konsultowałem.
– Dobrze, w takim razie nie rozkminiamy tego, co było. Porozmawiajmy o tym, co będzie. 18 sierpnia odchodzi pan ze stanowiska. W jakim stanie zostawia pan polską piłkę?
– To zależy, o czym mówimy. Jeżeli mówimy o PZPN-ie, projektach, budżecie, wydawaniu pieniędzy, programach dla młodzieży, to w kapitalnym stanie. Kto przyjdzie po mnie, to naprawdę może rozwinąć jeszcze kilka projektów, bo zawsze można coś zrobić lepiej i nikt nie jest doskonały, ale wydaje mi się, że przez te dziewięć lat zrobiliśmy wszystko, co było do zrobienia. Teraz najwięcej do zrobienia jest na poziomie klubowym i walki z Covid-em.
– Mówił pan, że "dwie kadencje to za mało na poważne zmiany". Gdyby miał pan trzecią kadencję, to co jeszcze by pan zmienił?
– Najpierw trzeba zostać wybranym, bo jak ktoś się na tym nie zna, nie ma poparcia, to nie będzie wybrany na trzecią kadencję. Dwie to trochę za mało. Gdyby były trzy, to można by dalej realizować programy i wdrażać pewne rzeczy, które polepszyłyby pewne sytuacje. Ale mam nadzieję, że ktokolwiek przyjdzie na moje miejsce, dalej będzie starał się ambitnie ulepszać różne programy. To, czego nam brakuje, żebyśmy byli dobrze określani jako polska piłka, to występy polskich drużyn w europejskich pucharach i dobra piłka klubowa. To trudny temat. Gdy tylko się go poruszy, to każdy widzi jakąś polemikę. Natomiast trudno mieć w garażu dobre samochody, gdy codziennie pan sprzedaje te najlepsze, a sprowadza używane zza granicy. I to jest nasz problem. Chcemy co roku grać w europejskich pucharach, ale co roku się osłabiamy. Sprzedajemy najlepszych, żeby przetrwać, a sprowadzamy piłkarzy przeciętnych.
– Jak sam pan zauważył, chodzi o finansowe przetrwanie.
– Wiem, że to trudny temat. Ale niech pan spojrzy na Legię Warszawa cztery-pięć lat temu, kiedy miała Nikolicia, Prijovicia, Odjidję-Ofoe. Jakość tych piłkarzy była trzy razy większa niż dzisiaj. A ambicje są ciągle takie same. Ja się wcale nie dziwię właścicielom klubów, że czasem starają się tak prowadzić swoje firmy, żeby wyjść na zero albo żeby do tego biznesu nie dokładać. Ale niestety, piłka strasznie dużo kosztuje.
– Będzie pan tęsknił za tą popularnością?
– Panie redaktorze... w ogóle. Prezesem się tylko bywa. To nie jest praca, tylko misja. Sam się na nią zgodziłem. Wiem, jak wyglądał Polski Związek Piłki Nożnej pod każdym względem – administracyjnym, organizacyjnym, strukturalnym, merytorycznym – kiedy przyszedłem i dzisiaj, kiedy odchodzę. Nie, nie będę tęsknił. Będę miał inne rzeczy do roboty. Ja w tym piłkarskim świecie jestem od osiemnastego roku życia i trochę się już przyzwyczaiłem. Ciężej jest z piłki wyjść tym, którym piłka dała imię i nazwisko. Którzy weszli jako właściciele, działacze i dzięki temu stali się rozpoznawalni. Ja takiego problemu nie mam. Zostawię fotel następcy i będę mu życzył wszystkiego najlepszego.
– A gdyby następca potrzebował rady, podpowiedzi? Może jakaś rola nieformalnego doradcy?
– Nie, nie, nie, spokojnie. Niech mi pan tu nic nie wmawia. Prawdopodobnie wybrany zostanie ktoś ze środowiska, które znam, jeden z moich wiceprezesów, bo sporo się mówi, że dwóch z nich chce startować (Marek Koźmiński i Cezary Kulesza – przyp. RP). Ja będę absolutnie neutralny w tym wszystkim. Jeśli będą chcieli zadzwonić, spytać o jakąś poradę, to bardzo chętnie, ale nie deklaruję się w żaden sposób, bo chcę być ponad jakąkolwiek rozgrywkę.
– Rozumiem, że pana stanowisko w Komitecie Wykonawczym UEFA nie jest powiązane z prezesurą w PZPN?
– Nie, to niezależne sprawy. Jeżeli w kwietniu zostanę po raz drugi wybrany do Komitetu Wykonawczego, to nie muszę być prezesem ani pełnić żadnej innej funkcji w polskiej piłce.
– A propos UEFY. Nadal jest pan przekonany, że mistrzostwa odbędą się w formule 12 stadionów?
– Na dzień dzisiejszy nie widzę żadnej innej możliwości. Natomiast zobaczymy, jak to się będzie rozwijało. Ci, którzy mówią, że można przenieść Euro z 12 krajów do jednego, to są ludzie, którzy nie wiedzą o czym mówią. To nie jest takie proste. To niebywale skomplikowana operacja, która kosztowałaby UEFĘ gigantyczne pieniądze. Na dzień dzisiejszy formuła 12 państw jest, według mnie, jedyną wykonalną.
– Na koniec pytanie już stricte piłkarskie. Jakie są, pana zdaniem, największe obecnie piłkarskie talenty w naszym kraju?
– Nie ma potrzeby operować nazwiskami. Młodzi niech grają, niech się uczą, niech starają się rozwijać jak najlepiej. Przyjdzie taki dzień, gdy będą znani na polskim albo europejskim rynku. Ale szafowanie nazwiskami nikomu nie służy.
– Spróbuję zatem inaczej. Jak podpowiada panu piłkarska intuicja – zobaczymy jakieś nowe twarze wśród pierwszych powołanych przez Paulo Sousę?
– Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było, bo każdy trener ma swoją koncepcję i do grupy dwudziestuparu osób może wpuścić jakiegoś młodego piłkarza, żeby mógł mu się przyjrzeć i zobaczyć, czy będzie mógł z niego skorzystać w przyszłości. Natomiast nie mam takiej wiedzy i nie chcę tutaj strzelać.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.