Manchester City absolutnie zdominował u siebie Wolverhampton, ale dopiero w końcówce zapewnił sobie zwycięstwo 4:1. To 21. wygrana z rzędu Obywateli, w tym piętnasta w Premier League.
Gdy w 61. minucie Conor Coady wykończył świetne dośrodkowanie z rzutu wolnego Joao Moutinho, kibice Manchesteru City zadrżeli. Był to bowiem gol wyrównujący, choć gospodarze powinni już dawno mieć zamknięty wynik.
Przeważali od pierwszego gwizdka i raz za razem mieli doskonałe okazje. Rui Patricio doskonale bronił jednak strzały Bernardo Silvy czy Kevina De Bruyne, a Riyad Mahrez trafił ze spalonego. Bramkarz Wolverhampton skapitulował tylko po samobóju Leandera Dendonckera w 15. minucie.
Taki stan rzeczy utrzymywał się do 80. minuty, gdy wreszcie Patricio został pokonany przez któregoś z piłkarzy City. Strzałem tuż przy lewym słupku nie dał mu szans Gabriel Jesus. W 90. minucie kropkę nad i mierzonym uderzeniem po ziemi postawił Mahrez.
W doliczonym czasie po raz drugi trafił Jesus. Początkowo sędzia nie uznał gola, ale po wideoweryfikacji zmienił decyzję. 4:1, choć kilkanaście minut wcześniej utrzymywał się remis o Wilki miały swoje szanse...
Obywatele tym samym kontynuują swoją fantastyczną serię. Po raz ostatni nie wygrali w lidze i w ogóle jakichkolwiek rozgrywkach... 15 grudnia w derbach z United. Czerwone Diabły wyprzedzają w tabeli o piętnaście punktów, choć te mają do rozegrania zaległy mecz.