{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
MŚ w Oberstdorfie. Polacy z brązowymi medalami. Takiego konkursu nie było od lat!

Była szansa na złoto, skończyło się ogromnymi emocjami i brązem. Reprezentacja Polski w składzie Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Kamil Stoch i Dawid Kubacki zajęła trzecie miejsce w konkursie drużynowym w Oberstdorfie. Zobacz ich skoki!
Po konkursie indywidualnym ostrzyliśmy sobie apetyty na rywalizację drużynową. A było na co, bo wyniki pokazywały, że to może być bardzo wyrównany konkurs, w którym o medale powalczy kilka reprezentacji. W takich przypuszczeniach utwierdzała seria próbna. Świetni Austriacy, bardzo mocni Niemcy i Słoweńcy, przyczajeni Japończycy, a do tego oczywiście Polacy i Norwegowie, którzy w treningowych skokach akurat nie imponowali. Ale to raczej była zasłona dymna.
Już w pierwszej grupie podziwialiśmy aż 141-metrowy lot Yukii Sato. Japończycy wysoko zawiesili poprzeczkę rywalom i wypracowali sobie sporą przewagę choćby nad Słoweńcami. Mocno rywalizację otworzyli też, to akurat nie zaskoczył, Austriacy, bo 138,5 metra uzyskał Philipp Aschenwald. Daleko lądował też Pius Paschke. Piotr Żyła również musiał frunąć w okolice HS (137 metrów), żebyśmy nie stracili już na początku kontaktu z rywalami. I pofrunął. Jego 139-metrowa próba dała nam prowadzenie. Już po pierwsze grupie wyklarowała się czołówka i zaskakująco nie było w niej Norwegów po słabym (117 metrów) skoku Mariusa Lindvika.
Po skokach drugiej grupy jeszcze bardziej wykrystalizowało się grono walczących o medale i goniących Austriaków. Zawodnicy Andreasa Widhoelzla uciekli rywalom po świetnej próbie Jana Hoerla. Niewielkie różnice były między zespołami klasyfikowanymi między drugim a piątym miejscem. Polacy zajmowali czwarty. Spadli na nie po średnim występie Andrzeja Stękały (122,5 metra). Znacznie dalej poszybował Kamil Stoch, który osiągnął 133-metrową odległość i biało-czerwoni nie stracili kontaktu ani z Austriakami, ani z Niemcami. Wyprzedzili za to Japończyków. Z kolei Norwegów podciągnął nieco Johann Andre Forfang (133 metry).
W czwartej grupie do gry włączył się wiatr. Przerwy były coraz dłuższe, skoki niekoniecznie. Przynajmniej na początku. Emocje zaczęły się od próby Ryoyu Kobayashiego, który uzyskał 135,5 metra. Tak Japończycy zrobili kolejny krok w kierunku medalu. Po jego próbie sędziowie... podnieśli belkę startową, a to oznaczało, że Dawid Kubacki musiał wylądować w okolicach rozmiaru skoczni. Zanim Polak usiadł na belce startowej, o prowadzenie na półmetku walczyli Stefan Kraft i Karl Geiger. Dalej poleciał Niemiec i to gospodarze cieszyli się z pierwszej pozycji. Kubacki skoczył 131 metrów, co dawało nam trzecią pozycję za Niemcami i Austriakami.
W drugiej serii natężenie emocji było większe. Odpadło sześć najsłabszych ekip, więc częściej oglądaliśmy dalekie loty. O wrażenia dbali reprezentanci czterech reprezentacji, które walczyły o medale. Yukiya Sato skoczył aż 137 metrów i Japończycy zmniejszyli stratę do Austriaków oraz Niemców. Ponownie świetnie spisał się Philipp Aschenwald, ale nieco słabiej Pius Paschke. Wykorzystał to Piotr Żyła, która powtórzył wynik z pierwszej serii, znów osiągnął 139-metrową odległość. Wyprzedziliśmy Niemców, a do prowadzących Austriaków traciliśmy zaledwie 0,2 punktu. To zwiastowało ekscytującą walkę do ostatniej próby.
Polska, Austria, Niemcy i Japonia – te drużyny liczyły się po pięciu z ośmiu skoków w grze o medale. Wypadli z niej Słoweńcy. A Japończycy? Nakamura uzyskał 126,5 metra i ekipa z Kraju Kwitnącej Wiśni musiała czekać, co pokażą rywale. Ci też nie imponowali. Hoerl lądował w tym samym miejscu, co Nakamura. Freund miał 123 metry. Wszyscy blisko siebie, nikt nie pozwalał nikomu uciec. Jasne było, że Andrzej Stękała powinien uzyskać przynajmniej 120 metrów, a najlepiej około 125. I tak zrobił! Poleciał dalej niż konkurenci, na 127 metrów i Polacy wyszli na prowadzenie!
Emocje już tylko rosły. Keiichi Sato 130-metrową próbą wyznaczył odległość i dla Polaków, i dla Austriaków, ale też dla Niemców, którzy mogli liczyć na Markusa Eisenbichlera. Nas najpierw interesował jednak skok Daniela Hubera, a ten zrobił swoje. 130,5 metra dawało zawodnikom Widhoelzla prowadzenie. W pogoń za Austriakami rzucił się Eisenbichler, który poszybował aż na 138,5 metra. Niemcy zajmowali teraz pierwsze miejsce. Ale zmienił to Kamil Stoch! 132,5 metra wystarczyło, żeby przed ostatnią grupą Polacy wciąż byli na czele! Przewaga nad Niemcami? Punkt. Nerwy, nerwy, ogromne nerwy!
Z każdym skokiem napięcie było większe. Japończykom wielkich nadziei na podium nie dał Ryoyu Kobayashi, choć uzyskał 128,5 metra. Po lądowaniu Stefana Krafta na 133. metrze z podium cieszyli się Austriacy. Zostało dwóch zawodników. Kubacki czy Geiger? Michal Doleżal czy Stefan Horngacher? Geiger poleciał na 136. metr i bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę Polakowi. Ale ten wylądował zbyt blisko, by liczyć, że wygramy. 127,5 metra dawało niewielką szansę na srebro, jednak z Austriakami ostatecznie też przegraliśmy. To i tak sukces reprezentacji Polski, która po raz czwarty w historii zdobyła medal w rywalizacji drużnowej.