07 mar 2021 | Skoki

MŚ w Oberstdorfie. Piotr Żyła wygranym, a czołowa "trójka" Pucharu Świata na drugim biegunie

Piotr Żyła, Halvor Egner Granerud, MŚ w Oberstdorfie — Piotr Żyła był bohaterem mistrzostw w Oberstdorfie. Halvor Egner Granerud zdobył tylko jeden medal i to w mikście, a na domiar złego zakaził się koronawirusem (Fot. Getty, PAP)

Halvor Egner Granerud był pewniakiem do medalu, Markus Eisenbichler miał go powstrzymać, a zwyciężali skoczkowie, którzy w tym sezonie nawet nie wygrali konkursu Pucharu Świata. Kto wyjeżdża z Oberstdorfu z podniesioną głową, a kto rozczarowany?

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Efekt Michala Doleżala? Co impreza, to mamy podium!

Niezniszczalni! Lata mijają, a oni wciąż zdobywają medale

Czytaj też

Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Polacy medal, Oberstdorf 2021

Niezniszczalni! Lata mijają, a oni wciąż zdobywają medale

Mistrzostwa, mistrzostwa i po mistrzostwach. Sobotni konkurs drużynowy zakończył rywalizację skoczków w Oberstdorfie. Dla nas udaną, bo opuszczamy alpejską miejscowość ze złotem Żyły i brązem zespołu. Ale nawet w naszej ekipie nie wszyscy zaliczą te zmagania do najbardziej udanych w karierze.

Listę największych przegranych otwiera... czołowa "trójka" Pucharu Świata. A kto znalazł się na tej największych wygranych? Jedno polskie nazwisko jest pewne. Kto jeszcze? Nawet... Ukrainiec zasłużył na ogromną pochwałę.

Wygrani

Piotr Żyła (Polska)

Może i zdobył jeden medal indywidualny, a Karl Geiger dwa, ale to Piotr Żyła był najlepszym zawodnikiem tych mistrzostw. Najstarszy w historii złoty medalista na normalnej skoczni. Po zaskakującym triumfie (choć jego zawsze stać na wygraną) szalał ze szczęścia, ale trudno mu się dziwić. Wreszcie to jego koledzy nosili na ramionach. Na dużej skoczni zajął czwarte miejsce. Gdyby nie przeliczniki za wiatr, znów miałby złoto. I to żadne gdybanie, bo kapitalną formę potwierdził w sobotniej "drużynówce", w której indywidualnie był najlepszy. Co tu dużo mówić, mistrzostwa Pietera!

Niezniszczalni! Lata mijają, a oni wciąż zdobywają medale

Czytaj też

Niezniszczalni! Lata mijają, a oni wciąż zdobywają medale

Żyła: drugi skok? To było jak podejście do dobrej imprezy

Żyła: drugi skok? To było jak podejście do dobrej imprezy

Stefan Kraft (Austria)

Jeśli ktoś do rozpoczęcia mistrzostw świata w Oberstdorfie dzierżył miano pechowca sezonu, to z całą pewnością Stefan Kraft. Pierwszy weekend w Wiśle – koronawirus. Wrócił na mistrzostwa świata w Planicy – skończył je z bólem pleców po jednym skoku treningowym. Potem tylko raz stanął na podium, ani razu nie wygrał. Szybko pożegnał się z marzeniami o trzeciej Kryształowej Kuli. A w Oberstdorfie po raz trzeci został mistrzem świata i już jest jednym z najbardziej utytułowanych skoczków w historii. Więcej złotych medali z mistrzostw ma tylko Adam Małysz.

Karl Geiger (Niemcy)

Człowiek do zadań specjalnych. W Pucharze Świata może nie imponować, kiedy przychodzi wielkiej imprezy, z Karlem Geigerem trzeba się liczyć. Bilans z tego sezonu? Mistrzostwa świata w lotach w Planicy: indywidualne złoto, drużynowe srebro. Turniej Czterech Skoczni: drugie miejsce. I mistrzostwa w domu w Oberstdorfie, bo stamtąd pochodzi: aż cztery krążki. Indywidualnie był drugi na normalnej skoczni, trzeci na dużej, a w mikście i sobotniej "drużynówce" zdobywał złoto. Wydawało się, że to Eisenbichler może być bohaterem gospodarzy, okazał się nim Geiger. Wiedział, gdzie wskakiwać na podium, bo w komitecie organizacyjnym pracowały mama i siostra. Nomen omen, zajmowały się ceremoniami dekoracji...

Karl Geiger zdobył w tym roku aż sześć medali mistrzostw świata (Fot. Getty)

Cene Prevc (Słowenia)

Może niepopularna teza, ale Cene Prevc może opuszczać Oberstdorf z podniesioną głową. Część sezonu spędził w Pucharze Kontynentalnym i w przeciwieństwie np. do Austriaka Ulricha Wohlgenannta pokazał, że mocny w drugiej lidze, może być też mocny w pierwszej. Wohlgenannta w Oberstdorfie w ogóle nie było, a Cene skakał i to naprawdę dobrze. Ba, nieoczekiwanie wypadł najlepiej z braci Prevców. Jako jedyny z nich wystartował na normalnej skoczni i zajął piętnaste miejsce. Na dużej poszło mu jeszcze lepiej, bo wylądował w Top 10. Bardzo jasny punkt reprezentacji Słowenii. Jaśniejszy to tylko Anże Lanisek, ale tutaj nie ma żadnego zaskoczenia.

Witalij Kaliniczenko (Ukraina)

To nie żart. Na taki rezultat Ukraińcy czekali ponad dekadę. W 2009 roku w Libercu do drugiej serii konkursu mistrzostw świata awansował Wołodymir Boszczuk. W Oberstdorfie zrobił to Kaliniczenko. Dla niego 29. miejsce to sukces. Tym bardziej, że skakał naprawdę solidnie. 119,5 i 126 metrów to odległość, które na pewno nie przynoszą wstydu. Wyprzedził wszystkich reprezentantów Finlandii – dla ukraińskich skoków to wyczyn.

Maren Lundby i Ema Klinec nie wygrały w tym sezonie żadnego konkursu Pucharu Świata, ale to one zdobyły złote medale (Fot. Getty)

Maren Lundby (Norwegia)

Zdominowała trzy poprzednie sezony w Pucharze Świata, tak jak Adam Małysz trzy razy z rzędu zdobywała Kryształową Kulę, ale tej zimy jej się nie wiodło. Mimo tego zapowiadała, że jedzie do Oberstdorfu po złoto. I nie rzucała słów na wiatr. Na normalnej skoczni zdobyła srebrny medal, w historycznym, pierwszym konkursie kobiet na dużej skoczni wywalczyła tytuł mistrzyni świata. I dokonała tego kilka godzin po wielkim zamieszaniu, kiedy okazało się, że Halvor Egner Granerud ma koronawirusa i jej występ stanął pod znakiem zapytania.

Ema Klinec (Słowenia)

Nie miała ani jednego zwycięstwa zimą, to pierwsze odniosła w Oberstdorfie. Wygrała i od razu została mistrzynią świata. O młodej Słowence od lat mówiło się "złote dziecko skoków". Rozwój jej kariery spowolniły dwie poważne kontuzje kolana. Liczby pokazują, jak długą drogę przeszła, mimo że ma dopiero 22 lata. 0 – tyle miała wygranych przed mistrzostwami. 2 – tyle razy zrywała więzadła krzyżowe. Wykorzystała wielką szansę, skakała znakomicie na normalnej skoczni i osiągnęła życiowy sukces.

Przegrani

Halvor Egner Granerud (Norwegia)

Wygrać jedenaście konkursów w sezonie i wrócić z mistrzostw świata bez medalu? To możliwe, wie o tym Ryoyu Kobayashi, który dwa lata temu również miał jedenaście zwycięstw przed przyjazdem do Seefeld, a wyjeżdżał tylko z brązem wywalczonym drużynowo. Granerud też zdobył medal, ale w mikście. Na jego usprawiedliwienie oczywiście koronawirus, z powodu którego stracił aż dwie szanse. Nie wystartował w zawodach indywidualnych oraz drużynowych na dużej skoczni. Niemniej, to nie były jego mistrzostwa. Na normalnym obiekcie zajął czwarte miejsce, mimo że dominował na treningach i startował jako murowany faworyt.

MŚ bez Graneruda! Powodem koronawirus

MŚ bez Graneruda! Powodem koronawirus

Markus Eisenbichler (Niemcy)

Lider Pucharu Świata wśród przegranych, wicelider również. Na normalnej skoczni to on miał walczyć o złoto z Granerudem. Norweg wylądował tuż za podium, Niemiec na siedemnastej pozycji. Na dużej skoczni też był siedemnasty, choć oczywiście zająłby dużo wyższe miejsce gdyby nie groźnie wyglądający upadek po lądowaniu. Ale i tak nie miał szans na podium. Zdobył dwa złote medale – jeden w mikście, drugi drużynowo. Pewnie liczył jednak na dużo więcej. Tym bardziej, że pokazał w w "drużynówce" na co go stać. Na pewno na wyższe miejsca niż siedemnaste.

Kamil Stoch (Polska)

Trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, i trzeci z przegranych. Ale niestety Stocha trzeba zaliczyć do tego grona. 22. i 19. miejsca w rywalizacji indywidualnej to niewątpliwie zbyt mało jak na ambicje trzykrotnego mistrza olimpijskiego i triumfatora Turnieju Czterech Skoczni z tego sezonu. Dość powiedzieć, że indywidualnie tak nieudanych mistrzostw nie zaliczył od debiutu w... Oberstdorfie w 2005 roku. Stoch nie mógł się odnaleźć na Schattenbergschanze. Dobrych skoków było jak na lekarstwo. Na szczęście, przyszły w porę – w konkursie drużynowym latał już daleko. Bez jego prób na pewno nie byłoby brązu.

Historia trochę zatoczyła koło. Patrzę na indywidualne wyniki i to był najsłabszy start Kamila Stocha w mistrzostwach świata od jego debiutu w... Oberstdorfie w 2005 roku.#skokoholicy #skijumpingfamily
— Antoni Cichy (@antonicichy) March 6, 2021

Bor Pavlovcić (Słowenia)

Jechał do Oberstdorfu jako jeden z kandydatów do medali, uważany za skoczka, który może sprawić niespodziankę. Efekt? Słoweniec na normalnej skoczni spisał się jeszcze dobrze, wręcz bardzo dobrze. Był ósmy. Na dużej skoczył słabo, a na dodatek został zdyskwalifikowany i nie znalazł się w składzie na konkurs drużynowy. Jak na zawodnika, który tuż przed mistrzostwami dwa razy stawał na podium, raz był piąty, to marny występ.

Reprezentanci Czech wychodzili ładnie na zdjęciach. To chyba jedyne, co można powiedzieć pozytywnego ich występie (Fot. Getty)

Reprezentacja Czech

Chyba nikt nie spodziewał się po Czechach rewelacyjnych startów, ale to co zaprezentowali w Oberstdorfie, woła o pomstę do nieba. Nacja, która dała skokom Jiriego Raskę, Pavla Ploca, Jaroslava Sakalę czy Jakuba Jandę w konkursie drużynowym walczyła z... Rumunią. W skokach brzmi jak surrealistyczny film. Żaden z czeskich reprezentantów nie awansował do drugiej serii zawodów indywidualnych, a na dużej skoczni wszyscy przegrali... z Ukraińcem. Powiedzieć, że źle dzieje się ze skokami naszych południowych sąsiadów, to nie powiedzieć nic. Dzieje się wprost fatalnie.

Marita Kramer (Austria)

Jak w ciągu niespełna dwóch tygodni przegrać niemal wszystko? Marita Kramer boleśnie się o tym przekonała. W Rasnovie nie wystartowała w konkursach Pucharu Świata przez wadliwy wynik testu na koronawirusa i najprawdopodobniej straciła Kryształową Kulę. W Oberstdorfie miała i mogła zdobyć dwa medale w zawodach indywidualnych, a dwukrotnie zajęła czwarte miejsce. Na normalnej skoczni prowadziła na półmetku, tuż przed jej skokiem sędziowie podjęli dziwną decyzję o obniżeniu belki startowej, wylądowała blisko, miała problemy na odjeździe i spadła poza podium. Na dużym obiekcie była trzecia po pierwszej serii i znów skończyła czwarta. Jej forma pozwalała na zdecydowanie więcej.

Następne