07 mar 2021 | Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Legia powiększa przewagę w lidze. "Gol nowego koszmaru Śląska"

PKO Ekstraklasa. Śląsk Wrocław – Legia Warszawa. Gol Wszołka na wagę wygranej — Paweł Wszołek okazał się koszmarem Śląska. To po jego golu Legia wygrała we Wrocławiu 1:0 (fot: PAP)

Nie spodziewałem się, że będzie łatwo. Najważniejsze, że zatuszowaliśmy braki kadrowe i wygraliśmy – stwierdził Czesław Michniewicz, trener Legii Warszawa. Mistrzowie Polski ograli w niedzielę 1:0 Śląsk Wrocław.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

PKO Ekstraklasa. Fatalna seria Portowców wciąż trwa

Mistrzowie Polski pokonali na wyjeździe 1:0 Śląsk Wrocław. Do tej pory WKS był niepokonany na własnym obiekcie. Stanęło na serii dziewięciu meczów bez porażki. Bramkę na wagę zwycięstwa stołecznej ekipy zdobył Paweł Wszołek.

– Cieszę się z wygranej we Wrocławiu. Wiedzieliśmy, że to trudny teren i nie spodziewaliśmy się łatwego spotkania. Udało nam się także zatuszować braki personalne, a przy tym pokazaliśmy swoje atuty. Gospodarze mieli swoje okazje, choć nie przypominam sobie świetnych okazji przeciwników. Graliśmy po swojemu, budowaliśmy akcje według założeń. Na nasze szczęście Wszołek znalazł się w dobrej sytuacji i oddał strzał w sposób, jaki chcemy oglądać – stwierdził Czesław Michniewicz, szkoleniowiec stołecznej drużyny.

– Najważniejsze jest funkcjonowanie własnego zespołu, ale to normalne, że analizuje się także przeciwników. Rywalizowaliśmy z liderem i najlepszą ofensywą ligi. To wszystko zaważyło na doborze składu. Legii należą się gratulacje za zwycięstwo we Wrocławiu – powiedział Vitezslav Lavicka, trener wrocławian.

Legia ucieka rywalom. Twierdza Wrocław zdobyta

Czytaj też

PKO Ekstraklasa: Legia Warszawa wygrywając ze Śląskiem Wrocław umocniła się na pozycji lidera

Legia ucieka rywalom. Twierdza Wrocław zdobyta

– Nasza drużyna mocno się starała. Wiele funkcjonowało dobrze. Przegraliśmy, ale zawodnikom należą się słowa uznania za pracę i organizację gry. Sfera mentalna jest jednym z aspektów funkcjonowania. Nie sądzę, że ktoś poczuł zrezygnowanie po straconym golu. Walczyliśmy do ostatnich sekund, ciągle pojawiała się nowa energia – dodał Lavicka.

Personalne wybory

Obaj trenerzy wypowiadali się po meczu na temat swoich personalnych wyborów. Szkoleniowcy skupili się przede wszystkim na Szymonie Włodarczyku oraz Patryku Janasiku.

– Występ Szymona Włodarczyka oceniam pozytywnie. To utalentowany zawodnik, który występuje w juniorskich reprezentacjach Polski. Pamiętam go jeszcze jako dziecko, gdy jako junior występował w Gdyni. Zawsze mu powtarzałem, by się nie garbił i prostował plecy. Ma za sobą nieco przejść, kontuzję i Covid, ale wybiegł na boisko. Z góry powiedziałem mu, że może zejść po pierwszej połowie lub tuż na początku drugiej, bo był gotowy na występ w takim wymiarze czasowym. Było obiecująco. Może nie strzelił gola, ale charakterystyczne było to, że zagrał tyle minut w swojej ukochanej drużynie – zauważył Michniewicz.

– Janasik zaczął występować na nowej pozycji od początku mikrocyklu. Pojawiła się taka koncepcja, która zakładała, że środek pomocy potrzebuje biegania i człowieka od czarnej roboty. Nie brakowało nam kreatywności. Janasik i Scalet wiele chcieli zrobić, choć nie przeczę, że kontuzje nieco ograniczyły nasze pole manewru. Mateusz Praszelik wszedł na boisko w końcówce. Miał dwie okazje, nie wyszło, ale to gracz, który potrzebuje wielu rozmów i analizy swoich występów. To wszystko może sprawić, że będzie się rozwijał. Nie chcemy, by jego kariera się zatrzymała. Dla trenera kluczowe jest, by każdy na boisku dał zespołowi to, co najlepszego może zaoferować – stwierdził Lavicka.

Spokój Legii, koszmar Śląska

– Wiedzieliśmy, że przeciwko nam gra lider PKO Ekstraklasy. Legii nie brakuje jakości, ale każdy chciał dać z siebie wszystko. Erik Exposito potrafił zbiegać głębiej, szukać gry i zawężać pole gry. Chcieliśmy wykorzystać swoje szanse, a zabrakło nam tylko zdobytej bramki. Dobrze funkcjonowała defensywa obu drużyn. Jeden gol mógł i zadecydował o końcowym rezultacie. Stanęło na porażce po trafieniu Pawła Wszołka. Człowieka, który jest dla nas niczym koszmar – dodał trener wrocławian.

Legia ucieka rywalom. Twierdza Wrocław zdobyta

Czytaj też

Legia ucieka rywalom. Twierdza Wrocław zdobyta

Artur Boruc: nie byłem nigdy tytanem pracy [WYWIAD]

Bramkarz Artur Boruc 20 lutego skończył 41 lat (fot. TVP)

Artur Boruc: nie byłem nigdy tytanem pracy [WYWIAD]

55 lat w piłce. Rozmowa z tatą Macieja Sadloka

Czytaj też

Andrzej Sadlok i Maciej Sadlok (fot. PAP / archiwum prywatne)

55 lat w piłce. Rozmowa z tatą Macieja Sadloka

– Wynik pokazuje, że możemy wygrać bez Luquinhasa. On, jak i Andre Martins, są ważnymi postaciami Legii. Portugalczyk przyjechał nawet z rodziną do Wrocławia, by wspierać kolegów z trybun. To pokazuje jego podejście. Cieszę się, że mamy za sobą ich wykluczenia z powodu kartek. Po sobotnim treningu zapadła decyzja, że Artur Jędrzejczyk nie jest w pełni gotowy. Chciał jechać, ale uznaliśmy, że nie ma sensu, by siedział na ławce. Został w stolicy pod opieką fizjoterapeutów – tłumaczył Michniewicz.

– Strzelony gol dał nam więcej spokoju. Mieliśmy momenty, w których utrzymywaliśmy się przy piłce. Śląsk w końcówce mocniej doszedł do głosu, pojawiła się nerwówka, ale najważniejszy jest fakt, że wygraliśmy. Nie mam pretensji o szanse rywali, bo to coś normalnego. Nie straciliśmy głowy i nie ułatwialiśmy Śląskowi pracy. Choćby z Piastem sprezentowaliśmy bramkę i odpadliśmy z Pucharu Polski. Teraz tak nie było – zakończył szkoleniowiec lidera PKO Ekstraklasy.

55 lat w piłce. Rozmowa z tatą Macieja Sadloka