10 mar 2021 | Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Były piłkarz Legii i intensywne życie po karierze: najpierw był prezesem, teraz został dyrektorem

Marko Suler grał w Legii Warszawa. W meczu z Borussią Dortmund zmierzył się z Lewandowskim — Marko Suler w powietrznym pojedynku z Robertem Lewandowskim (fot: 400mm.pl)

Marko Suler nie rozegrał wielu meczów w Legii Warszawa. Słoweniec trafił potem do Mariboru i stał się ważną postacią swojej drużyny. Po zakończeniu kariery nie rozstał się z futbolem. Najpierw pełnił funkcję prezesa w drugoligowym klubie, a teraz został dyrektorem sportowym byłego uczestnika Ligi Mistrzów.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Jagiellonia vs. Pogoń. Transmisja w piątek na żywo w TVP Sport

Marko Suler nie miał udanego czasu przy Łazienkowskiej. Przez 1,5 roku obrońca rozegrał w Legii Warszawa trzynaście meczów. Między defensorem a Janem Urbanem, ówczesnym trenerem Wojskowych, nie było miłości. Gracz mający za sobą występy na mistrzostwach świata trafił nawet do rezerw. W trzecioligowej drużynie dał się zapamiętać jako stuprocentowy profesjonalista. Gdy odchodził z klubu, zaprosił na uroczystą kolację wszystkich młodszych kolegów wraz ze sztabem szkoleniowym.

"Mecz z Polską? Nie będzie niczym specjalnym"

Czytaj też

Ondrej Duda, Jordan Henderson, Euro 2020 i reprezentacja Słowacji

"Mecz z Polską? Nie będzie niczym specjalnym"

Zanim Słoweniec związał się z polskim klubem, reprezentował ND Gorica, KAA Gent oraz Hapoel Tel Awiw. Po Legii, z którą obrońca rozwiązał kontrakt, zdecydował się na grę w Mariborze. Powrót do kraju okazał się właściwą decyzją. Suler nie wrócił już do kadry, ale stał się jedną z klubowych ikon drugiej dekady XXI wieku. Defensor skończył karierę w 2019 roku, ale zdołał dwukrotnie posmakować gry w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Nowe życie

Koniec kariery miał się okazać rozpoczęciem nowego życia. Suler pierwotnie planował rozbrat z futbolem, ale nie wytrzymał długo bez piłki nożnej. Były obrońca miał alternatywę, bo prężnie działał na rynku biznesowym. Najpierw wraz z rodzinną firmą odpowiadał za wyposażenie hotelu Cristiano Ronaldo, który ten stworzył na Maderze. Potem, wspólnie z grupą inwestorów, budował osiedle w miejscowości Slovenj Gradec.

Ostatecznie Suler zdecydował się zostać prezesem NK Dravograd, klubu, w którym startował w kierunku poważnego futbolu. Jego nazwisko miało pomóc w ratowaniu drużyny z drugiej ligi, która pędziła w kierunku spadku. Nie pomagały także okoliczne wydarzenia, jak sparingową przegrana 0:18 z Mariborem. Sam piłkarz tłumaczy, że robi to dla miejscowej młodzieży.

"Mecz z Polską? Nie będzie niczym specjalnym"

Czytaj też

"Mecz z Polską? Nie będzie niczym specjalnym"

Marko Suler w meczu przeciwko Chelsea rywalizował z Didierem Drogbą (fot: PAP)

Boniek ostro odpowiada klubom. "Niech nauczą piłkarzy strzelać"

Czytaj też

Boniek ostro odpowiada klubom. "Niech nauczą piłkarzy strzelać"

Dravograd nie zdołał utrzymać się na zapleczu słoweńskiej ekstraklasy. Klub występuje teraz w trzeciej lidze. Suler wciąż jest prezesem, ale… zdecydował się połączyć to z nowym wyzwaniem. Piłkarz był związany z Mariborem, ale trzęsienie ziemi sprawiło, że mianowano go dyrektorem sportowym mającym odpowiadać za odbudowę drużyny.

Misja Sulera

Maribor ma za sobą złote czasy. W sezonach 2014–2015 oraz 2017–2018 drużyna rywalizowała w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Słoweńcy mierzyli się ze Sportingiem, Schalke, Chelsea, Spartakiem Moskwa, Sevillą oraz Liverpoolem. Za każdym razem zajmowali ostatnie miejsce w grupie, ale mogli sięgać snów na arenie międzynarodowej. Od tamtego czasu było tylko gorzej. Symbolem porażki stał się trwający sezon i pożegnanie w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europy. Lepsze po rzutach karnych okazało się Coleraine z Irlandii Północnej.

Maribor w poprzednich rozgrywkach nie zdobył mistrzostwa. Tytuł trafił w ręce piłkarzy NK Celje. Obecnie także inny zespół prowadzi w lidze. Liderem jest Olimpija Ljubljana, która ma dwa punkty przewagi nad Fioletowymi. Już w sierpniu klub zwolnił Sergeja Jakirovicia. Jego następcą na ławce trenerskiej został Mauro Camoranesi, były piłkarz Juventusu. To tylko pogłębiło problemy. 44–letni Argentyńczyk popadł w konflikt z zespołem i nie potrafił zbudować odpowiednich relacji z zawodnikami. Nawet władze Mariboru przyznały, że był to duży problem dla klubu.

Razem z Argentyńczykiem zwolniono Olivera Bogatinowa, dyrektora sportowego. Suler wcześniej pomagał mu w kontekście zarządzania Mariborem, ale obaj panowie popadli w konflikt. Były piłkarz Legii zyskał na nowym rozdaniu, bo przejął obowiązki zwolnionego rodaka.

Misją Sulera jest wyprowadzić klub na prostą. Na razie przed byłym reprezentantem Słowenii jest jedna, ale kluczowa decyzja: co zrobić z trenerem. Drużynę prowadzi aktualnie Sasa Gajser, który był asystentem Camoranesiego, ale był też w sztabach pamiętających najlepsze lata i mecze w europejskich pucharach.

– Jestem winny kryzysu w Mariborze. Powinienem zareagować wcześniej, a nie zrobiłem tego wystarczająco dobrze. Mamy zawodników z potencjałem, którzy chcą grać jak najlepiej. Pojawiła się bariera psychologiczna i powinienem już wcześniej podjąć inne decyzje – stwierdził Suler, którego sytuowano wcześniej asystentem dyrektora sportowego.

– Było burzliwie, ale zespół dobrze zareagował na zmiany. Daleko do rozwiązania wszystkich problemów, ale musimy myśleć o nowym początku i kierować się do przodu. Szukamy długoterminowego rozwiązania w kwestii trenera. Być może pozostanie nim Gajser, bo sprawy idą w dobrym kierunku, ale lubię grać w otwarte karty z pełną uczciwością. Zobaczymy, jak dalej wszystko się potoczy – mówił Suler już po awansie.

Były gracz Legii musi wyprowadzić Maribor na prostą, ale na razie doskonale odnajduje się w futbolu, choć już nie w roli zawodnika. Wydarzenia wokół Słoweńca przypominają sytuację Michała Żewłakowa, który tuż po zakończeniu kariery został dyrektorem sportowym warszawskiej drużyny. Obaj panowie nie są jedynymi defensorami Wojskowych, którzy po zawieszeniu butów na kołku zdecydowali się na pracę w charakterze działacza. Dobrze w tej roli odnajduje się także Dickson Choto, który zasiada w komisjach związku piłkarskiego w Zimbabwe. Dodatkowo wciąż prowadzi on swój klub DC Academy.

Boniek ostro odpowiada klubom. "Niech nauczą piłkarzy strzelać"