13 mar 2021 | Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

"Przygotuję sędziemu materiał z Włoch". Michniewicz szuka mankamentów po wygranej Wartą

Legia ograła 3:2 Wartę Poznań. Mladenović i Grzesik zapisali się w protokole meczowym (fot: PAP)

Legia Warszawa pokonała Wartę Poznań 3:2. Trenerzy obu drużyn byli po spotkaniu w odmiennych nastrojach.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

LEGIA DOPINGOWANA PRZEZ KIBICÓW MIMO OBOSTRZEŃ

– Możemy być w dobrych humorach, choć były one wystawione na duże nerwy. Spotkanie zaczęło się bardzo dobrze: od początku chcieliśmy stworzyć miejsca i sprawić, by rywale atakowali odważniej. Warta rozegrała bardzo dobry mecz i zobaczyliśmy ciekawe widowisko. Mecz potrafił się wyrównać, a Jan Grzesik zdobył bramkę, jaka pada raz w życiu – stwierdził Czesław Michniewicz, trener Legii.

– Wydawało się, że wszystko będzie w porządku. Po przerwie nie zmienialiśmy sposobu gry, a przy tym zdobyliśmy trzecią bramkę. Rzut karny dla rywali miał miejsce po przypadkowej ręce. Końcówka nie była wielkim widowiskiem, pojawiły się nerwy, ale tak się zdarza. Wiemy, że pozostają elementy, nad którymi musimy pracować. W grze gości widać postęp i wspaniałą pracę trenera Tworka – dodał szkoleniowiec Wojskowych.

– Jesteśmy smutni i źli na wynik oraz fakt, że straciliśmy trzy gole. Zbyt prosto i za łatwo popełnialiśmy błędy, a Legia tego nie wybacza. Musieliśmy gonić, wyrównaliśmy i znów rywale zdobyli bramkę. Łazienkowska okazała się terenem trudnym, a jednocześnie wdzięcznym. Potrafiliśmy walczyć i nie poddawaliśmy się. Złość sportowa z czasem minie, ale wierzę, że stworzymy z tego coś dobrego w kolejnym spotkaniu z Podbeskidziem. Dziękuję swojej drużynie – komentował porażkę Piotr Tworek, trener Warty.

Mankamenty Legii?

– Byliśmy skoncentrowani do końca meczu. Byliśmy bliżsi czwartego gola, a że rywale strzelili z rzutu karnego? Tak się zdarza. Staraliśmy się kontrolować przebieg rywalizacji. Nasi przeciwnicy nie byli przypadkową drużynę. Zespół świetnie biega, a każdy błąd wymaga pojedynku z przeciwnikiem. Znaliśmy styl gry Warty, ale udało nam się wygrać oba mecze z poznaniakami. Mamy kilka wniosków do wyciągnięcia – zauważył Michniewicz.

Legia utrzymała przewagę. Pięć goli przy Łazienkowskiej

Czytaj też

Filip Mladenović (fot. PAP/Leszek Szymański)

Legia utrzymała przewagę. Pięć goli przy Łazienkowskiej

W kolejnym spotkaniu w barwach Legii zabraknie Filipa Mladenovicia. Lewy obrońca będzie musiał pauzować z powodu nadmiaru kartek. – Nie rozważam jeszcze składu na mecz z Zagłębiem. Mamy sporo czasu, by wymyślić zastępstwo dla Serba. Nie jest to dla nas wielkie zaskoczenie, ale mamy już swoje typy na załatanie ubytku – powiedział trener Legii.

– Luquinhas nie zagrał wielkiego meczu. Nie był tak widoczny, jak we wcześniejszych spotkaniach. Mogło mu nieco zabraknąć rytmu i grało mu się trudno. Rywale mądrze się ustawiali i podwajali jego krycie. To zdawało egzamin, choć gdyby był w optymalnej dyspozycji, to radziłby sobie lepiej – dodał były selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski.

– Stan trawy się poprawił. Jeszcze w środę padał śnieg, ale boisko było lepsze. Wiosenna pogoda powinna pomóc. Czym solidniejsza będzie murawa, tym lepsze zobaczymy widowisko – powiedział Michniewicz.

Kibice wspierali Legię

– Oglądałem ostatnio mecz Interu Mediolan. Antonio Conte w meczu z Atalantą praktycznie cały czas przebywał poza strefą techniczną i nikt nic mu nie mówił. U nas wyjście o metr czy dwa za linię, wiąże się z uwagą ze strony sędziego. Powiedziałem mu, że przygotuję mu materiał i następny raz wręczę. Przepisy są przepisami, ale mimo wszystko człowiek nie widzi czasem strefy przez emocje – powiedział trener Legii

– W imieniu drużyny chcę podziękować kibicom za doping. Fanów nie było na stadionie, ale czuliśmy ich wsparcie. Odkąd pracuję w Legii, pierwszy raz mogłem usłyszeć okrzyki.Widziałem początkowe zdziwienie Mladenovicia, który szukał źródła dźwięku. Początkowo myślał chyba, że to z megafonu. Dziękuję kibicom za zaangażowanie – zakończył Michniewicz.

Legia utrzymała przewagę. Pięć goli przy Łazienkowskiej