| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

40. urodziny Mariusza Pawełka. "Leo Beenhakker wyciągnął do mnie rękę"

Mariusz Pawełek (fot. 400mm.pl/Tomasz Zasiński)
Mariusz Pawełek (fot. 400mm.pl/Tomasz Zasiński)

Mariusz Pawełek obchodzi w środę 40. urodziny. Doświadczony bramkarz występujący obecnie w pierwszoligowym GKS 1962 Jastrzębie podczas kariery w Ekstraklasie zasłynął ze świetnych występów, ale również ze spektakularnych błędów. – W pewnym momencie zacząłem korzystać z pomocy psychologa – przyznaje golkiper, który w rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział m.in. o błędach nazwanych później "pawełkami", przesadzonej krytyce oraz o najtrudniejszych momentach w trakcie kariery.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
TOP 10 największych błędów polskich bramkarzy

Czytaj też

Tomasz Kuszczak, Jerzy Dudek i Artur Boruc – i im przydarzały się wielkie błędy (fot. PAP/Getty)

TOP 10 największych błędów polskich bramkarzy

Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – W wieku 40 lat cały czas jest pan podstawowym bramkarzem pierwszoligowego klubu. Nie dałoby się zostać jeszcze w Ekstraklasie?
Mariusz Pawełek: – Po sezonie 2017/2018 opuściłem Jagiellonię Białystok. Podjąłem decyzję o przejściu do GKS-u Katowice, chociaż czas pokazał, że nie był to dobry ruch. Niezbyt fajnie zachowały się władze klubu w Białymstoku, z którymi umawiałem się trochę inaczej... Nie byłem już młody, więc musiałem poważnie patrzeć na każdą ofertę. Początkowo, opcja GKS-u wydawała mi się ciekawa. Skusił mnie bliski dojazd i dwuletni kontrakt. Co do mojego wieku, to nie trenuję na pół gwizdka. Nie jest tak że muszę oszczędzać się na treningach, to nawet nie byłoby fair wobec moich młodszych konkurentów. Oczywiście, ważna jest regeneracja, ale nie mam też jakiejś specjalnej diety-cud. Cieszy, że trenerzy ciagle mnie doceniają. Młodzi z kolei często przychodzą po poradę.

– Jak odnajduje się pan w szatni z młodszymi kolegami? Dzisiejsza młodzież zachowuje się inaczej niż w przeszłości?
– Znam wiele fajnych przykładów, nawet tutaj, w GKS-ie Jastrzębie. Czasami, w niektórych klubach coraz częściej zauważałem jednak, że młodym brakuje pokory. Już na starcie dostają zbyt wiele możliwości, a to sprawia, że nie muszą walczyć o swoje. To przekłada się później na podejście do pewnych kwestii, ich charakter. Trzeba być pewnym siebie, ale u niektórych to wysokie mniemanie jest aż za duże. W czasie, gdy ja należałem do młodych, w szatni nie miało się aż tak wiele do powiedzenia. Trzeba było znać swoje miejsce w szeregu.

– Dzisiaj młodzi mają nieporównywalnie lepsze warunki do rozwoju.
– Są menedżerowie, piękne boiska, treningi indywidualne, mogą liczyć na wsparcie psychologa albo trenera mentalnego. Kiedyś to wszystko zależało od ciebie, ewentualnie mogłeś liczyć na pomoc trenera. Oczywiście, większe możliwości są dobre, bo każdy z nich może stać się lepszym piłkarzem. Z drugiej strony, nie każdy potrafi z tego właściwie korzystać. Pamiętam swoje początki. Nie miałem trenera bramkarzy, wszystko musiałem podpatrzeć oglądając mecze. Na początku raz w tygodniu na trening bramkarski do Silesii Lubomia przyjeżdżał pan Zdzisiek, który pokazywał mi jakieś ćwiczenia. W Odrze Wodzisław za pracę z bramkarzami odpowiadał asystent, który również nie był żadnym specjalistą w tej dziedzinie. Co do szatni i atmosfery, to wyglądało to inaczej. Nie raz dochodziło nawet do rękoczynów, co teraz byłoby absolutnie nie do pomyślenia...

– W pana przypadku o "sodówce" chyba nigdy nie było mowy. Pochodzi pan z wielodzietnej rodziny.
– Trzeba trafić na "anioła stróża", który będzie nad tobą czuwał. Mam sześciu braci i cztery siostry, ale zawsze chciałem korzystać z życia. Takim doradcą w moim życiu jest Rafał Zahraj, który ukierunkował mnie. Młodzi piłkarze często wydają pierwsze zarobione duże pieniądze na samochód. Ja wolałem inwestować na przykład w mieszkania. Dzięki temu zabezpieczałem swoją przyszłość.

TOP 10 największych błędów polskich bramkarzy

Czytaj też

Tomasz Kuszczak, Jerzy Dudek i Artur Boruc – i im przydarzały się wielkie błędy (fot. PAP/Getty)

TOP 10 największych błędów polskich bramkarzy

Slisz: Kapustka? Liczyliśmy, że obaj znajdziemy się w kadrze
Bartosz Slisz, Bartosz Kapustka (fot. PAP)
Slisz: Kapustka? Liczyliśmy, że obaj znajdziemy się w kadrze

– Wracając do ostatnich lat. Z GKS-em miał pan walczyć o powrót do Ekstraklasy, a zakończyło się wstydliwym spadkiem.
– Dostałem telefon z klubu, gdy przebywałem na wakacjach z rodziną. Zgodziłem się, ale później okazało się, że do drużyny dołączyło jeszcze kilkunastu nowych piłkarzy. Oczywiście, w składzie byli zawodnicy ze stażem w ekstraklasie i nie powinniśmy spaść z ligi. Przy takiej rotacji trudno też jednak myśleć o czymś poważnym. Rok po tym, jak świętowałem z Jagiellonią wicemistrzostwo kraju, dostałem takiego dzwona. To przykre, zwłaszcza gdy zbliżasz się do końca kariery.

– Zupełne przeciwieństwo najlepszego okresu w karierze, którym była Wisła Kraków. Jak wspomina pan Białą Gwiazdę?
– Wyjątkowy klub, z którym osiągnąłem najwięcej. Oczywiście, zawsze przytrafiały się pomyłki, ale na tym polega ten sport. W tamtym czasie dotknęło mnie wiele, także w życiu prywatnym. Świętowanie mistrzowskich tytułów na rynku było czymś wyjątkowym. Fajne wspomnienia to także spotkania z Barceloną. W Krakowie trybuny aż niosły, każdy mecz u siebie sprawiał olbrzymią frajdę. Gdy będę wspominał przygodę z piłką, nie będę miał powodów do narzekania.

– Niektóre pana błędy sprawiły, że zaczęto mówić o tzw. "pawełkach".
– Dzisiaj sam się z tego śmieję. Mam do tego dystans, stało mi się to obojętne. W tych czasach każdy jest mądry, łatwiej coś ocenić, skrytykować. Nawet jeśli się na tym nie znasz. Przeszedłem już jednak tyle, że trudno wyprowadzić mnie z równowagi. Czasami niepotrzebnie odpowiadałem na te prześmiewcze komentarze, ale to kwestia doświadczenia. Gdybym wtedy miał mądrość z dzisiaj, postąpiłbym inaczej. Czasu jednak nie da się cofnąć, podobnie jak niektórych błędów. Trzeba się z nimi pogodzić.

– Nie brakowało panu świetnych interwencji, po których następowały te fatalne. Czym pan to tłumaczy?
– W tamtym czasie bramkarz też funkcjonował inaczej. Teraz są specjalne analizy, rozmowy, w Wiśle Kraków zaczęło się to dopiero pod koniec mojego pobytu. Czasami chciałem pomóc, wychodziłem wysoko przed pole karne, ale dawało to odwrotny skutek i musiałem za to słono zapłacić. Próbowałem zrobić więcej, niż byłem w stanie i to było niepotrzebne. Oczywiście, nie szukam wymówki, czasami brakowało koncentracji. Zbyt często zaczynała się jednak "jazda" i krytyka Pawełka.

Kosecki o powrocie: to była dla Cracovii promocja
Jakub Kosecki (fot. TVP/PAP)
Kosecki o powrocie: to była dla Cracovii promocja

– Pamiętam bramkę z meczu z Zagłębiem Lubin w drugiej kolejce sezonu 2009/2010. Piłka leciała dość długo, parę razy odbiła się, a pan stał przed polem karnym, jednak był za daleko, by ją sięgnąć. Odprowadził pan piłkę wzrokiem, a ta wpadła tuż obok słupka.
– To była końcówka starcia, mecz zakończył się naszym zwycięstwem 4:1. Z powodu tej bramki nie zostaliśmy jednak liderem, bo Lechia miała lepszy bilans bramkowy, a spowodował to wpuszczony przeze mnie gol. Maciej Skorża był wściekły, zrugał mnie w szatni. Gdybyśmy byli pierwsi, pewnie nie byłby aż tak zły. Na drugi dzień usiedliśmy jednak i porozmawialiśmy. Wszystko było wyjaśnione. Skorża mi ufał, zawsze dawał szansę. Parę pomyłek mi się przydarzyło, ale on nigdy nie robił nic po złości. Byłem jego pierwszym bramkarzem, chociaż testowali wielu, miałem także dobrych konkurentów. Mimo wszystko grałem ja. To pokazuje, że nie byłem taki zły, jak niektórym mogło się wydawać.

– Były momenty, gdy krytyka naprawdę mocno bolała?
– Tak, w pewnym momencie zdecydowałem się na skorzystanie z pomocy psychologa. Wszyscy powtarzali, bym się od tego odciął, nie czytał prasy i komentarzy. Z czasem zacząłem stawać się gruboskórny. Pomagali trenerzy, którzy coraz mniej obwiniali bramkarzy. Patrzyli na pomyłki analitycznie, zwracali uwagę, że błąd pojawił się już na wcześniejszym etapie akcji. Bardzo trudną chwilą była śmierć mamy. Pamiętam, gdy wracałem z zespołem z wygranego meczu z Iraklisem, po którym awansowaliśmy do fazy grupowej Pucharu UEFA. Nie zagrałem w tym spotkaniu, ale cieszyłem się z awansu. Na lotnisku zadzwoniła żona. Najpierw pogratulowała zwycięstwa, a potem powiedziała, że zmarła moja mama... Wszystkie emocje od razu się zmieniły, to było okropne. Później długo nie broniłem, w bramce stanął Emilian Dolha, który spisywał się znakomicie. To bardzo fajny człowiek, mamy kontakt do teraz.

– Ile czasu zajęło panu, nim podniósł się pan po tej sytuacji?
– Parę miesięcy, do narodzin syna. Bardzo chciałem, by mama doczekała jego przyjścia na świat, ale nie udało się. Zabrakło niewiele... Gdy w grudniu urodził się Kuba, od razu zacząłem inaczej patrzeć na świat. Dostałem potężnego kopa i znów chciało mi się żyć. Przez długi okres siedziałem jednak na ławce. Pięknie zachował się wtedy Leo Beenhakker. Wiedział, że nie gram, a mimo to powołał mnie na zgrupowanie kadry, w którym uczestniczyli piłkarze z Ekstraklasy. Wystąpiłem w meczu ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Wszyscy wiedzą, że Beenhakker to znakomity szkoleniowiec, ale zachowanie wobec mnie pokazuje, jakim jest człowiekiem. Równie dobrze mógł powołać kogoś innego, a wyciągnął rękę do mnie. Zawsze będę o tym pamiętał.

– Pierwszy raz w kadrze pojawił się pan w sierpniu 2006 roku, gdy kontuzji doznał Artur Boruc.
– Tak, wtedy w drużynie byli Jerzy Dudek i Wojciech Kowalewski. Było od kogo się uczyć, ale jak wiadomo, przy takich zawodnikach szanse na wygranie rywalizacji były prawie żadne. Pamiętam pierwszy wywiad po przyjeździe na kadrę, kiedy zapytano o moje cele. Wiadomo odpowiedziałem, że będę walczył. Co innego miałem odpowiedzieć?

20-latek w kadrze. "Dużo dało mi odejście z Rakowa"
Kamil Piątkowski (fot. PAP)
20-latek w kadrze. "Dużo dało mi odejście z Rakowa"

– Czuje się pan trochę niedoceniany?
– Nie chcę nad sobą płakać ani się użalać. Uważam, że niektóre błędy zostały aż do przesady podkreślane, czasami to nie do końca ja byłem winny, w niektórych sytuacjach decydował przypadek. Gdy piłka odbijała się od słupka albo poprzeczki i trafiała mnie w plecy, też zawiniłem? Wiele zależało od dziennikarzy, a oni momentami przesadzali. Kiedyś zaprosiłem jednego z nich na chrzest mojego syna, a później byłem przez niego obrażany w artykułach. Zacząłem uważać na ludzi, to też była cenna nauka.

– Wspominaliśmy o Wiśle. Teraz pana były klub jest w zupełnie innej sytuacji. Przeżywał pan trudne chwile, gdy Biała Gwiazda była zagrożona bankructwem?
– Oczywiście, poświęciłem temu klubowi mnóstwo zdrowia. Sam byłem jednak świadkiem tego, jakie pieniądze przeznaczano na kontrakty dla piłkarzy spoza Polski. Niektórzy wcale nie okazywali się wzmocnieniem. Czasami aż otwierałem usta, gdy słyszałem, ile zarabia ten czy inny piłkarz. W tamtym czasie musiałem wyjechać do Turcji, by zarobić tyle, co inni otrzymywali w Krakowie. Białą Gwiazdę opuściłem w styczniu 2011 roku, na koniec tamtego sezonu drużyna wywalczyła ostatnie mistrzostwo. Zostałem zaproszony na fetę, podczas której Bogusław Cupiał rzucił do mnie, że mogłem zostać i znowu cieszyć się z tytułu, a wolałem odejść za dwa złote. To jednak wcale nie były takie drobne...

– Turcja to jedyny kraj, do którego wyjeżdżał pan z Ekstraklasy. Skąd akurat takie decyzje?
– Do Konyasporu odszedłem w 2010 roku. Wisła zaproponowała mi wtedy 2,5-letni kontrakt, miałem 31 lat. W takim wieku patrzysz już na finanse, a oferta z Turcji była dużo lepsza. Była też opcja drugoligowej wtedy Herthy Berlin, ale propozycja Konyasporu była korzystniejsza. Trafiłem tam z Marcinem Robakiem. Niestety spadliśmy z tamtejszej Ekstraklasy... Po drugim sezonie wróciłem do Polski. W Turcji pozostawiłem po sobie jednak pozytywne wrażenie z dwóch powodów: po pierwsze nieźle broniłem, a po drugie zrzekłem się części pieniędzy, czego nie musiałem robić. I tak zarobiłem jednak więcej niż w Polsce. Ładne zachowanie zaprocentowało to drugą propozycją, tym razem z Rizesporu. Temu klubowi polecił mnie... wcześniejszy prezes Konyasporu, który powiedzał o moim ładnym geście i o tym, że wywiązywałem się ze swoich obowiązków na boisku. Nie byłem postrzegany jako ten, który wyłącznie chce zarobić pieniądze i wrócić do swojego kraju.

– W międzyczasie była feralna przygoda z Polonią Warszawa. Czarne Koszule popadły w olbrzymie kłopoty finansowe i po sezonie 2012/2013 zostały zdegradowane mimo, że skończyły rozgrywki na szóstym miejscu. Pan pojawił się tam akurat latem 2012 roku, gdy to się zaczęło.
– Tamte czasy wspominam z wielkim sentymentem. To była świetna ekipa z fajnymi ludźmi, niezwykle oddanymi klubowi. Pojawiłem się w Warszawie na rok i widziałem, że wszystko kręci się wokół Legii. Polonia była z boku, minęło dość dużo czasu, nim zaczęto bić na alarm. Stworzyliśmy jednak kapitalną grupę, byliśmy bardzo zintegrowani. Na treningach robiliśmy zakłady o... jogurt z miodem. Było śmiesznie. Po meczach jeździliśmy na kebaba, gdzie siedzieliśmy całą drużyną. Można się zastanawiać czy to profesjonalne czy nie, ale wtedy żyliśmy tylko z atmosfery, bo przecież pieniędzy nie dostawaliśmy przez mnóstwo miesięcy. Musiałem wynająć mieszkanie, opłacić szkołę i inne zajęcia dla dziecka. Zaległości za dziesięć miesięcy pracy nie odzyskam jednak nigdy. Nie wszyscy to wytrzymali. Pamiętam, gdy mówiłem Wladimerowi Dwaliszwilemu: zagraj dobrą rundę, to cię tu nie będzie. Tak było, po udanej jesieni wylądował w Legii. Część chłopaków została w Polonii i zrobiła to dla własnej promocji. Po udanym sezonie w Czarnych Koszulach mogli zmienić kluby i tam, chociaż w jakimś stopniu, zrekompensować sobie straty finansowe z Warszawy. Nie rozumiem tylko jednego – jak ktoś dopuścił do tego, by klub trafił w ręce człowieka, który nie był w stanie go utrzymać...

Czołowy snajper tego sezonu. Biliński w Ekstraquizie!
Kamil Biliński w Ekstraquizie (fot. TVP)
Czołowy snajper tego sezonu. Biliński w Ekstraquizie!

– Doświadczonych bramkarzy nie brakuje zarówno w pierwszej lidze, jak i w Ekstraklasie. Z czego bierze się ten trend?
– W Ekstraklasie widzę parę młodych "perełek", jak Xavier Dziekoński z Jagiellonii Białystok czy Karol Niemczycki z Cracovii. Moda na stawianie na młodych jest też jednak czasami przesadzona. Wprowadza się ich do składu na siłę. W taki sposób ci młodzi zawodnicy są krzywdzeni. Popełnią jeden czy drugi błąd i za chwilę mogą mieć problem. Powinien grać ten, który jest lepszy, niezależnie od wieku. Inaczej jest to niezdrowa rywalizacja. Doświadczeni bramkarze grają, bo wciąż prezentują odpowiedni poziom. Tak to postrzegam.

– Wyznaczył pan sobie jakąś datę zakończenia kariery?
– Na razie obowiązuje mnie 1,5-letni kontrakt z GKS-em Jastrzębie. Niestety, w kolejnym meczu czeka mnie pauza, bo z Radomiakiem obejrzałem kolejną żółtą kartkę. Cieszy mnie to, że widzę, że dla wielu chłopaków w szatni jestem autorytetem. Staram się być dla nich jak ojciec.

– Myślał już pan nad tym, co będzie robił po zawieszeniu butów na kołku?
– Chciałbym dalej działać w sporcie. Zapisałem się na kurs UEFA B i wierzę w to, że w przyszłości zostanę trenerem bramkarzy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Powoli kończę też budowę swojej siłowni. Nie planuję zakładania jakiejś wielkiej sieciówki. Fajnie byłoby jednak, gdyby korzystało z niej jak najwięcej ludzi, którzy chcą być "fit".

– Czego w takim razie można panu życzyć na 40. urodziny?
– Przede wszystkim zdrowia i szczęścia. Uważam, że od tego drugiego w naszym życiu wiele zależy. Na Titanicu wszyscy byli bogaci, ale zabrakło im właśnie szczęścia...

Kadra bez "Lewego", Milika i Piątka? "Uruchomiliśmy kontakty"
Arkadiusz Milik, Robert Lewandowski (fot. Getty)
Kadra bez "Lewego", Milika i Piątka? "Uruchomiliśmy kontakty"

Zobacz też
Przełomowy tydzień Legii Warszawa? Nowy trener już o krok!
Aleksiej Szpilewski może zostać nowym trenerem Legii Warszawa (fot: Getty)

Przełomowy tydzień Legii Warszawa? Nowy trener już o krok!

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Właściciel Lecha o polskich piłkarzach. "Alkohol, kasyno i szybkie samochody"
Piłkarze Lecha Poznań (fot. Getty Images)

Właściciel Lecha o polskich piłkarzach. "Alkohol, kasyno i szybkie samochody"

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Rewolucja w Piaście! Pożegnano dziesięciu piłkarzy
Fabian Piasecki i Damian Kądzior (fot. Getty Images)

Rewolucja w Piaście! Pożegnano dziesięciu piłkarzy

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Nadchodzi Superpuchar Polski! Kiedy mecz Lech – Legia?
Nadchodzi Superpuchar Polski! Kiedy mecz Lech – Legia? (fot. Getty)

Nadchodzi Superpuchar Polski! Kiedy mecz Lech – Legia?

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Widzew z fortuną na transfery. "Jeśli będzie trzeba, wydamy więcej"
Piłkarze Widzewa Łódź (fot.
tylko u nas

Widzew z fortuną na transfery. "Jeśli będzie trzeba, wydamy więcej"

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Kiedy odbędzie się finał baraży? Sprawdź plan transmisji
Kiedy baraże o PKO BP Ekstraklasę [TERMINARZ, PLAN TRANSMISJI]? Kto zagra o awans z Betclic 1 Ligi?

Kiedy odbędzie się finał baraży? Sprawdź plan transmisji

| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Goncalo Feio w Izraelu? Sa nowe doniesienia!
Goncalo Feio po pracy w Legii Warszawa trafi do klubu z Izraela? Są nowe doniesienia (fot: Getty)

Goncalo Feio w Izraelu? Sa nowe doniesienia!

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Nowy klub reprezentanta Polski! Zaskakujący kierunek transferu
Ben Lederman dołączy do klubu z Izraela (fot. Getty Images)

Nowy klub reprezentanta Polski! Zaskakujący kierunek transferu

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Piorunujące chwile w Legii. Trzy zwolnienia w pierwszych godzinach!
Piotr Włodarczyk i Tomasz Kiełbowicz żegnają się z Legią Warszawa po zmianach w strukturach skautingu (fot: 400mm.pl)
tylko u nas

Piorunujące chwile w Legii. Trzy zwolnienia w pierwszych godzinach!

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Legia Warszawa ma nowego dyrektora. Zaskakujące nazwisko?
Legia Warszawa ma nowego szefa skautingu. Ma współpracować z Michałem Żewłakowem i Fredim Bobiciem (fot: P. Kucza/400mm.pl)

Legia Warszawa ma nowego dyrektora. Zaskakujące nazwisko?

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Polecane
Najnowsze
Kłopoty PZPN! Stadion Śląski może świecić pustkami
Kłopoty PZPN! Stadion Śląski może świecić pustkami
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Piłkarze reprezentacji Polski (fot. PAP/Jarek Praszkiewicz)
Misiura o emocjach w Płocku: zrobiłem mały dym [WIDEO]
Mariusz Misiura (fot. TVP SPORT)
Misiura o emocjach w Płocku: zrobiłem mały dym [WIDEO]
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
To już oficjalny komunikat. Kadrowicz ma nowy klub! [WIDEO]
Krzysztof Piątek został nowym piłkarze Al-Duhail (fot. Getty Images)
To już oficjalny komunikat. Kadrowicz ma nowy klub! [WIDEO]
FOTO
Wojciech Papuga
Djoković po raz setny. Jubileuszowe zwycięstwo w Paryżu
Novak Djoković (fot. Getty Images)
Djoković po raz setny. Jubileuszowe zwycięstwo w Paryżu
| Tenis / Wielki Szlem 
Padnie rekord? Pięciocyfrowy wynik coraz bliżej!
Ewa Pajor (fot. Getty Images)
Padnie rekord? Pięciocyfrowy wynik coraz bliżej!
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
Piłkarz beniaminka zapowiada wzmocnienia. "Kadra będzie mocniejsza"
Patryk Stefański zapowiada, że Polonia Bytom wzmocni się po awansie (fot. Getty Images)
tylko u nas
Piłkarz beniaminka zapowiada wzmocnienia. "Kadra będzie mocniejsza"
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Pierwszy trening kadry. Dwóch piłkarzy ćwiczyło indywidualnie
Reprezentacja Polski ma za sobą pierwszy trening na czerwcowym zgrupowaniu przed meczami z Mołdawią i Finlandią (fot: PAP)
Pierwszy trening kadry. Dwóch piłkarzy ćwiczyło indywidualnie
fot. TVP
Piotr Kamieniecki
Do góry