Wygrany 3:0 (1:0) mecz z Andorą nie był popisem składnej i efektownej gry reprezentacji Polski. Jak zaprezentowali się piłkarze, na których postawił selekcjoner Paulo Sousa?
Wojciech Szczęsny: 5/10
Właśnie "piątkę" traktujemy jako ocenę wyjściową i przy niej w tym przypadku pozostaniemy. Z prostego powodu: Szczęsny był bezrobotny. Sporadycznie miał kontakt z piłką, nie musiał się za bardzo angażować. Długimi fragmentami mógłby rozłożyć leżak, przygotować sobie kawę i obserwować, jak koledzy wymieniają między sobą piłkę.
Bartosz Bereszyński: 3/10
Niepokojący sygnał w przypadku tego zawodnika, bo wypadł słabo nawet na tle niewymagającego rywala. To, co przede wszystkim raziło w oczy, to jego problemy z kontrolą piłki. Niecelnie podawał, miał problemy z odpowiednim przyjęciem, gdy miał okazję zaatakować, wzrok wbijał w ziemię i biegł na oślep.
Kamil Glik: 5/10
W defensywie nie miał wiele pracy, natomiast kilka pojedynków z rywalami stoczył i ze wszystkich wychodził zwycięsko. Był też aktywny w polu karnym przeciwnika. Solidnie wykonana praca.
Kamil Piątkowski: 5/10
Podobnie jak Glik rzadko musiał się wykazywać, natomiast nie był też tak aktywny przy stałych fragmentach w polu karnym Andory. Zaczął nieco nerwowo, kilka razy się poślizgnął, ale generalnie ma za sobą przyzwoity debiut.
Kamil Jóźwiak: 6,5/10
Jedno z odkryć ostatnich dwóch meczów drużyny Sousy. Bardzo aktywny na skrzydle, nieszablonowy, chętnie wdający się w pojedynki i często wychodzący z nich w zwycięski sposób. Warto docenić, bo to wcale nie jest codziennością w polskiej kadrze, że przed dośrodkowaniami podnosi głowę. Z tego zresztą wziął się jeden z goli w spotkaniu z Andorą.
Grzegorz Krychowiak: 4/10
Jako defensywny pomocnik nie miał zbyt wiele pracy, bo goście niechętnie atakowali. Brał udział w rozegraniu, kilka razy został sfaulowany, nic nie zepsuł, ale też nie popisał się niczym spektakularnym. W Lokomotiwie grywa jednak ustawiony wyżej i jeżeli rzeczywiście ma umiejętności gry do przodu, to w tym spotkaniu ich nie pokazał. A okazji kilka było...
Piotr Zieliński: 3/10
Zniknął w tym spotkaniu. Ma za sobą bardzo dobrą połowę w Budapeszcie, natomiast przeciwko Andorze był schowany, rzadko pokazywał niekonwencjonalne podania, nie napędzał ataków gospodarzy. Mecz do zapomnienia.
Maciej Rybus: 5,5/10
Aktywny w ofensywie, chętnie podłączał się do ataków, asystował przy pierwszym trafieniu "Lewego". Nie udało się co prawda sprawdzić, jak poradziłby sobie z zadaniami defensywnymi, ale w ataku wypadł dobrze.
Arkadiusz Milik: 2/10
Znów beznadziejny. Długo można się było w ogóle zastanawiać, czy był na boisku, bo nie uczestniczył w grze, nie pokazywał się do podań. Miał dwie niezłe okazje do zdobycia bramki, dwukrotnie próbował z bliskiej odległości głową, ale ani razu skutecznie. Dość powiedzieć, że nie zmusił nawet bramkarza do interwencji.
Robert Lewandowski: 8/10
Trudno wyobrazić sobie tę drużynę bez Lewandowskiego, który w spotkaniu z Andorą był... wszędzie. Biegał po lewej stronie boiska, po prawej, cofał się do środka i rozgrywał. Przede wszystkim jednak wykazał się znakomitym kunsztem strzeleckim i wykorzystał dwa dośrodkowania z bocznych sektorów.
Krzysztof Piątek: 4/10
Miał potężny apetyt na gola w tym spotkaniu. Piłka szukała go w polu karnym, oddał wiele strzałów, często dochodził do sytuacji. Sęk jednak w tym, że żadnej z nich nie potrafił wykorzystać. To i tak lepiej niż Milik, który w ogóle nie był aktywny, natomiast można wymagać, by tak wiele okazji bramkowych zamienić choć raz na gola.
Kamil Grosicki: 6/10
Lata mijają, kolejni piłkarze debiutują w kadrze, a Grosicki wciąż potrafi wejść i zrobić coś pozytywnego. Tym razem pokazał się z dobrej strony asystując przy trafieniu Świderskiego, gdy posłał bardzo precyzyjne podanie za plecy obrońców. Nie widzieliśmy może jego wielu rajdów skrzydłem, natomiast asysta w dorobku po pół godzinie gry to dobry wynik.
Paweł Dawidowicz: 5/10
Zmienił kiepskiego Bereszyńskiego i było z niego nieco więcej pożytku w rozegraniu, bo jednak sprawniej radził sobie z piłką. Fajerwerków jednak nie było, okazji do zrobienia czegoś przełomowego również.
Przemysław Płacheta: 4/10
Jego najmocniejszym argumentem jest dynamika, z której ciężko było mu tego wieczoru skorzystać. Spodziewaliśmy się chyba, że częściej będzie szukał gry 1 na 1, pośle kilka niebezpiecznych zagrań w pole karne. Tego jednak zabrakło.
Karol Świderski: 7/10
Zadebiutować w kadrze i strzelić gola – czy można wymarzyć sobie lepszy wieczór dla zawodnika, który jeszcze nigdy nie wystąpił w biało-czerwonych barwach? Wątpliwe. Piątek okazji miał wiele i je zmarnował, Milik nawet za bardzo nie chciał do nich dochodzić, a napastnikowi PAOK-u Saloniki wystarczyła jedna celna wrzutka Grosickiego, by pokonać bramkarza.
Kacper Kozłowski grał zbyt krótko, by go ocenić.
Komentarz:
Jacek Laskowski, Marcin Żewłakow