Zaniepokojony stanem zdrowotnym Roberta Lewandowskiego był w niedzielny wieczór nie tylko sztab reprezentacji Polski. Ból w kolanie piłkarza wywołał również poruszenie w stolicy Bawarii.
63 minuty spędził na boisku Lewandowski i w dużej mierze to dzięki niemu biało-czerwoni zdobyli trzy punkty. 32-latek najpierw wykorzystał dośrodkowanie Macieja Rybusa, potem Kamila Jóźwiaka i zdobył dwie bramki w meczu z Andorą. Gdy jednak został zmieniony przez Karola Świderskiego, na ławce interweniować musiał sztab medyczny reprezentacji Polski, który obłożył kolano piłkarza lodem. – Lewandowski odczuwa ból w kolanie, dlatego został do niego przyłożony lód, który miał go uśmierzyć. W poniedziałek sprawdzimy, czy wszystko jest w porządku. Miejmy nadzieję, że ból zniknie – tłumaczył na konferencji prasowej Paulo Sousa.
Widok cierpiącego napastnika wywołał spore poruszenie nie tylko w stolicy Polski, ale też w stolicy Bawarii. Sprawę uważnie obserwował bowiem były już prezydent Bayernu Monachium, czyli Uli Hoeness, który został na gorąco przepytany przez dziennikarza telewizji RTL. – Gdy to zobaczyłem, serce mi stanęło. Mamy nadzieję, że to żaden poważny uraz i rano okaże się, iż ze zdrowiem napastnika wszystko jest w porządku – stwierdził.
Wszystko wskazuje na to, że 32-latek szybko wróci do gry i nie będzie musiał pauzować. Jego uraz byłby bowiem katastrofalną informacją zarówno dla reprezentacji, jak i dla Bayernu. W tym tygodniu czekają go bowiem dwa prestiżowe mecze. Najpierw w biało-czerwonych barwach ma zmierzyć się na Wembley z Anglią, potem z kolei w hicie Bundesligi jego drużyna zagra z walczącym o mistrzostwo Niemiec RB Lipsk.
W tym sezonie "Lewy" jest w kosmicznej formie. Strzelił już 35 goli w 25 meczach ligowych, dołożył do tego 6 asyst. Jest już bardzo blisko tego, by pobić rekord Gerda Muellera z sezonu 1971/72, który 40-krotnie pokonywał wówczas bramkarzy. Na poprawę bilansu Polak ma jeszcze 8 spotkań.