Skoki narciarskie. Kazimierz Długopolski: polski sztab szkoleniowy nie był nieomylny

Pobierz nową aplikację mobilną TVP Sport. Dostęp do sportu 24/7!

Nie ma czasu do stracenia. Polscy skoczkowie rozpoczynają przygotowania do olimpijskiego sezonu, mimo że przed chwilą zakończyły się zmagania w Planicy. W Słowenii nie udało się wskoczyć do ścisłej czołówki. Mogło to być spowodowane zmęczeniem i trudami ostatnich miesięcy.

– Humory po ostatnim weekendzie nie są dobre. Nosy na kwintę. Chyba najgorsze starty przytrafiły się właśnie na koniec. Mimo to sezon był bardzo dobry. Nie ma co wybrzydzać. Zwycięstwa w Pucharach Świata, wygrany Turniej Czterech Skoczni i medale mistrzostw świata mówią same za sobie – przekazał Długopolski.

Polacy z "eliksirem młodości"?

– Sztab szkoleniowy obronił się wynikami. Starty w Planicy obnażyły jednak fakt, że nie jesteśmy najlepsi na świecie w tym momencie. Nie ma nieomylnych ludzi. Sztab czegoś nie dopilnował, przeoczył. Nie potrafili znaleźć tego, co się stało. Trzeba wyciągnąć te błędy i je poznać. Nie ma cudownych trenerów. My już kilku ich "przeszliśmy". Dwa lata temu stawialibyśmy Stefanowi Horngacherowi pomniki, a na końcu coś się "pokićkało". Teraz też byliśmy zachwyceni trenerskimi sukcesami kadry, a finał pokazał, że tak nieomylnie nie jest. Ja na przykład mówię wprost do zawodnika: "Chłopie... popraw to, to i to. Pytanie czy nasz sztab byłby do tego zdolny? Obawiam się, że nie". Nie ma jednak co wybrzydzać, bo sezon był bardzo dobry – dodał trener.

No to mamy aferę szpiegowską w #skijumpingfamily ... ��️♂️ #skokoholicy #tvpsport https://t.co/kOD30aDrhC

— TVP SPORT (@sport_tvppl) March 29, 2021

Wydaje się, że najtrudniejsze chwile z grona biało-czerwonych przeżywał w ostatnich dniach Kamil Stoch. trzykrotny mistrz olimpijski nie był w stanie odnaleźć się na skoczni tak, jak to miało miejsce w poprzednich miesiącach. Podsumował, że miał moment "umartwiania się", ale ten trwał bardzo krótko.

– W kilku ostatnich występach się plątał. Nie wie co się stało, nie wie jak. Nie mówił, jak mu podpowiadał sztab trenerski. Mówił, że sam próbował. Takie odniosłem wrażenie, po jego wypowiedziach. Nie szło mu jednak. Byłem trochę zaskoczony, że sztab nie podpowiadał – kontynuował Długopolski.

Co nas czeka po odejściu legend?

Pod wodzą Michala Doleżala sukcesów nie brakuje. Widać, że w kadrze panuje bardzo dobra atmosfera. Nasuwa się jednak pytanie, kiedy liderzy odczują "zmęczenie materiału".

– Pomału musimy się obawiać o przyszłość. Proste przykłady: najstarszy zawodnik, który wygrał TCS? Polak. Najstarszy mistrz świata? Polak. Najstarsza drużyna w stawce? Polska. Talenty nie rodzą się na kamieniu. Trzeba ich szukać i to czasami długo. Mam nadzieję, że to nie potrwa tak długo. Ci zawodnicy, którzy mają teraz 25-26 lat nie prezentują poziomu Stocha, Piotra Żyły czy Dawida Kubackiego, gdy tamci mieli tyle lat. Andrzej Stękała, Aleksander Zniszczoł, Jakub Wolny, Klemens Murańka, nie są na tym etapie, co liderzy – przekonywał rozmówca TVPSPORT.PL.

Czy zatem według Długopolskiego po zakończeniu olimpijskich zmagań może pojawić się "bolesny czas dla kibiców"? – Przypuszczam, że na 99 procent sezon olimpijski będzie dla niektórych pożegnalny. Nie wierzę, że będzie jakiś cudowny i liderzy zdecydują się zostać na dłużej. Lepszy niż ten na pewno nie będzie. Jeśli będzie na takim poziomie jak teraz, to będziemy zadowoleni – podkreślił.

Takie wypowiedzi nie brzmią optymistycznie, choć mało prawdopodobne jest, by Polaków czekała zapaść, która dotknęła Czechów i Finów. – Spokojnie... Skoki w Polsce będą miały się dobrze jeszcze przez najbliższą dekadę. Trenuje u nas wielu chłopaków, dziewczyny też zaczynają ćwiczyć coraz częściej. Wizja Czech nam nie grozi. Poziom może być jednak średnio dobry. Nie widzę wybitnych talentów na najbliższe lata – zakończył Długopolski.