O swój kolejny medal w czeskiej Extralidze walczy reprezentant Polski Aron Chmielewski. Jego klub Ocelarzi Trzyniec w półfinale zmierzy się z BK Mlada Boleslav.
Patryk Rokicki: - Za Tobą ćwierćfinały czeskiej ligi. Rywalizacja z Kometą Brno (4-0) poszła chyba szybciej niż myśleliście?
Aron Chmielewski: – To prawda, liczyliśmy się z dłuższą serią. Jednak poszczególne mecze były bardzo trudne i zacięte, zwłaszcza gdy musieliśmy odrabiać straty.
– Niespodziewanie wszystkie ćwierćfinały zakończyły się już po czterech meczach.
– Rzeczywiście to dość niecodzienna sytuacja, chyba pierwszy raz w historii tak się zdarzyło. Najbardziej zaskoczyła mnie para Mlada Boleslav - Dynamo Pardubice. Myślałem, że niżej notowane Pardubice są w stanie sprawić niespodziankę, a tymczasem skończyło się 4-0.
– Wystąpiłeś w trzech z czterech meczów ćwierćfinałowych, ale byłeś trzynastym, wchodzącym napastnikiem.
– Rywalizacja o miejsce w drużynie jest bardzo duża. Mamy piętnastu napastników, więc wszyscy nie mogą grać. Gdy złapałem kontuzję, grałem w drugim ataku. Teraz dobrą grą muszę odbudować swoją pozycję w zespole.
– Jak twoja kontuzjowana kostka?
– Na szczęście wszystko w porządku. Po sezonie trzeba będzie usunąć śruby. Kostka jest trochę większa i nie było szans wcisnąć jej w nowe łyżwy. Pracuję regularnie z
fizjoterapeutą i na lodzie nie odczuwam dyskomfortu.
– Jak wam się gra w tym sezonie z Mlada Boleslav?
– Wybitnie nam nie leżą. Przegraliśmy z nimi wszystkie cztery mecze w sezonie zasadniczym. Ale play-off to co innego. Będzie ciężko, ale mam nadzieję, że to my
zagramy w finale. Zaczynamy w Wielką Sobotę w Trzyńcu.
– Czy po kontuzji i ciężkim sezonie ligowym pomożesz reprezentacji Polski w turniejach towarzyskich?
– Dosłownie kilka minut przed Tobą rozmawiałem z team leaderem naszej kadry Leszkiem Laszkiewiczem. Potwierdziłem swoją gotowość do gry. Reprezentacji się nie odmawia. Majowy turniej na Słowenii dobrze się zapowiada i będzie to bardzo dobre przetarcie przed sierpniowymi kwalifikacjami olimpijskimi.