| Piłka nożna / Ekstraliga kobiet
Choć patrząc na tabelę, można było się spodziewać wyrównanego meczu, był jednostronny. Mistrzynie Polski nie dały najmniejszych szans piłkarkom Śląska Wrocław w wyjazdowym spotkaniu. Górnik Łęczna wygrał aż 7:0.
Przed spotkaniem:
Na stadionie przy Oporowskiej we Wrocławiu zmierzyły się drużyny sąsiadujące w tabeli. Piłkarki Śląska miały walczyć z Górnikiem Łęczna, do którego traciły przed tą kolejką zaledwie punkt, o czwarte miejsce w Ekstralidze.
Bliskość w tabeli mogła być jednak złudna. Śląsk kapitalnie prezentował się jesienią, osiągnął wówczas wynik – zdaje się – ponad stan. Wiosnę rozpoczął przegraną 0:4 z TME UKS SMS Łódź i stratą punktów z AZS UJ Kraków (2:2). Odpadł też z Pucharu Polski po bolesnej porażce z GKS Katowice. Górnik wrócił zaś na bardzo dobry poziom. Po rozbiciu Rolnika Głogówek (8:0) i AZS UJ Kraków (8:1), uległ jednak liderkom ligi, drużynie Czarnych Sosnowiec. Mimo to był faworytem czwartkowego meczu.
Jak padły bramki:
5’ (0:1) – Ewelina Kamczyk zauważyła, że Anna Bocian za daleko wyszła z bramki. Można spekulować, czy chciała strzelać, czy też dograć do Patricii Hmirovej. Tak czy inaczej… bramkarka nie zdołała sięgnąć piłki, która przeleciała nad nią i wpadła do bramki.
40’ (0:2) – obrona Śląska popełniła spory błąd, zostawiając Emilię Zdunek bez opieki tuż przed bramką. Patricka Hmirova dograła piłkę, a reprezentantka Polski głową przymierzyła do bramki.
50’ (0:3) – kapitalną indywidualną akcję przeprowadziła Nikola Karczewska. Z prawej strony wbiegła w pole karne i z ostrego kąta zmieściła piłkę w bramce.
67’ (0:4) – Amanda Turowska sfaulowała Kamczyk w polu karnym. Do „jedenastki” podeszła Emilia Zdunek. Pokonała bramkarkę pewnym strzałem w lewą stronę, po ziemi.
80’ (0:5) – piłka trafiła do Karczewskiej, która w polu karnym rywalek doskonale wiedziała już, co z nią zrobić. Po jej strzale Bocian była bez szans.
86’ (0:6) – Karczewska wbiegła w pole karne z prawej strony. Tym razem nie zdecydowała się jednak na strzał z ostrego kąta, a dograła płasko do Anny Zając. Ta wykończyła akcję.
94' (0:7) - kolejna świetna akcja Górnika Łęczna. Kamczyk uderzała na raty. Udało jej się jednak umieścić piłkę w bramce.
Jak mogły paść bramki:
3’ – Łęcznianki odzyskały piłkę na połowie rywalek. Szybko na strzał zdecydowała się Kamczyk. Bocian była jednak na posterunku.
3’ – Marcelina Buś zdecydowała się na oddanie strzału z dystansu. Anna Palińska końcówkami palców zdołała przenieść futbolówkę nad poprzeczką.
23’ – po zamieszaniu w polu karnym Śląska, ostatecznie strzał z dystansu oddała Marcelina Buś. Źle ułożyła nogę, przez co uderzenie nie było tak mocne, jakby chciała. Palińska złapała piłkę.
26’ – Hmirova kapitalnie rozprowadziła akcję. Po rajdzie środkiem boiska wyłożyła piłkę do Kamczyk. Ta nie zdecydowała się jednak na strzał, a na dogranie płasko w pole karne. Z tym zagraniem poradziły sobie obrończynie Śląska.
30’ – Kamczyk oddała strzał z ostrego kąta. Uderzenie było na tyle silne, że Bocian miała problem ze złapaniem piłki. Gdyby wypuściła ją z rękawic, Zdunek zapewne skutecznie by dobiła.
57’ – po fatalnym błędzie obrony Śląska piłkę pod polem karnym przejęła Hmirova. Szybko podała do Kamczyk, a ta uderzyła po ziemi, do bramki. Pani arbiter dostrzegła jednak spalonego.
62’ – Klaudia Lefeld, która chwilę wcześniej pojawiła się na boisku, doskonale wyłożyła piłkę Hmirovej. Słowaczka wyszła sam na sam, ale Bocian wyszła z tego pojedynku obronną ręką.
92' - po mocnym strzale Joanny Wróblewskiej z dystansu, Palińska musiała się mocno wyciągnąć, żeby wybić piłkę na rzut rożny.
Następne
Komentarz:
Michał Zawacki, Joanna Tokarska