08 kwi 2021 | Lekkoatletyka

Plenerowa lekkoatletyka pod znakiem zapytania. W kalendarzu PZLA pustki

Tyczka na Molo jest jednym z najpiękniej umiejscowionych mityngów na świecie. (fot. PAP) — Tyczka na Molo jest jednym z najpiękniej umiejscowionych mityngów na świecie. Jest niezagrożona (fot. PAP)

Startowanie poza stadionem jest świetne. Czuć wsparcie kibiców, którzy stoją tuż obok nas – często zachwalają Piotr Lisek czy Konrad Bukowiecki. Niestety, tego lata w Polsce podobnych wydarzeń będzie jak na lekarstwo. Pomimo sporych tradycji na tę chwilę do kalendarza PZLA wpisano zaledwie jeden plenerowy mityng.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Kibice lekkiej atletyki przyzwyczaili się, że tyczkarze czy kulomioci są zapraszani na mityngi poza stadionem. Seria zawodów na terenie TVP w ubiegłym roku była reakcją na wybuch epidemii, ale już imprezy na rynku w Białymstoku, Warszawie, Żarach, na molo w Sopocie czy deptaku w Międzyzdrojach na stałe wpisały się w krajobraz dyscypliny. I gromadziły tłumy. Wciąż nie wiadomo, ile z nich odbędzie się w sezonie 2021.

Ostatnia prosta, a część lekkoatletów uziemiona

Czytaj też

Justyna Święty-Ersetic i jej koleżanki ze sztafety 4x400 metrów

Ostatnia prosta, a część lekkoatletów uziemiona

Sopot – tak, Międzyzdroje – być może. I to by było na tyle

Już wiadomo, że 15 maja w Białymstoku wbrew planom nie odbędą się zawody na Rynku Kościuszki. W kalendarzu imprez na stronie Polskiego Związku Lekkiej Atletyki dodano adnotację: "przeniesione". Tylko na kiedy? Nie ma także w planach warszawskiego mityngu przy fontannach, gdzie Michał Haratyk ustanowił w 2019 rekord Polski w pchnięciu kulą. Po cichu zgasła tradycja miejskiej tyczki w Żarach, w Bydgoszczy znowu nie odbędzie się konkurs na Wyspie Młyńskiej – wcześniej będący prologiem przed Memoriałem Ireny Szewińskiej.

– W Bydgoszczy to była bardziej decyzja odgórna, związana z wymogami World Athletics, żeby na mityngu Continental Tour Gold najważniejsze konkurencje przeprowadzić jednak na stadionie. Ale rzeczywiście, nawet gdybyśmy chcieli z czymś wyjść do miasta, to jak tu planować? I dla kogo? Niewielu ma chyba złudzenie, że ten sezon będzie inny niż poprzedni. Będzie jak rok temu, z ograniczeniami, wirusem, ryzykiem – przyznaje Krzysztof Wolsztyński, dyrektor memoriału.

Mityng Gwiazd na Rynku Kościuszki w #bialystok ��✌��✌��@WBialystok pic.twitter.com/cyQMKHNTeR
— Patrycja Maliszewska (@MalinaPati) May 20, 2018

W kalendarzu PZLA nie ma też dotąd informacji o memoriale Ślusarskiego i Komara w Międzyzdrojach. Ten zawsze odbywa się 17 sierpnia, w rocznicę śmierci obu mistrzów.

– Zrobimy wszystko, żeby znowu upamiętnić mistrzów, tylko potrzebujemy jeszcze trochę czasu. Musimy zobaczyć, w jakich realiach się poruszamy. Rok temu w wakacje obostrzenia były mniejsze, nad morzem było tłoczno, zawody były wielką atrakcją. Ale czy teraz przepisy pozwolą, aby mogli być z nami kibice? – zastanawia się organizator Bogusław Mamiński. I dodaje, że bardzo liczy, aby imprezę tak jak przed rokiem pokazała TVP.

Na tę chwilę jedynym polskim mityngiem w plenerze, który już teraz jest wpisany do kalendarza PZLA bez żadnych adnotacji o zmianie daty, jest Tyczka na Molo. Zaplanowano ją na 3 lipca.

Tyczka na Molo w @CityofSopot. Skacze @AnnaRogowskaCom Dopingujemy, klaszczemy i kibicujemy calą rodziną! pic.twitter.com/HVgoo3EMPo
— MateuszKusznierewicz (@mkusznierewicz) May 30, 2013

Ostatnia prosta, a część lekkoatletów uziemiona

Czytaj też

Ostatnia prosta, a część lekkoatletów uziemiona

Co dalej z mistrzem Polski? Nadal czeka na wyrok po wpadce

Czytaj też

Norbert Kobielski lekkoatleta skoczek wzwyż

Co dalej z mistrzem Polski? Nadal czeka na wyrok po wpadce

Kalendarz na 2021 nie jest zamknięty. "Wszystko się da, ale to kosztuje"

Mamiński, Wolsztyński i inni organizatorzy imprez podkreślają, że wyprowadzenie lekkoatletów na ulice miast ma sens tylko dla kibiców. – Naprawdę czuć ich bliskość, kiedy stoją tuż przy nas – przyznaje Piotr Lisek, który regularnie startuje w nietypowych miejscach. – Tymczasowe obiekty da się ustawić w wielu przestrzeniach, ale to trochę kosztuje. Rok temu gospodarze mieli już poplanowane wydarzenia, więc je realizowali. Teraz myślę, że wszyscy podeszli ostrożniej do tematu, mając na uwadze obostrzenia i licznik zakażeń – dodał Wolsztyński.

– Trend, który pięknie rozwijał się w poprzednich latach i niekiedy naprawdę przyciągał tłumy, wyraźnie zahamował. I trudno się temu dziwić. Ale nie wszystkie wydarzenia "umarły" przez pandemię. Gdzieniegdzie po prostu zabrakło sponsorów albo zmieniły się priorytety miast. Niektóre imprezy pojawiały się na chwilę, a potem znikały, więc mieszkańcy nie przywiązali się do tradycji. Nie dziwi mnie, że do realizacji pomimo ograniczeń dążą akurat Międzyzdroje czy Sopot, które pracują na renomę od wielu lat – komentuje Maciej Jałoszyński z biura PZLA. Zaznacza też, że kalendarz na sezon 2021 nie jest zamknięty. – Gdyby wkrótce złagodzono obostrzenia, ktoś jeszcze może się zgłosić. Po cichu wszyscy na to liczą, bo plenerowe zawody to genialna promocja lekkoatletyki – dodał.

Co dalej z mistrzem Polski? Nadal czeka na wyrok po wpadce

Czytaj też

Co dalej z mistrzem Polski? Nadal czeka na wyrok po wpadce

Kontuzje, stany lękowe... Koniec kariery "Aniołka"

Czytaj też

Iga Baumgart-Witan, Martyna Dąbrowska, Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka, Małgorzata Hołub-Kowalik (fot. Getty)

Kontuzje, stany lękowe... Koniec kariery "Aniołka"

Anita Włodarczyk rzuciła kiedyś rekord świata przez rzekę. A kulomioci chcą do zamków

– Im więcej takich imprez, tym lepiej – podkreśla Konrad Bukowiecki. – Kula, którą pchamy, na stadionie nie wygląda aż tak okazale. A w mieście, gdzie ludzie stoją tuż za barierkami, jest super. Czuć doskonale wsparcie, z którym dla ciebie przychodzą – opowiadał pierwszy Polak, który pchnął kulą na odległość 22 metrów. I współorganizator zawodów ulicznych w Szczytnie, na które przed dwoma laty zaprosił czołówkę krajowych rywali.

Kulomioci obok tyczkarzy (i ewentualnie skoczków wzwyż) to najwięksi beneficjenci chęci wyprowadzania lekkoatletyki na ulice. Oczywiście, takie imprezy jak miejskie sprinty w Manchesterze (startował w nich na 150 metrów m.in. Usain Bolt) są poza skalą. Ale polska rzeczywistość bynajmniej nie jest uboga, w dodatku w głowach organizatorów nie brakuje pomysłów na nowe przedsięwzięcia. Bukowiecki wspomniał swego czasu, że jego marzeniem jest tournée po warmińsko-mazurskich zamkach i twierdzach na wzór Turnieju Czterech Skoczni w skokach. A Marcin Rosengarten – szef m.in. Memoriału Kamili Skolimowskiej – przyznał, że któregoś dnia liczy na mityng w sali kryształowej w kopalni soli w Wieliczce. I tak dalej, im więcej, tym lepiej. W końcu w przeszłości Anita Włodarczyk biła rekord świata w młocie, rzucając we Wrocławiu... przez Odrę.