Kto prezydentem FIS? Miliarder Eliasch, czarna owca Lewis, a może mistrz Lehmann?

Ustępujący Gian Franco Kasper pełni funkcję od 1998 roku. Długo? Warto jednak zauważyć, że jego poprzednik (również Szwajcar) – Marc Hodler – piastował urząd przez 47 lat! W ogóle w całej historii FIS miała jedynie czterech prezydentów, a istnieje przecież od blisko stu lat.

Lehmann, czyli Kasper II

Kasper zostawał prezydentem mogąc liczyć na wsparcie ustępującego 80-letniego Hodlera. W tym roku o namaszczeniu przez odchodzącego na emeryturę panującego przekonanych jest co najmniej dwóch z czterech kandydatów. Urs Lehmann powołuje się na narodowe konotacje. – Czuję się niezwykle zaszczycony i zobowiązany do pełnienia tej funkcji. Ważne, abyśmy zachowali poczucie ciągłości, wnosząc jednocześnie nowe wizje do epoki post-Kasprowej – przekonuje.

W środowisku mówi się jednak wprost, że wybór Lehmanna będzie oznaczał po prostu kontynuację wizji poprzednika. W internecie można zresztą znaleźć zdecydowanie więcej informacji o sportowej karierze Szwajcara niż działaczowskich pomysłach. Jego największym sukcesem było złoto mistrzostw świata w Morioce w zjeździe, wywalczone w 1993 roku.

Lewis, czyli czarna owca?

Narciarstwo alpejskie to też macierzysta dyscyplina Sarah Lewis. Brytyjka uczestniczyła w igrzyskach 1988. Niebawem trafiła do FIS, gdzie przez 20 lat pełniła funkcję sekretarza generalnego, aż nagle – w październiku 2020 – została usunięta z federacji, a niektórzy łączyli ten fakt z jej prezydenckimi aspiracjami. Za powód podano "całkowitą utratę zaufania". – Nie czuję się bez winy. Zdałam sobie z tego sprawę – opowiedziała we wtorek agencji AP. – Teraz przeszłam kursy, który pozwoliły mi poznać siebie i moje słabości, chcę aby ludzie poczuli, że dokonał zmiany – zaznaczyła.

Lewis kreuje się na kandydatkę globalną, podkreślając chęć jak najlepszej współpracy z Chinami, Rosją i Koreą Południową. Do wyborczego wyścigu została jednak zgłoszona przez "egzotyczną" w świecie narciarskim Belgię. Wystawienie przez rodzimę Wielką Brytanię było niemożliwe, bo ta popiera... Szweda, związanego jednak nawet z rodziną królewską (uznawanego za bliskiego znajomego księcia Andrzeja).

Eliasch, a więc miliarder

Ten kandydat do Johan Eliasch. Szef firmy Head – znanego producenta rakiet tenisowych oraz sprzętu narciarskiego. Majątek Szweda wycenia się na ponad 2 miliardy funtów brytyjskich. Niespełna 60-latek przez blisko połowę życia zajmuje się restrukturyzacją i sprzedażą firm. Na tle pozostałych kandydatów więcej uwagi poświęca transmisjom telewizyjnym.

"Potrzebujemy więcej formatów przyjaznych dla widza". "Kombinacja norweska jest bardzo trudna do pokazywania". "Sądzę, że slalom równoległy jest łatwiejszy do oglądania" – to niektóre z jego cytatów dla "Kleine Zeitung". Doświadczony w biznesie Eliasch ma być gwarancją innowacji, o czym przekonują zgłaszający go Brytyjczycy. "Wprowadzi pozytywne i nieprzeciętne zmiany" – zapowiadają.

Arjes, czyli Kasper II po raz drugi

A co na to wszystko Szwedzi? Oni w wyścigu popierają szefa krajowego komitetu olimpijskiego – Matsa Arjesa. Z Eliashem łączy go ojczyzna, z Lehmannem i Lewis dyscyplina sportu. Też był narciarzem alpejskim, ale po przebiciu się do zmagań elity nie odnosił zauważalnych sukcesów. Większe spotkały go jako działacza – od trzech lat jest wiceprezydentem FIS.

Nic zatem dziwnego, że podobnie jak Lehmann powołuje się na spuściznę Kaspera. – To wielki honor móc startować w tym wyścigu. Chcę bronić prestiżowej pozycji, jaką osiągnęliśmy w sporcie – zapowiada. – Narciarstwo alpejskie i snowboard to moje największe pasje. Trzeba maksymalnie wykorzystywać ich potencjał – dodaje 54-latek.

Wybory prezydenta FIS zaplanowano na 4 czerwca. Polski Związek Narciarski należy do grona 16 federacji, których głos liczy się potrójnie. Póki co jego przedstawiciele nie podają, którego z kandydatów zamierzają poprzeć.