Pięć męskich osad awansowało do finału A wioślarskich mistrzostw Europy rozgrywanych we włoskim Varese i w niedzielę powalczy o medale. Mniej powodów do zadowolenia mają kobiece załogi, z których żadnej nie udało się zakwalifikować do najlepszej szóstki.
Wicemistrz Europy Natan Węgrzycki-Szymczyk w niedzielę stanie przed szansą zajęcia miejsca na podium. W półfinale był trzeci, ale też nie musiał drżeć o swoją pozycję, która dawała mu awans do finału A, bowiem pozostali rywale stracili do niego kilka sekund. W piątek Węgrzycki-Szymczyk wygrał swój przedbieg z najlepszym czasem spośród wszystkich uczestników.
– W jedynkach czasami tak jest, że zawodnicy oszczędzają siły, kalkulują, w których wyścigach warto się szarpać, w których nie. Ważne, że Natan jest w finale, ale obrona wicemistrzowskiego tytułu będzie trudnym zadaniem – powiedział PAP trener grupy wioseł krótkich Aleksander Wojciechowski.
Szkoleniowiec miał w sobotę powody do zadowolenia, bowiem dwie inne jego osady również zameldowały się w finałach A. Dwójka podwójna (Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski) była druga w półfinale, a czwórka podwójna (Fabian Barański, Wiktor Chabel, Dominik Czaja, Szymon Pośnik) uplasowała się na trzeciej pozycji.
– Słowa uznania dla Mateusza i Mirka, bowiem w dwójkach wystąpiły 24 osady i mieli długą drogę do przebycia. Należy ich podziwiać za walkę zarówno w repesażu, jak i w półfinale. W każdym z tych biegów musieli mocno się napracować. Nie ma co ukrywać, w ich konkurencji są sami mocarze – przyznał Wojciechowski.
Jego zdaniem w czwórkach podwójnych biało-czerwoni mogą postarać się o niespodziankę i powalczyć o medal:
– Jeśli dołożą od siebie coś więcej, to na pewno są szanse na podium. W tej chwili Włosi i Holendrzy wydają się być poza zasięgiem, z resztą jesteśmy w stanie powalczyć – ocenił szkoleniowiec.
Najwięcej emocji towarzyszyło występowi czwórki bez sternika. Polacy w składzie: Mateusz Wilangowski, Mikołaj Burda, Michał Szpakowski, Łukasz Posyłajka do ostatnich metrów rywalizowali ze Szwajcarami o trzecią lokatę, która dawała awans do finału A. Aktualni mistrzowie świata wyprzedzili Helwetów zaledwie o 0,04 sekundy i w niedzielę powalczą o medal. Jesienią ubiegłego roku czwórka w mistrzostwach Starego Kontynentu sięgnęła po brąz.
W finale A wystąpi także jedynkarz w wadze lekkiej Artur Mikołajczewski, który w ostatnich latach startuje w dwójce podwójnej z Jerzym Kowalskim. Wobec kontuzji partnera z osady, zdecydował się na start w jedynce, a w sobotę wygrał swój repesaż.
Poniżej oczekiwań spisały się żeńskie załogi. Utytułowana osada czwórki podwójnej kobiet we Włoszech startuje w nieco zmienionym składzie – do Marty Wieliczko, Marii Sajdak i Katarzyny Zillmann dołączyła Katarzyna Boruch, która zastąpiła chorą Agnieszkę Kobus-Zawojską. Do tego Zillmann leczyła kontuzje nadgarstka i pierwotnie miała nie pojawić się na tych regatach, ale wobec nagłej absencji Kobus-Zawojskiej, trener Jakub Urban nie miał wyboru - zabrał ze sobą wioślarkę AZS UMK Toruń. Polki zajęły trzecią lokatę w repesażu, a do finału A awans wywalczyły tylko dwie pierwsze ekipy.
Z kolei czwórka bez sterniczki (Monika Chabel, Olga Michałkiewicz, Maria Wierzbowska, Joanna Dittmann) była czwarta w swoim repesażu i też w niedzielę wystąpi tylko w finale B, czyli powalczy o lokaty 7-12.
Dwójka podwójna wagi lekkiej w Varese startuje w innym składzie niż to miało miejsce podczas mistrzostw Europy w Poznaniu. Jaclyn Stelmaszyk stworzyła duet z Weroniką Kalinowską i zawodniczki Posnanii były dość blisko zakwalifikowania się do finału A; do trzeciego, premiowanego, miejsca, na którym przypłynęły Rumunki, zabrakło im 0,34 sekundy.
Dotychczasowa partnerka Stelmaszyk - Weronika Deresz wystąpiła w jedynce; po zajęciu trzeciej pozycji w repesażu, także wystąpi w finale B.
Finały A i B zaplanowano na niedzielne przedpołudnie. W Varese startuje ponad 600 zawodników z 35 krajów.
W październiku 2020 roku w mistrzostwach Europy w Poznaniu biało-czerwoni zdobyli trzy medale: jeden srebrny i dwa brązowe medale