| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Nie dwa, ale trzy mecze były potrzebne do rozstrzygnięcie tego, kto z pary ZAKSA Kędzierzyn-Koźle/PGE Skra Bełchatów trafi do finału PlusLigi. Kędzierzynianie wygrali 3:0 i zagrają o złoto mistrzostw Polski.
Rywalizacja w półfinale pomiędzy PGE Skrą Bełchatów i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle miała trzy rozdziały. Pierwszy pewnie wygrali kędzierzynianie 3:0. W drugim wystąpili jednak bez Pawła Zatorskiego, co świetnie wykorzystali bełchatowianie, triumfując 3:1. Trzeci mecz pary odbył się w niedzielę.
Ponownie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle grała bez Zatorskiego. Mimo to na początku spotkania dzięki większej precyzji ofensywnych zagrań gospodarze prowadzili z bełchatowianami aż czterema punktami. Zawodnicy Skry odpowiedzieli na to wzmocnieniem zagrywki i chwilę później było 12:12. Czym miejscowi odbudowali swoje prowadzenie? Lepszą postawą w obronie (paradoksem było to, że lepiej radzili sobie w niej bez libero na boisku), a także szczelniejszym blokiem (16:13). Niemiłosiernie Dusan Petković sprawdził jednak Adriana Staszewskiego i Aleksandra Śliwkę w przyjęciu. Test oblali (16:16), więc Nikola Grbić przerwał grę. Końcówka była wyrównana mimo tego, że ZAKSA raz po raz uzyskiwała dwa punkty zapasu. Ostatecznie po błędzie rozegrania Grzegorza Łomacza i cyrkowej akcji po stronie Davida Smitha było 24:23. Nerwów na linii zawodnicy-sędziowie było sporo. Skończyło się 25:23 i partią na korzyść ZAKSY.
Niezależnie od poziomu sportowego widać, jak bardzo pod napięciem jest spotkanie @ZAKSAofficial vs. @_SkraBelchatow_. Krzyczy Łomacz, krzyczy Grbić, krzyczy Gogol, aż dla odmiany z radości krzyknął Semeniuk.
— Sara Kalisz (@SaraKalisz) April 11, 2021
Oj, nerwy #PlusLiga