{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Energa Basket Liga. Aleksander Dziewa: mam duży respekt dla Groselle'a. Na "krzesełko" prawie każdy dał się nabrać!
Jakub Kłyszejko /
Już we wtorek 13 kwietnia rozpocznie się walka o medale w Energa Basket Lidze. Aleksander Dziewa i jego Śląsk Wrocław wiedzą, jak należy grać przeciwko mistrzowi Polski z Zielonej Góry. – Musimy odpowiedzieć im tym samym – mówił w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Czytaj też:

Energa Basket Liga: przyznano wyróżnienia za sezon zasadniczy. Większość przypadła ekipie z Zielonej Góry
Jakub Kłyszejko (TVPSPORT.PL): – Zacznę od ćwierćfinałowej serii z Treflem. Praktycznie w każdym meczu o wyniku decydowały detale.
Aleksander Dziewa (WKS Śląsk Wrocław): – Zakładaliśmy, że będzie to bardzo wyrównana walka, bo przecież spotkały się drużyny o podobnym potencjale. Wiedzieliśmy, że wyniki nie będą kończyły się dużymi różnicami. Zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas trudna rywalizacja i dokładnie tak było.
– Wszyscy chcieli uniknąć Zastalu, a tylko wy potrafiliście wygrać w Zielonej Górze. To może dodać Śląskowi pewności siebie w tej serii?
– Myślę, że na pewno da nam to większe nadzieje i trochę pewności siebie. Raz z nimi wygraliśmy i to może tylko pomóc. Tym bardziej że wtedy ich skład był mocniejszy, niż jest teraz. Mamy ogromną chęć do walki i zrobimy wszystko, aby zaprezentować się jak najlepiej.
Mistrz NCAA i najlepsza uczelnia w Stanach będzie nowym domem Jeremy'ego Sochana
– W jaki sposób przygotowywaliście się na Zastal?
– Ich zagrywki sprowadzają się do tego, że wysocy chcą zdominować grę w "pomalowanym" i mocno walczą o zbiórki w ataku i obronie. Często grają akcję "pick and roll", dlatego musimy uważać na zasłony i współpracę z podkoszowymi. Nie uczyliśmy się ich wszystkich zagrywek, ale rozważaliśmy, w jaki sposób mamy je bronić. Najwięcej jednak skupialiśmy się na naszej grze.
– Chcecie zaskoczyć zielonogórzan intensywnością i agresywną grą na całym boisku?
– To jedna z najważniejszych rzeczy. Musimy grać z nimi w sposób twardy i fizyczny. Nie możemy pozwolić na łatwe zdobycie choćby centymetra parkietu. To może przeważyć w tej serii.
– Wszyscy ostrzą sobie zęby na twój pojedynek z MVP sezonu zasadniczego. Geoffrey Groselle jest najlepszym centrem ligi. Jak zapatrujesz się na starcie z nim?
– Mam do niego duży respekt. Nie został wybrany najlepszym koszykarzem ligi przez przypadek. To świetny gracz. Trzeba mocno się nagimnastykować, żeby zatrzymać jego firmowe manewry. Przede mną ciężkie wyzwanie, ale z wielką chęcią sprawdzę się przeciwko niemu w tej serii.
– Szczególnie chyba trzeba uważać na słynne "krzesełko Groselle’a"?
– Mam je w pamięci cały czas! To nie jest takie proste, bo praktycznie każdy wysoki w lidze dał się na nie nabrać. On robi to świetnie. Nauczył się tego i ma ten manewr opanowany do perfekcji. Można to u niego podpatrzeć.
– Nie tak dawno grałeś w drugiej lidze, a teraz jesteś czołowym centrem Energa Basket Ligi. Otrzymałeś też powołanie do reprezentacji Polski. Jak podsumujesz swoje dotychczasowe występy?
– Jestem zadowolony, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Udało mi się zadebiutować w reprezentacji Polski i mam nadzieję, że na dłużej w niej pozostanę. Jeżeli chodzi o wyniki zespołu, to awans do "czwórki" jest dobrym prognostykiem, ale jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Chcemy walczyć do końca, bo mamy sporo do wygrania.
– Z czego jesteś najbardziej zadowolony w swojej grze, a które elementy są do poprawy?
– Myślę, że dobrze odnajduję się na boisku. Cieszę się, że odgrywam dużą rolę w zespole. Wydaje mi się, że nieźle gram tyłem do kosza. Z tego jestem zadowolony. Do poprawy są wszystkie aspekty. Jeszcze wiele nauki przede mną. Staram się rozwijać we wszystkim.
– Najważniejsze spotkania odbędą się w "bańce". Uważasz, że to dobre rozwiązanie?
– Nie mam nic do tego. Najtrudniejsze będzie rozgrywanie meczów dzień po dniu. To spore utrudnienie. Zmęczenie może odegrać dużą rolę. My i tak nie mielibyśmy przewagi własnego parkietu. Zamknięcie w "bańce" jest w porządku, bo odizoluje nas od czynników zewnętrznych. Wszyscy będą mogli skupić się tylko na grze w koszykówkę.
– Dostaliście już szczegółowe wytyczne, jak będzie wyglądało życie w "bańce"?
– Tak. Na pewno wszędzie będziemy musieli chodzić w maseczkach. Nie możemy w ogóle opuszczać hotelu. Jeżeli będziemy chcieli zrobić zakupy, to wcześniej musimy zgłosić taką chęć. Ktoś zrobi to za nas, bo my nie możemy praktycznie nic.
– Zaskoczyły cię dotychczasowe rozstrzygnięcia w Energa Basket Lidze?
– Jeżeli chodzi o awans do półfinału to nie, bo takich wyników się spodziewałem. Myślałem, że seria Legii z Kingiem zakończy się w pięciu spotkaniach. Szczecin pokazywał dobrą koszykówkę i został wzmocniony Maciejem Lampe. Wydawało mi się, że zaprezentują się nieco lepiej. Jeżeli chodzi o Ostrów, to byli faworytem i taki wynik tam obstawiałem.
– Zastal mocno się zmienił. Znacie ich silne i słabe strony. Gdzie najbardziej możecie szukać swojej szansy?
– Oni grają bardzo fizycznie. Naciskają na całym boisku i musimy na to uważać. Nie możemy w łatwy sposób tracić piłek, a także dać się od nich odciąć i rozgrywać swoich akcji na dziewiątym-dziesiątym metrze. Ich zbiórki w ataku są zabójcze. Każdy zawodnik mocno idzie na piłkę, a przez to mają wiele ponowień i zdobywają łatwe punkty. Czasami podkoszowi odpowiednio zastawią, a "mały" przejmie piłkę znad głowy. Jeżeli chodzi o nas, to też musimy odpowiedzieć fizyczną grą. Nie możemy się ich przestraszyć. Musimy tak samo naciskać, jak robi to Zastal. Dobra realizacja tych rzeczy może przynieść fajny efekt.
– Przed tobą najważniejszy moment w karierze. Czujesz dodatkową motywację przed półfinałowymi meczami?
– Nie chcę się jakoś specjalnie nakręcać. Muszę się skupić na każdym kolejnym meczu i podchodzić do nich normalnie. Tylko to może przynieść dobry efekt. Wszelkiego rodzaju pozaboiskowe napięcia na pewno mi nie pomogą. Chcę zagrać najlepszą koszykówkę, jaką tylko potrafię.
Przeczytaj też:
Filip Dylewicz: czuję się spełniony. Dopiero po czasie zdałem sobie sprawę, ile osiągnąłem
Krzysztof Szubarga: nie potrafiłem sam siebie oszukiwać. W tym wieku trzeba patrzeć na zdrowie
Energa Basket Liga: odrodzenie potęg. Legia Warszawa i Śląsk Wrocław po wielu latach przerwy powalczą o medale
Energa Basket Liga. Jakub Garbacz: nie potrafiłem wykorzystać swojego potencjału. Teraz wszystko "zaskoczyło"