| Hokej

Mariusz Czerkawski na 49. urodziny o karierze w NHL, życiu za oceanem, polskim hokeju i "power skatingu" [WYWIAD]

Mariusz Czerkawski 49. urodziny NHL hokej
Mariusz Czerkawski w barwach New York Islanders (Fot. Getty)

NHL pytali, czy jeżdżę tak dobrze, bo miałem w Polsce jakieś specjalne treningi, power skating. Jaki power skating? Często musieliśmy ćwiczyć sami, a niektórzy trenerzy już wtedy ledwo siedzieli w sekretariacie i wódka lała się od lewej do prawej – opowiada TVPSPORT.PL Mariusz Czerkawski. Najlepszy polski hokeista w historii 13 kwietnia skończył 49 lat.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Marcin Iwankiewicz, TVPSPORT.PL: – Zastanawiałem się i doszedłem do wniosku, że byłeś pierwszym Polakiem, któremu udało się po przełomie 1989 roku zrealizować "amerykański sen". Zostać rozpoznawalnym w wielu miejscach na świecie, z wszelkimi plusami i minusami bycia gwiazdą.
Mariusz Czerkawski: – Nigdy nawet o tym nie marzyłem, jako nastolatkowi nawet przez myśl mi to nie przeszło. Wychowany i wytrenowany, bo to jednak kluczowe, w Polsce...

– To inaczej. Co było większym przeskokiem? Wyjazd do Szwecji z Polski, gdzie była wielka inflacja i bezrobocie, czy wyjazd ze Szwecji do Ameryki?
– To jest dobre pytanie, bo i tu, i tu była wielka zmiana. Ale chyba wyjazd do Szwecji. Na początku miałem bardzo trudno, bo trafiłem tam bez znajomości języka i dopiero hartowałem się sam na obczyźnie. Gdy wyjeżdżałem do Stanów, to wiedziałem już, że jeśli raz dałem radę, to i tam powinienem. Tym bardziej, że trafiłem do Bruins, w których było bardziej międzynarodowo niż w Szwecji. W Djurgardens miałem samych Szwedów, a mój angielski był beznadziejny. Przez trzy lata w Skandynawii zdecydowanie go poprawiłem, brałem lekcje. Do tego w Bostonie miałem możliwość porozmawiania ze Słowakiem, Rosjaninem, a później nawet ze Szwedem w drużynie. Było zupełnie inaczej.

– Dostawałeś za granicą mentorów, starszych zawodników, którzy się tobą opiekowali?
– Tak, w Sztokholmie był to obrońca Arto Blomsten. Zawsze mnie gdzieś podwiózł, pogadał, miał cierpliwość, by dać mi się wysłowić i jakoś mnie zrozumieć. A w Stanach najczęściej spotykałem się z Jozefem Stuempelem. Chodziłem z nim na lunch po treningu, spędzaliśmy razem czas, dowiadywałem się o różnych szczegółach, kiedy i z jakiego lotniska lecimy. Wiesz, wtedy nie było tak jak teraz, że wszystkich prowadzą za rękę do autobusu i jedzie się oraz wraca razem. Każdy docierał sam, jak ktoś miał po powrocie z lotniska bliżej do domu, to od razu jechał. Wiesz, Ameryka, wolny kraj... A Jozef stał się moim wielkim kumplem.

– Konkretne nazwisko, też zrobił dużą karierę.
– Konkretne, ale Blomsten też. Polakom może nie jest specjalnie znany, ale był reprezentantem Szwecji i naprawdę niezłym zawodnikiem.

– A najlepszy z którym byłeś w jednym zespole? Ray Bourque? Mats Sundin?
– Wydaje mi się, że jednak Bourque. Może u nas trochę mniej kojarzony, ale tam ikona (najlepiej punktujący obrońca w historii NHL – przyp. red.). A Mats Sundin (najskuteczniejszy Szwed w historii NHL – przyp. red.)... Jako napastnik to chyba on, choć grałem też i z Aleksiejem Jaszynem, Adamem Oatesem, Saku Koivu... Ale do dziś najbardziej przyjaźnię się z Sundinem, więc rzeczywiście wytypuję jego.

Mariusz Czerkawski vs. Mats Sundin, New York Islanders – Toronto Maple Leafs
Mariusz Czerkawski tu przeciwko Matsowi Sundinowi w meczu New York Islanders – Toronto Maple Leafs (Fot. Getty)
Koronawirus a sport. Sezon ligi wydłużony do 16 maja

Czytaj też

Josh Morrissey z Winnipeg Jets i Brock Boeser z Vancouver Canucks

Koronawirus a sport. Sezon ligi wydłużony do 16 maja

– Wymieniłeś Jaszyna. Bezapelacyjnie świetny, ale nigdy w Islanders nie pokazał pełni możliwości. Przytłoczył go Nowy Jork? Umówmy się, lata tam spędzone nie należały do jego najlepszych.
– Na pewno nie. Dominował w Ottawie i dlatego dostał ten lukratywny jak na tamte czasy kontrakt, 90 mln dolarów w dziesięć lat. Specyficzny, trochę zamknięty w sobie, nie za bardzo trzymał się z resztą drużyny. Miły gość, ale ciążyła na nim olbrzymia presja. Wpadał w taki kołowrotek, że wchodzisz, nie za bardzo ci wychodzi, jeszcze bardziej chcesz zdobywać bramki i "wyciskać" z kija co możesz, a nie do końca się to wszystko układa. Do tego doszło lekkie rozczarowanie, bo chciał zostać kapitanem, ale razem z nim przyszedł Michael Peca i to on nim został. Złożona sprawa.

– Gdy oni trafiali do klubu, to de facto byłeś liderem zespołu, po dwóch najlepszych sezonach w karierze. Jak wyglądało twoje życie w Nowym Jorku? Dawało się przejść spokojnie ulicą?
– Wiesz co, paradoksalnie to na Manhattanie zawsze łatwo się ukryć. Madonna czy Tom Cruise potrafili się schować pod czapką i okularami... Jak Mark Messier i Wayne Gretzky dawali radę, to i Mariusz Czerkawski też. Trochę inaczej było na Long Island, gdzie graliśmy. Tam byłem rozpoznawany, ale też chodziłem do zaprzyjaźnionych restauracji i barów, gdzie czułem się bezpieczny. To było też w takich czasach, gdy nikt nie kręcił co chwila filmów na Instagrama lub Facebooka. Nie każdy miał telefon w ręku, by sobie z tobą zrobić selfie. Nie było tego szaleństwa.

– Fakt, znamy tylko z opowieści historie typu Mark Messier zabierający Puchar Stanleya do stripclubu. Teraz byłaby afera na cały świat.
– Otóż to. Sportowcy robili różne rzeczy, bo są też ludźmi, ale na tym to polega, że umiesz znaleźć odpowiedni moment na zabawę i wiesz, kiedy możesz wyjść poimprezować. Nikt wtedy nie miał ci za złe, że bierzesz Puchar Stanleya do stripclubu czy pijesz z niego szampana. Wtedy to było cool, teraz już niestety nie.

– A co do ciebie nikt nie ma wątpliwości, że dobrze wiedziałeś, kiedy i na co możesz sobie pozwolić. Właściwie przez całą karierę nie miałeś poważniejszej kontuzji.
– To prawda. Dostałem kilka razy krążkiem w osłonę oczu i miałem szczęście, bo gdyby inaczej wyglądał rykoszet, to mógłbym mieć uraz oka kończący karierę. Oczywiście, byłem często potłuczony, miałem płyn w łokciu i krwiaka w kolanie. Ale to się od razu ściąga, niweluje i po trzech-czterech dniach jesteś w miarę OK. Zwichnięta kostka, złamany palec lub nos – takich kontuzji nie bierze się na poważnie.

Koronawirus a sport. Sezon ligi wydłużony do 16 maja

Czytaj też

Josh Morrissey z Winnipeg Jets i Brock Boeser z Vancouver Canucks

Koronawirus a sport. Sezon ligi wydłużony do 16 maja

Mariusz Czerkawski "rozbity" na bandzie w barwach New York Islanders
Mariusz Czerkawski "rozbity" na bandzie w barwach New York Islanders (Fot. Getty)
Walka o miejsce w bramce. Komu zaufa Kalaber?

Czytaj też

Ondrej Raszka w bramce reprezentacji Polski (fot. PAP)

Walka o miejsce w bramce. Komu zaufa Kalaber?

– Krwiak, stłuczenie lub złamany palec to, jakkolwiek to nie zabrzmi, proza życia hokeisty.
– Tak jest, jak to się mówi "part of the game". Jak nic nie boli, to znaczy, że nie grasz.

– I to się nazywa pozytywne podejście! U ciebie niezmienne.
– Na pewno nie czuję tych 49 lat. Energia jest, ochota do sportu też, na pewno inaczej to wygląda, niż jak przypomnę sobie czterdziesto czy pięćdziesięciolatków w czasach, gdy byłem młody.

– Takiej formy i pogody ducha można życzyć każdemu 49-latkowi! Ale domyślam się, że najlepsze urodziny to były 22?
– Jasne, 13 kwietnia 1994 i moja pierwsza bramka w NHL. Lepszy prezent hokejowy w kwietniu trudno nawet wymyślić, bo wtedy nie ma ani mistrzostw świata, ani Pucharu Stanleya. Do tego nie musiałem na tego gola czekać od września i początku sezonu, tylko strzeliłem go cztery dni po debiucie w NHL.

– Była szansa poświętować? A może szybko zostałeś "wyprostowany" przez starszyznę w Bruins?
– To było 27 lat temu i nie jestem teraz tego pewny. Minęło jak z bicza strzelił. Ale świętowania chyba za bardzo nie było, mieliśmy zaraz następny mecz, zbliżały się play-offy. Świętowanie było dopiero po sezonie. Dostałem wtedy fajną dedykację, na drewnianym podkładzie jest logo klubu, jaki to był mecz, data, kto był bramkarzem, w jakiej hali...

– No to sprawdzimy cię. Komu strzeliłeś?
– Nigdy nie zapomnę, że to było w Ottawie, w starej hali Senators. Pamiętam nawet, że krążek podawał mi Adam Oates.

– Brawo. Trzeba przyznać, że przez niemal całą karierę w NHL miałeś szczęście grać z wybitnymi centrami.
– Zdecydowanie, nie było z tym źle. Jak jesteś tym, który ma "produkować", strzelać, to dostajesz dobrych centrów ofensywnych, którzy potrafią podać ci krążek. I to jest ten plus. Minus jest taki, że jak przez kilka meczów nie masz liczb w ataku, to szybko cię od tego centra mogą zabrać i do topowych formacji dać kogoś innego na to prawe skrzydło.

Walka o miejsce w bramce. Komu zaufa Kalaber?

Czytaj też

Ondrej Raszka w bramce reprezentacji Polski (fot. PAP)

Walka o miejsce w bramce. Komu zaufa Kalaber?

Mariusz Czerkawski po jednym z goli dla New York Islanders
Mariusz Czerkawski po jednym z goli dla New York Islanders (Fot. Getty)

– Ciągła gra pod presją...
– Jeśli nie nazywasz się Cam Neely, Jaromir Jagr lub Paweł Bure, którzy mogli mieć dwa-trzy mecze słabsze, to tak. Ale oni zasłużyli na taki status, bo zdobywali po ponad 50 bramek w sezonie i wiadomo było, że nie zapomną, jak to robić. W moim przypadku w każdym meczu trzeba było być w najlepszej dyspozycji. A jak nie, to później gra w niższych formacjach, jak mi się niestety zdarzało. I na nowo trzeba walczyć o lepsze miejsce.

– Zdarzało, jednak zazwyczaj byłeś na fali. Kilka klubów zaliczyłeś, ale domyślam się, że najważniejsze to Bruins i Islanders. W jakiej kolejności byś ułożył sympatie?
– No tak, do tych czuję największą sympatię. Bruins oczywiście dlatego, że mnie draftowali, tam zaczynałem karierę...

– I kończyłeś w NHL...
– Dokładnie. Świetnie kojarzę Boston i bardzo lubię. No i Islandersi z wiadomych względów – sześć lat grania, występ w Meczu Gwiazd NHL, tytuł zawodnika roku w klubie, miejsce w ich drugiej formacji dekady... Trzecie miejsce mają Edmonton Oilers, czwarte Toronto Maple Leafs, a piąte Montreal Canadiens. Fajne miasto, przyjemnie się żyje, ale hokejowo nie dogadywaliśmy się i wielu się tam nie dogaduje.

– To prawda, najbardziej utytułowany klub w historii, a jak tak dalej pójdzie, to zaraz minie 30 lat bez mistrzostwa.
– Jest tam problem z atmosferą, z tym podzielonym językiem, wiesz, French Canadians. Dziennikarze szukają tam cały czas afer. Z tobą rozmawiają po angielsku i uśmiechają się, a za chwilę we francuskojęzycznej prasie czytasz coś zupełnie innego. Trudno było...

Mariusz Czerkawski w barwach Montreal Canadiens
Mariusz Czerkawski w barwach Montreal Canadiens (Fot. Getty)

– A nie kusiło cię nigdy, żeby pograć w cieplejszym miejscu? Twoja kariera to trzy kluby kanadyjskie plus też przecież zimne Boston i Nowy Jork, a byłeś w NHL już po jej ekspansji na południe.
– Co będę ukrywał, nieraz zazdrościliśmy kolegom z innych klubów, którzy po meczach wychodzili z hali w klapeczkach, wskakiwali do kabrioletów i jechali do knajpy, gdzie mogli siedzieć na zewnątrz do późnych godzin. A my do samolotu, lądowanie w Bostonie i znów mieliśmy zimę.

– Tam klapki i knajpa przy plaży, a wy puchowe kurtki i śnieg.
– I zamiast do kabrioletu, to po wyjściu z lotniska skrobanie szyb w samochodzie! Ale z drugiej strony mogę być dumny, że trzy z pięciu moich klubów to założyciele ligi z Original Six (Bruins, Canadiens i Maple Leafs – przyp. red.). To jest wyróżniające i wyjątkowe, bo wielu chłopaków z Tampa Bay Lightning, Phoenix Coyotes czy Anaheim Ducks z miejsca by się ze mną zamieniło. Oczywiście Ducks i Lightning wygrali później Puchar Stanleya, ale jednak tam jest zupełnie inna atmosfera, nie do porównania np. z Toronto.

– Choć dodajmy, że Toronto i reszta Kanady na ten Puchar Stanleya czeka i czeka.
– Tak, ale to jest świetne w NHL. Są drafty, ograniczenia zarobków, nikt nikogo nie wykupuje za setki milionów jak w piłce nożnej Real Madryt, Barcelona i kilka innych bogatych klubów. I później słyszymy tylko El Clasico, El Clasico... Wiesz, to jest fajne, ale ile można kibicować tym samym czterem drużynom w Europie? W Stanach, czy to w NHL, czy w NFL, czy w NBA, ta rywalizacja może się różnie skończyć.

– Pełna zgoda, a NHL jest wyjątkowa. W XXI wieku tylko raz ktoś obronił Puchar Stanleya – Pittsburgh Penguins.
– Świetnie to działa. Nawet po rozszerzeniu ligi o Las Vegas udało się zachować konkurencyjność. Chłopcy, którzy byli niechciani w innych klubach, albo raczej chciani, ale nie na tyle, by "marnować" limit zastrzeżonych graczy, trafili do Nevady i od razu doszli do finału ligi (w 2018 roku – przyp. red.). To chyba najlepszy przykład z ostatnich lat, jak ciasna jest tam rywalizacja i jak trudno wytypować mistrza.

– Podziwiam formę, pół żartem nadal miałbyś chyba szanse jako zawodnik?
– Została pasja, potrzeba zdrowego trybu życia, ćwiczeń. Fitness jest co prawda zamknięty, ale uwielbiam robić w domu tabatę i wszelkie treningi z własnym ciężarem. A jak chcę uderzyć coś kijem, to została mi gra w golfa. Teraz o to jeszcze trudno, ale jak tylko mogę, to wychodzę na pole.

– Przez pandemię nie było ostatnio Czerkawski Cup, ale od lat zajmujesz się dziećmi. Doczekamy się wreszcie kogoś, kto będzie uderzał kijem, ale krążki w NHL? Nie liczmy nawet, że to będzie kariera na miarę twojej (Czerkawski rozegrał w NHL 745 meczów w sezonach regularnych i zdobył 435 punktów – przyp. red.), ale żeby chociaż ktoś grał tam przez sezon albo dwa...
– No niestety, od lat mówimy z Krzyśkiem Oliwą, że już zaraz, że na pewno. A są tylko przypadki, gdy byliśmy tylko w pewien sposób związani z zawodnikami NHL, jak Mike Komisarek, który urodził się w Stanach, ale miał rodziców Polaków, czy Wojtek Wolski...

– Który urodził się w Zabrzu, ale szybko wyjechał. Ale ja pytam o takich jak wy dwaj, wyszkolonych u nas, na miejscu.
– Będzie o to trudno. My też mieliśmy z Krzyśkiem Oliwą trochę inne drogi. On wyjechał i tam powalczył, mnie zauważono w mistrzostwach Europy juniorów.

– Trudno było nie zauważyć. Strzeliłeś w meczu z Niemcami siedem z ośmiu goli.
– A przy ósmym asystowałem. Ale to miało duże znaczenie, że graliśmy wtedy z mocnymi, a nie jak teraz z zespołami z trzeciej lub czwartej ligi europejskiej i światowej. W 1990 byli na tych ME U18 skauci z NHL, obserwowali innych, a tu Czerkawski pojawił się na liście strzelców i oczy im się szerzej otworzyły.

– Ale to były jednak trudniejsze czasy. Nie dało się przejrzeć w sieci statystyk młodych graczy, zobaczyć ich w akcji, a hokeistów spoza Kanady i USA była w NHL garstka. Teraz w wielu zespołach większość pierwszych formacji stanowią Europejczycy.
– Oczywiście, a do tego były to czasy bez języków, bez wyjazdów. Masz rację, teraz jest zdecydowanie łatwiej, bo nie ma tych barier, organizowane są campy, szkoły, można się starać o grę na uniwersytetach za oceanem. To trochę jest też kwestia charakterów, zaciskania zębów, trenowania, uczenia się życia samemu, bez rodziny i kumpli obok, bez domowych obiadków.

– Z czego to wynika? W NHL są przedstawiciele wielu krajów zdecydowanie od nas bogatszych, więc w teorii młodzi mają w nich jeszcze większą sielankę. A przecież kiedyś z tymi państwami rywalizowaliśmy.
– To prawda, są Szwajcarzy, Francuzi, Austriacy, Niemcy... Z niektórych krajów pojedynczo, ale z niektórych liczniej, z największymi gwiazdami ligi. Kiedyś z tymi krajami rywalizowaliśmy jak równy z równym. Coś się jednak zacięło, ale spójrz też na koszykówkę. Mieliśmy Gortata, mieliśmy Lampego, Trybańskiego. Sale z koszami niby są w każdej szkole, klubów pełno, a w NBA także nie istniejemy. Ale też pewnie dlatego teraz rozmawiamy, bo gdybyś był Czechem lub Słowakiem, to niemal codziennie mógłbyś robić wywiady z byłym lub obecnym zawodnikiem NHL. A tak pozostaje ci gadanie z Czerkawskim.

– Nie chcę słodzić, ale może Czesi i Słowacy nie byliby takimi rozmówcami...
– To opowiem ci na koniec anegdotę, która mnie zawsze bawi. W zespołach NHL świetnie wypadałem na testach z tzw. agility, czyli zręczności, skoczności, jazdy, ruchów na łyżwach...

– W skrócie – sprawności na lodzie.
– Dokładnie. Zawsze miałem najwyższą możliwą ocenę i pytali mnie, co ja robiłem, że tak dobrze jeżdżę. Czy miałem jakieś specjalne treningi, indywidualne zajęcia, power skating (w dużym skrócie treningi z gwałtownymi startami i zatrzymaniami, zmianami tempa, kierunku jazdy etc. – przyp. red.).

– Już jest komicznie. Power skating i realia PRL-u lat 80...
– No kompletnie odcięci. Odpowiadałem: "Chłopie, power skating? Jaki power skating?". Często jak się przychodziło i był Dzień Kobiet albo Barbórka, to prosiło się trenera, by wpuścił nas do szatni, żebyśmy sobie w hali pojeździli. A niektórzy szkoleniowcy już ledwo siedzieli w sekretariacie i wódka lała się od lewej do prawej. Będąc dziećmi nieraz sami trenowaliśmy a jako dwunastolatkowie chodziliśmy do siłowni.

– Twój power skating to polegał co najwyżej na unikaniu dziur w tafli...
– Warunki były niewyobrażalne. Ale dodam, że pierwszy trener przekonał mnie, by starać się jeździć dobrze między pachołkami. Moim następcom mogę podpowiedzieć, że jazda na łyżwach jest bardzo ważna i niestety nadal bardzo widać różnicę między nami a najlepszymi. No to jak już jest u nas ten power skating, to warto na to chodzić jak najczęściej.

– Miejmy nadzieję, że posłuchają. A tobie, by ominąć banał o stu latach, życzę kolejnych 49!
– Zdecydowanie byłby to dobry wynik. Chociaż wiesz, gdybym miał już pod 90, to może rzeczywiście byłoby mi za mało. OK, spokojnie możesz życzyć stówki! Może się uda, choć 98 też nie byłoby złe...

Zobacz też
Najstarszy polski olimpijczyk pożegnany przez rodzinne miasto
W środku Eugeniusz Lewacki (fot. PAP)

Najstarszy polski olimpijczyk pożegnany przez rodzinne miasto

| Hokej 
Zmarł najstarszy polski olimpijczyk. Miał 99 lat
W środku Eugeniusz Lewacki (fot. PAP)

Zmarł najstarszy polski olimpijczyk. Miał 99 lat

| Hokej 
Kane miał udział przy... pięciu golach!
Patrick Kane zanotował świetny występ (fot. Getty).

Kane miał udział przy... pięciu golach!

| Hokej 
Znani już obaj finaliści Turnieju Czterech Narodów
Kanada pokonała Finlandię (Fot. Getty)

Znani już obaj finaliści Turnieju Czterech Narodów

| Hokej 
Federacja wydała decyzję ws. występów Rosji i Białorusi!
Rosyjscy hokeiści podczas igrzysk olimpijskich w Beijing w 2022 roku (fot. Getty)

Federacja wydała decyzję ws. występów Rosji i Białorusi!

| Hokej 
Najnowsze
Wisła Kraków – Kotwica Kołobrzeg. Betclic 1 Liga, 25. kolejka [SKRÓT]
Wisła Kraków – Kotwica Kołobrzeg. Betclic 1 Liga, 25. kolejka [SKRÓT]
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
(fot. TVP Sport)
Hat-trick... sędziego VAR. Był bohaterem! [WIDEO]
Czerwoną kartkę za ten faul Jacek Małyszek pokazał po trzeciej w tym meczu słusznej interwencji Damiana Sylwestrzaka, sędziego VAR. (fot. TVPSPORT.PL)
polecamy
Hat-trick... sędziego VAR. Był bohaterem! [WIDEO]
Fot. TVP
Rafał Rostkowski
Kostewycz: jakość Wisły zmieniła mecz [WIDEO]
Volodymyr Kostevych (fot. TVP SPORT)
Kostewycz: jakość Wisły zmieniła mecz [WIDEO]
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
35 goli w 105 meczach. Rodzice Tschofeniga mówią, kiedy syn uwierzył w skoki
Rodzice Daniela Tschofeniga
tylko u nas
35 goli w 105 meczach. Rodzice Tschofeniga mówią, kiedy syn uwierzył w skoki
foto1
Michał Chmielewski
Poletanović: zwycięstwo jest najważniejsze [WIDEO]
Marco Poletanovic (fot. TVP SPORT)
Poletanović: zwycięstwo jest najważniejsze [WIDEO]
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Sportowy wieczór 28.03
Sportowy wieczór (28.03.2025) [transmisja na żywo, online, live stream]
Sportowy wieczór 28.03
| Sportowy wieczór 
Lewandowski coraz wyżej w klasyfikacjach wszech czasów!
Robert Lewandowski (fot. Getty)
Lewandowski coraz wyżej w klasyfikacjach wszech czasów!
Wojciech Frączek
Wojciech Frączek
Do góry