{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Energa Basket Liga. Legia przestała trafiać po przerwie. Gospodarzom brakuje już tylko jednego zwycięstwa
PAP /
Legia prowadziła nawet 50:40, ale w drugiej połowie rzuciła tylko 24 punkty i drugi raz w tej serii przegrała z Arged BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski. Trzecie spotkanie zostanie rozegrane w sobotę.
Legioniści przystąpili do drugiego półfinałowego starcia z nadzieją na wyrównanie rywalizacji play-off, ale także z całkiem pozytywnym nastawieniem. Wprawdzie na początku spotkania lepiej radzili sobie podopieczni Igora Milicicia, którzy trafiali z dystansu, a po akcji Josipa Sobina wygrywali 9:4. Później warszawian poderwał Jamel Morris, który imponował skutecznością, a w pierwszej kwarcie trzykrotnie trafił "za trzy". Swoje dołożył Lester Medford i przewaga zespołu ze stolicy urosła do siedmiu "oczek" (27:20).
Milicić po pierwszym meczu miał pretensje do swoich zawodników o grę w defensywie. O ile gra jeden na jeden w wykonaniu ostrowian wyglądała całkiem nieźle, to jednak pozwalali rywalom na staranne przygotowanie sobie pozycji rzutowych. Kamiński z kolei nie ukrywał, że jego zespół "lubi rzucać za trzy punkty". W środę ten element nie był atutem jego drużyny, w drugim meczu do połowy trzeciej kwarty w miarę regularnie trafili zza linii 6,75 m. W Stali zawodzili liderzy, tylko Trey Kell podjął wyzwanie i to dzięki jego skuteczności (17 punktów i pięć zbiórek w pierwszej połowie), przewaga Legii nie wynosiła więcej niż 5-7 "oczek".
Trener Stali zmienił strategię i postawił na obronę strefową. Ona zaczęła funkcjonować w trzeciej kwarcie, kiedy to przewaga Legii wynosiła 10 punktów (50:40), lecz gospodarze turnieju potrzebowali zaledwie dwóch minut, by niemal całkowicie zniwelować straty. Przebudził się James Florence, mało widoczny w pierwszej części meczu, który kilka razy trafił "za trzy". Dobre momenty miał Mark Ogden, a Denzel Andersson blokował rywali, wygrywał rywalizację na tablicy i skuteczny był z dystansu.
Warszawianie przestali trafiać zza linii 6,75 m, ale także z półdystansu. Walerij Lichodiej dwukrotnie spudłował spod kosza, a kontry Stalowcy zamieniali na kolejne punkty i kontrolowali przebieg gry, utrzymując wyraźną przewagę.
– To było fatalne 15 minut w naszym wykonaniu. Zablokowaliśmy się, nie widzieliśmy kolegów na wolnych pozycjach, a jak już znajdowaliśmy, to nie trafialiśmy z otwartych pozycji. Przeszkadzała nam też strefa postawiona przez drużynę z Ostrowa. Dzisiaj była duża szansa, żeby lepiej zagrać te 15 minut, ale jej nie wykorzystaliśmy – ocenił spotkanie Kamiński na konferencji prasowej.
Milicić miał sporo pretensji do zawodników po wygranym, pierwszym meczu. Po czwartkowym zwycięstwie chwalił już swoich podopiecznych.
– Bardzo cenna i ważna wygrana. Po pierwszym meczu zawsze jest jakieś rozluźnienie, ale wydaje mi się, że udało je ograniczyć do minimum. Zawodnicy pokazali energię. Poza pierwsza kwartą, kiedy Morris szalał i jest on jednym z naszych głównych celów do zatrzymania, to możemy być zadowoleni z tego, co prezentowaliśmy. Po zmianie systemu obrony, ona napędziła nasz atak, dała wiarę zawodnikom i przełamała ten mecz – skomentował chorwacki szkoleniowiec.
Stal prowadzi w rywalizacji play-off 2-0 i do awansu do finału potrzeba jej jeszcze jednego zwycięstwa. Milicić uważa, że to jeszcze daleka droga.
– Nie uważam, że mamy ten awans na wyciągnięcie ręki, czy jesteśmy faworytem tej konfrontacji. Musimy mentalnie i fizycznie przygotować się, żeby wygrać jeszcze jedno spotkanie. Myślę, że Legia zagra już na większym luzie. Wcześniej na nich ciążyła większa presja, teraz nie mają już nic do stracenia. To my musimy wyjść na boisko zdeterminowani, ważna będzie koncentracja i musimy zrobić wszystko, żeby rywale nie poczuli się zbyt komfortowo – podkreślił.
Opiekun Legii nie przestaje wierzyć w awans do finału. Jak zaznaczył, miał już takie sytuacje w karierze, w których udało mu się "wyciągać" rywalizację ze stanu 0-2.
– Trzeba wierzyć do końca. Nie musimy zmieniać taktyki, ale z bardziej z otwartą głową podejść do obrony strefami. Teraz po meczu każdy jest załamany, na chłodno tego optymizmu brakuje. Jest niedosyt, że nie wykorzystaliśmy tej szansy, a była ona ogromna – podsumował Kamiński.
Drugi mecz półfinałowy: Legia Warszawa - Arged BMSlam Stal Ostrów Wlkp. 67:80 (27:22, 16:16, 12:23, 12:19).
Stan rywalizacji play-off (do trzech zwycięstw) 2-0 dla Stali. Trzecie spotkanie rozegranie zostanie w sobotę.
Punkty:
Legia Warszawa: Jamel Morris 27, Lester Medford Jr 14, Justin Bibbins 9, Walerij Lichodiej 7, Grzegorz Kulka 5, Earl Watson 3, Dariusz Wyka 2, Benjamin Didier-Urbaniak 0, Nickolas Neal 0, Adam Linowski 0, Grzegorz Kamiński 0, Przemysław Kuźkow 0.
Arged BMSlam Stal Ostrów Wlkp.: Trey Kell 19, Chris Smith 12, Roland Denzel Andersson 12, James Florence 11, Mark Ogden 9, Jakub Garbacz 8, Josip Sobin 6, Jarosław Mokros 3.
Wszystkie mecze półfinałowe rozgrywane są w turniejowej "bańce" w Ostrowie Wlkp. ze względu na bezpieczeństwo drużyn w dobie pandemii.