| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Wisła Płock uratowała punkt w debiucie na ławce trenerskiej Nafciarzy Macieja Bartoszka. W niedzielnym spotkaniu 25. kolejki PKO Ekstraklasy płocki zespół zremisował z Jagiellonią Białystok 2:2, gola na wagę remisu zdobywając w szóstej minucie doliczonego czasu meczu.
Tydzień przed meczem nie był w Płocku spokojny. W poniedziałek został odwołany trener Radosław Sobolewski, a we wtorek zespół objął Maciej Bartoszek. Nie miał zbyt wiele czasu na przebudowanie drużyny, dlatego w składzie płockiego zespołu nie było większych niespodzianek.
Zmiana trenera miała być jednym ze sposobów na przerwanie fatalnej passy ośmiu meczów bez zwycięstwa. Od 14 lutego, kiedy to Wisła pokonała Lecha Poznań 1:0, zaliczyła trzy remisy i pięć porażek. Zła seria trwa, ale końcowe rozstrzygnięcie w Płock
Początek meczu to ataki Wisły, ale Jagiellonia broniła się skutecznie. W 12. min gospodarze stworzyli groźną sytuację - Patryk Tuszyński uderzał głową do pustej bramki, ale sprzed linii wybił piłkę Taras Romanczuk, ratując swój zespół przed stratą gola. Po kwadransie gry do głosu doszli goście, którzy zaczęli sobie coraz śmielej poczynać na połowie Wisły. W 17. min Kris Tardek strzelił z dystansu obok słupka, w 19. Rumun Bogdan Tiru po rzucie rożnym głową uderzył prosto w ręce Krzysztofa Kamińskiego.
W 24. min szansę na otwarcie wyniku miał Piotr Tomasik, strzelając niecelnie z woleja po podaniu Dawida Kocyły. Osiem minut później Bartłomiej Wdowik podał do Bartosza Bidy, a ten, będąc w znakomitej sytuacji, nie trafił głową do bramki.
Wreszcie w 35. min goście pokonali Kamińskiego. Po stracie piłki przez Damiana Rasaka, Jagiellonia zaczęła szarżę w kierunku płockiej bramki, Maciej Makuszewski zagrał w tempo w pole karne do Jesusa Imaza, a ten mocnym i precyzyjnym uderzeniem z pierwszej piłki lewą nogą dał gościom prowadzenie.
Później jeszcze dobrą okazję zaprzepaścił Mateusz Szwoch i drużyny udały się na przerwę.
Druga połowa rozpoczęła się od ataków Wisły. W 47. min Gabriel Garcia Cabezali z strzelił z ostrego kąta, lecz zbyt lekko i prosto w ręce Xaviera Dziekońskiego. W 49. min przed szansą stanął Dawid Kocyła, ale kopnął w sam środek bramki, gdzie już na piłkę czekał Dziekoński.
Kolejna bardzo groźna sytuacja miała miejsce w 57. min, ale uderzenie Romanczuka wybronił w ładnym stylu Kamiński.
W 60. min goście wykonywali rzut rożny. Źle ustawiony Rasak nie przypilnował Martina Pospisila, który piłkę oddał Imazowi, ten strzelił z ostrego kąta, Kamiński nie dał się zaskoczyć, ale wybił piłkę przed siebie w pole karne, gdzie spadła pod nogi Bidy, który zdobył drugą bramkę dla Jagiellonii.
Szansę na zdobycie kontaktowego gola mieli płocczanie w 66. minucie, gdy po podaniu Krystiana Vallo mocnym strzałę głową próbował pokonać Dziekońskiego Cabezali, ale bramkarz gości był na posterunku.
W 79. min gospodarze wykonywali rzut wolny i chyba nikt się nie spodziewał, że sprawy przybiorą taki obrót. Piłkę kopniętą przez Szwocha Dziekoński "odprowadzał" za bramkę, ta jednak niespodziewanie dla bramkarza gości odbiła się od słupka i wpadła do siatki, co kompletnie wszystkich zaskoczyło, a najbardziej Dziekońskiego. Była to na pewno jedna z najbardziej kuriozalnych bramek, jakie padły w tym sezonie.
W 85. min po błędzie płockiej obrony i wyjściu do piłki Kamińskiego gola zdobył Imaz, ale po analizie VAR bramka nie została uznana. Już w doliczonym czasie gry szansę na gola miał Ariel Borysiuk, ale Kamiński nie pozwolił, by mimo rykoszetu piłka wpadła do siatki.
W ostatniej akcji meczu Szwoch z własnej połowy podał piłkę przed pole karne, po dużym zamieszaniu znalazła się ona pod nogami Alana Urygi, który płaskim strzałem zaskoczył Dziekońskiego i uratował miejscowym jeden punkt.
⏱️ 90' Koniec meczu. Tylko punkt wywozimy z Płocka ��. Dla Jagiellonii gole strzelili dzisiaj @JesusImaz11 i Bartek Bida.
— Jagiellonia �� (@Jagiellonia1920) April 18, 2021
________________________@_Ekstraklasa_ | @grajmy_razem | @wojpodlaskie | #WPŁJAG 2:2 pic.twitter.com/5r5rYUovE0