| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Realnie poczułem, że ZAKSA jest do złamania w trakcie pierwszego meczu, kiedy nasz zespół wyrównał wynik w setach. We wszystkich wtedy wstąpiła większa, realna wiara. Skoro wygraliśmy jedną partię, co stoi na przeszkodzie, by triumfować w kolejnych – mówił po zdobyciu złotego medalu mistrzostw Polski Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla. W niedzielę jego klub pokonał ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle w finale PlusLigi.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Do której trwało świętowanie po zdobyciu mistrzostwa Polski?
Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla: – Z tego, co pamiętam, to do piątej rano.
– Jastrzębski Węgiel czekał na mistrzostwo Polski siedemnaście lat. Jakie emocje budzi stworzenie nowego rozdziału w historii klubu?
– Jest to ogromna radość i emocje. One w końcu opadną, ale może to i dobrze, bo mecze z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle bardzo podniosły ich poziom. Teraz trzeba trochę odetchnąć. Klub czekał na taki sukces siedemnaście lat. Jedenaście lat temu po raz ostatni jego przedstawiciele grali w finale mistrzostw Polski. To naprawdę długi okres, zdecydowanie zbyt długi. Jastrzębski Węgiel cały czas chce być w czołówce. Przez ostatnie lata się do niej dobijaliśmy, ale cały czas czegoś nam brakowało. Radość jest więc proporcjonalna do lat, które spędziliśmy na walce o upragniony tytuł.
– Czekaliście jedenaście lat na finał mistrzostw Polski, a na zwycięstwo z ZAKSĄ u siebie sześć i pół roku. Jak widzieliście swoje szanse na zwycięstwo z kędzierzynianami, mając w pamięci fantastyczny sezon w wykonaniu podopiecznych Nikoli Grbicia?
– Mniejsze znaczenie miała dla mnie passa zwycięstw ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w naszej hali. Byłem świadomy tego, że fazę zasadniczą sezonu 2020/2021 PlusLigi nasi rywale z finału przeszli jednak jak walec. Prezentowali grę tak stabilną, regularną i na tak wysokim poziomie, że z oczywistych powodów stawiani byli w roli faworyta do złota. Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla, trenerzy i cały sztab powiedzieli jednak, że runda zasadnicza się zakończyła i play-off to zupełnie nowe rozdanie. Trzeba było zagrać dwa bardzo dobre mecze lepsze niż wszystko to, co do tej pory prezentowało się w tym sezonie. Szukaliśmy swojej szansy i ją w formule finałów odnaleźliśmy.
– Jaka jest przyszłość trenera Gardiniego, jeśli chodzi o dalszą pracę w klubie?
– Sprawa w toku.
– Jak dużą rewolucję kadrową planuje pan po tym sezonie? Dużo się mówi o odejściu Lukasa Kampy i przyjściu Benjamina Toniuttiego. Klub opuścić ma też Mohammed Al Hachdadi.
– Personalnie z oczywistych względów nie będę się wypowiadał. Decyzje zapadły jednak jeszcze przed finałem. Zespół został już ułożony. Procentowo zmiany będą duże. Mogą sięgnąć 50 procent. Kilka kluczowych pozycji będzie jednak niezmiennych.
– Mając wiedzę o tym, jak potoczy się sezon, zmieniłby pan zdanie odnośnie do składu na kolejny?
– Zmiany, których dokonamy, były bardzo głęboko przemyślane. Mimo tego, że wiedziałbym, iż zdobędziemy mistrzostwo, skład na kolejny sezon niewiele albo wcale by się nie różnił.
Czytaj też na TVPSPORT.PL:
– "Powinni go zwolnić". Opinie a praca trenera. Jak radzą sobie z nimi szkoleniowcy PlusLigi?
– Martyna Grajber: byłam w momencie, w którym łapałam się brzytwy, by nie utonąć
– ZAKSA Kędzierzyn-Koźle czy PGE Skra Bełchatów? Która drużyna to zespół dwudziestolecia PlusLigi?