| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Raków Częstochowa nie zwalnia tempa. Drużyna Marka Papszuna w mocno przebudowanym składzie ograła Wartę Poznań. To jednak nie był spacerek. Poznaniacy zmarnowali dwa rzuty karne!
Warta Poznań sama jest sobie winna. Zagrała niezłe spotkanie, a kończy je bez punktów. W pierwszej połowie drużyna Piotra Tworka zmarnowała dwa rzuty karne! Oba wzięły się w zasadzie znikąd. Na samym początku meczu Ivi Lopez w bezsensowny sposób zagrał piłkę ręką. Potem tuż przed przerwą nie popisał się Andrzej Niewulis. Wykonał wślizg, a piłka trafiła go w rękę, którą podpierał się o murawę. Sędzia nie miał wątpliwości – ani w pierwszej, ani w drugiej sytuacji.
Wątpliwości mieli jednak strzelcy. Za pierwszym razem do piłki podszedł Mateusz Kupczak. Za drugim – Mateusz Kuzimski. Ten pierwszy strzelił w poprzeczkę. Ten drugi trafił w bramkę, ale piłka leciała za wolno i zbyt blisko środka. Oczywiście wykazał się także Dominik Holec – bramkarz Rakowa Częstochowa wyczuł intencje strzelca i odbił piłkę. Trzecim zawodnikiem Warty wytypowanym do karnych był Łukasz Trałka, ale on szansy nie doczekał.
Gdy Holec popisywał się skuteczną interwencją, było już 1:0 dla Rakowa. Chwilę wcześniej Vladislavs Gutkovskis z zimną krwią wykorzystał nieco przypadkowe podanie od Daniela Szelągowskiego. Łotysz przerwał w ten sposób wstydliwą serię trzynastu występów ligowych bez trafienia. W tym czasie strzelał tylko w meczach Pucharu Polski. Papszun dobrze wie, że ze skutecznym napastnikiem jego drużyna miałaby kilka punktów więcej.
Im bliżej końca meczu tym w składzie Rakowa więcej było zawodników, którzy zazwyczaj grają w podstawowym składzie. Warta jeszcze próbowała, ale na 20 minut zeszło z niej powietrze. Jakub Kiełb chciał uprzedzić Jakuba Araka, a zamiast tego posłał piłkę do własnej bramki.
Dla Rakowa to już trzecia wygrana ligowa z rzędu, a po drodze był przecież zwycięski półfinał Pucharu Polski. Drużyna Papszuna naciska na Pogoń Szczecin. A Warta? A Warta utrzymanie ma już w kieszeni. Teraz pozostaje udanie zakończyć sezon, by nie zamazać wcześniejszego dobrego wrażenia.