Zamieszanie przed igrzyskami w Tokio trwa w najlepsze. Chodzi o maraton i doping technologiczny, który został wprowadzony bez większego sprzeciwu. Specjalnie zaprojektowane obuwie pozwala osiągać... nieosiągalne wcześniej dla wielu znakomite rezultaty. – Absurd. Totalna paranoja – podsumował w skrócie Henryk Szost, były maratończyk, w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Maraton podczas igrzysk w Tokio będzie wyjątkowy?
Henryk Szost, były maratończyk, 9. zawodnik igrzysk olimpijskich w Londynie: – Dobrze się dzieje. Patrząc na światowy maraton, duże przesunięcie w wynikach jest spowodowane używaniem sprzętu, który się pojawił na rynku. Chodzi o buty. Nie ma co ukrywać, one przesunęły poziom o minutę-dwie do przodu. Polacy w ostatnich biegach też startowali w obuwiu nowej generacji. Od razu widać spory postęp. Z drugiej strony pojawia się motywacja, związana z udziałem w igrzyskach olimpijskich, plus ciężka praca na treningach. Polski maraton drgnął. Bardzo się z tego cieszę.
– Jak pan zapatruje się na wprowadzenie nowego modelu butów do użytku?
– Dla mnie to obuwie nie powinno być dopuszczone do rywalizacji. Odbieram to jako doping technologiczny. Zawodnicy, którzy biegają w tych butach, bez nich nie byliby w stanie osiągać takich wyników. Nie mówię o wynikach Polaków, w okolicach 2:10:00, bo na to biało-czerwonych stać. Mówię o światowych startach. Na przykład Eliud Kipchoge nie pobiegłby tak szybko w innym wypadku. Jego organizm i warunki fizyczne by na to nie pozwoliły. Kilka razy próbował i rekord pobiegł dopiero, gdy założył nowe buty. W pierwszym momencie nie zostały dopuszczone do sportowej rywalizacji. Na początku były zakazane. Dopiero, gdy zmniejszono grubość podeszwy z 5 do 4 centymetrów można było w nich występować.
– O co dokładnie chodzi?
– To, co jest w tym bucie jest, zostaje nadal. Korekta spowodowała, że lekko je "obcięto". Generalnie ich technologiczna jakość pozostała. Odbieram to tak, że jeśli jest doping, np. EPO, na którym łapie się sportowców, to nie można dać go każdemu po trochu i udawać, iż nie jest niedozwolony. Z butami zrobiono tak, że na początku zabroniono w nich startować, a potem to zmieniono. To tak, jakby pozwolono przyjmować EPO, ale tylko w małych dawkach...
– Od dawna widać zmiany?
– Obserwuję światowy maraton na bieżąco. W tym roku widać to było w Japonii, gdzie wszyscy uczestnicy biegali we wspomnianym obuwiu. Padła tam niewyobrażalna liczba niesamowitych wyników. Sam biegałem w Azji, właśnie z tymi sportowcami. Znam ich, wiem, na co ich stać. Dzięki pomocy technologi rezultaty są lepsze o dwie minuty i wszyscy zastanawiają się, jak do tego doszło. Jeśli buty sztucznie napędzają wyniki, to jest to po prostu... doping. Sztucznie osiąga się wyniki, do których nie było się w stanie wcześniej zbliżyć. Może po prostu światowy maraton potrzebuje czegoś nowego.
– Szukanie na siłę opcji do pobijania rekordów?
– Tak. Chodzi o to, żeby większość zawodników dotarła do bardzo wysokiego poziomu. Wynik 2:02:00 został wyśrubowany na maksa i było wiadomo, że bardziej się nie da. Dalej nie ma opcji poprawy. Nie można było brać dopingu, to wymyślono coś, czym ten doping można zastąpić. Teraz obserwujemy "owoce" tej decyzji.
– Za jakiś czas "łamanie" dwóch godzin będzie normą?
– Trudno powiedzieć. Może za jakiś czas wymyślą buty ze sprężynami, które urwą kolejne 3-4 minuty. Dla mnie ciekawa jest kwestia, że w tym obuwiu nie można startować na bieżni. Czyli, jest zakaz startów na stadionach, a na ulicach już można. To tak, jakby zabronić dopingu na bieżni, a na ulicy już nie. Absurd. Totalna paranoja. Takie są jednak zasady. Może konstruktorzy boją się, że gdyby zawodnicy stosowali te buty na stadionach, zaczęliby osiągać niesamowite rezultaty, na granicy absurdu. Wcześniejsze modele nie dawały tak ogromnej przewagi na "życiówkami". Biegano szybciej, ale nie aż tak. Jeszcze okazałoby się, że w nowym obuwiu ktoś na 10 km pobiegnie zamiast 26 minut, 24.
– Ostatnie zmiany bardzo wpłyną na wyniki podczas igrzysk olimpijskich w Tokio?
– Tak. Bardzo dużo to zmieni. Nawet wkładki do butów na bieżnię pokażą lepsze wyniki na krótszych dystansach, takich jak 800 metrów.
– Polacy zaatakują czołowe miejsca w Japonii?
– Jestem szczęśliwy przede wszystkim dlatego, że kilku zawodników w jednym momencie wywalczyło minima. Były bardzo duże kłopoty, żeby w ogóle gdzieś wystartować. W 2020 roku była jedna próba. Trasa była bardzo trudna. Nie dało się uzyskać wartościowych wyników. W końcu w Dębnie i Enschede stworzono dobre warunki. Jest urodzaj wyników, które pozwalają wystartować w Tokio.
– Zatem jakich wyników spodziewa się pan w Tokio?
– Indywidualnie nie ma się co doszukiwać szalonych rezultatów. Widać, jaki jest poziom krajów afrykańskich. Bariera przesunęła się bardzo mocno. W rankingach Polacy będą daleko, ale nie ma co odbierać im możliwości walki. To igrzyska, wiele się może wydarzyć. Mogą zaskoczyć. Sukcesem byłoby wejście kogoś z biało-czerwonych do czołowej "10". Warunki atmosferyczne w Tokio będą trudne. Upał. Pogoda, która predysponuje sportowców z Afryki. Mimo wszystko trzeba się cieszyć, że zobaczymy Polaków na trasie.
– Zaskoczył Krystian Zalewski. Wspominał o biegach maratońskich, ale zdecydowanie swobodniej czuł się na dystansie 3000 metrów z przeszkodami.
– Nie jest to zaskoczenie... To naturalna sprawa. Krystian ma już 32 lata. Startował w biegach ulicznych. W półmaratonie "zrobił" rekord Polski. Wiadome było, że będzie chciał spróbować sił w maratonie. Od dłuższego czasu przygotowywał się do debiutu. W 2020 roku nie wyszło przez chorobę. To jego kolejne podejście do tak długiego biegu. Próbować mógł. Miminum uzyskał, ale raczej w Tokio zobaczymy go rywalizującego na 3000 metrów. On w maratonie ma piąty wynik w kraju. To nie uprawnia go do startu. Rezerwowym jest Kamil Karbowiak. To się nie zmieni.
– Tuż przed olimpijskim starem trzęsą się nogi ze stresu?
– Dużo się zmienia. Igrzyska są zwieńczeniem pracy, którą wykonuje się przez wiele lat. Cel naszych treningów jest jeden. Start w igrzyskach, to marzenie wielu. Każdy chce choć raz tam pojechać. Dostaje się bardzo duży psychiczny bonus, że jednak można spróbować się z najlepszymi na świecie. Poczuć atmosferę. Wydaje się, że teraz może to być impreza tylko dla zawodników, nie dla kibiców. Nie zmienia to jednak faktu, że Adam Nowicki albo Marcin Chabowski zrobią wszystko, żeby polecieć. Są już starci, to raczej ostatnia szansa na występ. Za jakiś czas mogą kończyć karierę. Ukoronowanie długoletniej pracy.
– Światowy maraton wróci do normy? Zobaczymy jeszcze kilkanaście tysięcy osób na starcie?
– To nieuniknione. Nie popadajmy w paranoję. Jestem realistą. W tym momencie takie starty są niedopuszczalne, ale to się zmieni. Było jednak choroby gorsze w Europie i na świecie, które bardziej spustoszyły ludzkość. Więcej ludzi w tym momencie umiera dlatego, że się ich nie leczy. Myślę o raku i innych schorzeniach. Wierzę, że wrócimy do "normy". Koronawirus to przykry okres w naszym życiu, ale już nie taki przypadłości zwalczaliśmy.
– Gdy sytuacja się opanuje Polska będzie się starała o kolejne wielkie międzynarodowe imprezy?
– Niewykluczone. Dlaczego nie. Ci, którzy myślą, że już nigdy nie będzie tak jak było, to są chyba trochę "odczepieni" od rzeczywistości. Musimy zrozumieć, że wirus nie jest aż tak zabójczy, jak skutki tego, co się dzieje. Wrócimy jeszcze do biegania na ulicy w gronie kilkunastu tysięcy osób. W ogóle nie powinno być pytań: "czy wrócimy do normalności". To oczywista kwestia. Chyba, że... sami wyprodukujemy nową rzeczywistość i będziemy żyć w "klatce".
– Bicie rekordów świata podczas igrzysk jest realne?
– Raczej nie. Dlaczego? Jeśli już zabieramy się za bicie takich wyników, to są one ustalane przy pomocy peacemakerów. Ci zawodnicy napędzają bieg. Na igrzyskach nie można ich mieć. Chyba, że Kenia wystawi trzech sportowców i dwóch się poświęci. To jednak mało realny scenariusz. W igrzyskach się rywalizuje o medale. Każdy chce go mieć. Rekord igrzysk zostanie pobity. Zostanie pobity przez... buty. Rekord świata nie.
– Przed rozpoczęciem igrzysk możliwy jest bunt zawodników w kwestii wprowadzenia nowinek technologicznych?
– Nie. Wszyscy czują się lepiej, biegając w tych butach i bijąc rekordy. Biegacze otrzymali sprzęt, w którym każdy może się poprawić. Nikt się nie będzie buntował i kombinować.
– Brzmi to abstrakcyjnie...
– Taka jest jednak prawda. Lepiej udawać, że nie wie się o ulepszeniach niż miałoby się stracić sprzęt.
2:08:38.00
2
2:09:58.00
3
2:10:00.00
4
2:10:02.00
5
2:10:16.00
6
2:10:41.00
7
2:11:35.00
8
2:11:41.00
9
2:11:58.00
10
2:12:13.00
11
2:12:22.00
12
2:12:50.00
13
2:13:02.00
14
2:13:22.00
15
2:13:29.00
16
2:14:02.00
17
2:14:33.00
18
2:14:48.00
19
2:14:58.00
20
2:15:11.00
21
2:15:21.00
22
2:15:34.00
23
2:15:50.00
24
2:15:51.00
25
2:15:56.00
26
2:16:08.00
27
2:16:16.00
28
2:16:17.00
29
2:16:26.00
30
2:16:33.00
31
2:16:35.00
32
2:16:39.00
33
2:16:42.00
34
2:16:43.00
35
2:16:57.00
36
2:17:04.00
37
2:17:17.00
38
2:17:19.00
39
2:17:44.00
40
2:17:59.00
41
2:18:27.00
42
2:18:28.00
43
2:18:34.00
44
2:18:39.00
45
2:18:40.00
46
2:19:27.00
47
2:19:44.00
48
2:19:57.00
49
2:20:36.00
50
2:20:43.00
51
2:20:53.00
52
2:21:00.00
53
2:21:15.00
54
2:21:29.00
55
2:21:32.00
56
2:21:32.00
57
2:21:35.00
58
2:21:45.00
59
2:22:06.00
60
2:22:12.00
61
2:22:15.00
62
2:22:23.00
2:22:50.00
64
2:23:12.00
65
2:23:41.00
66
2:24:04.00
67
2:25:03.00
68
2:25:37.00
69
2:26:08.00
70
2:26:59.00
71
2:27:48.00
72
2:28:43.00
73
2:30:08.00
74
2:31:51.00
75
2:33:22.00
76
2:33:44.00
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
1
2:55.70
2
2:57.18
3
2:57.27
4
2:57.88
5
2:58.46
6
2:58.76
7
2:58.81
8
3:00.85
1
3:28.32
2
3:29.01
3
3:29.05
4
3:29.56
5
3:30.77
6
3:31.40
7
3:31.91
3:32.67
9
3:34.43
10
3:35.09
11
3:35.79
12
3:36.80
13
3:38.56
1
87.58
2
86.67
3
85.44
4
85.30
5
84.62
6
83.71
7
83.30
8
83.28
9
82.52
10
82.28
11
79.69
12
79.29
1
3:16.85
2
3:20.53
3
3:21.24
4
3:21.84
5
3:22.59
6
3:23.74
7
3:23.96
8
3:26.92