{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
{{#point_of_origin}} Źródło: {{point_of_origin}}
{{/point_of_origin}}
Czytaj więcej
Przejdź do pełnej wersji artykułu

Grudniowe derby. Pelle van Amersfoort fetuje bramkę na 1:1 (fot. 400mm.pl)
Peter Hyballa został trenerem Wisły na 48 godzin przed grudniowym meczem z Cracovią. Drużyny nie znał praktycznie wcale. Gdyby chciał, mógłby zobaczyć mecz z poziomu trybun. Faworytem był zespół rywali i wiele wskazywało na to, że Niemiec rozpocznie pracę od porażki. Nie zdecydował się taki ruch. To nie leży w jego charakterze. Wszedł w ten zespół z marszu, dokonał kilku roszad, przekazał parę wskazówek dotyczących stylu gry, efektem był remis 1:1, a do wygranej zabrakło kilku minut. Patrząc na sposób bycia trenera Hyballi, jego trenerskie ADHD, trudno uwierzyć, że byłby w stanie przetrwać ten mecz siedząc sektorze VIP. Inna sprawa, że kolejkę później Wisła miała w planie mecz z Legią, a więc ryzyko porażki na starcie jeszcze większe. Hyballa uznał, że lepiej brać to z całym dobrodziejstwem inwentarza i było to dla niego zwycięski remis. Akt założycielski drużyny, która miała grać całkiem po nowemu. Dziś wiemy, że zespół Białej Gwiazdy nie wytrwał na tym kursie długo.
Niemniej, Wisła ciągle jest w podróży i nikt nie wie, dokąd dojedzie. Cracovia też mogła ruszyć w nieznane. Przecież pod koniec stycznia Michał Probierz złożył dymisję, która nie została przyjęta przez Janusza Filipiaka. Czy to był błąd? Z niewolnika nie ma trenera? Probierz miał wielkie problemy, by przywrócić zespół na dobre tory. Dotarł do półfinału Pucharu Polski, ale tam musiał uznać wyższość Rakowa Częstochowa. Pozytywne symptomy nadeszły dopiero kilka dni temu. Pierwszym był wyjazdowy remis z Legią. Drużyna Probierza pokazała na Łazienkowskiej elastyczność taktyczną. Po raz pierwszy zagrała trójką obronie, co w Ekstraklasie staje się coraz powszechniejsze. Wcześniej Probierz długo nie decydował się na taki krok, nawet jeśli brakowało mu zawodnika na lewą bronę. Doszło do tego, że po pladze kontuzji, z lewej strony defensywy grał Sergiu Hanca. W Warszawie drużyna Probierza pokazała, że potrafi zagrać i na trzech stoperów. To nowa informacja.
Na grę trójką środkowych pomocników w ostatniej kolejce zdecydował się także Hyballa. W przypadku Białej Gwiazdy nie był to pierwszy raz – zagrała w tym ustawieniu w spotkaniu z Wisłą Płock. Wtedy wygrała, choć głównie dzięki udanej i szczęśliwej końcówce. W meczu z Zagłębiem też wyglądało to kiepsko. Piłkarze Miedziowych znajdowali luki w ustawieniu krakowian znacznie łatwiej niż piłkarze Legii w starciu z Cracovią. Wisła miała niezłą pierwszą połowę, w zasadzie była stroną dominująca, ale im dłużej trwał mecz, tym coraz częściej można było odnieść wrażenie, że obrona pęka w szwach. Doszły do tego dwa poważne błędy Mateusza Lisa i nagle to Zagłębie było na prowadzeniu. A końcówka to już dobijanie rywala. Porażka 1:4 w Lubinie to wynik, który dla Wisły zawsze będzie powodem do wstydu. Zagrała bez dwóch podstawowych stoperów (Michal Fryrdrych i Uros Radaković), ale i to nie powinno tłumaczyć aż tak słabej postawy w defensywie.
– Graliśmy dobrze, ale o porażce zdecydowały błędy indywidualne – powiedział po meczu Hyballa. A tak można wytłumaczyć niemal każdą porażkę.
"Okiem redakcji". Była i szybko się zmyła. Superliga przetrwała... trzy dni
Po meczu z Zagłębiem jeszcze mocniej wybrzmiały pytania, które zaczęły pojawiać się po porażce z Wartą Poznań. Zatrudnienie Hyballi było odważnym ruchem. Niemiecki trener jest znany z kontrowersyjnego zachowania i podejmowania radykalnych decyzji. Dziś warto zapytać, czy Wisła, a w zasadzie jej pion sportowy, był na takie wyzwanie gotowy. Hyballa to trener, który dużo wymaga od siebie, ale równie dużo od innych. Wściekł się, gdy klub w żaden sposób nie zareagował na informacje medialne dotyczące sprawy Tima Halla. Gdy trenera zaatakował agent piłkarza ("Hyballa to szaleniec"), ten domagał się natychmiastowej reakcji ze strony klubu. Wywołał prawdziwą burzę, ale ostatecznie Wisła nie opublikowała żadnego oświadczenia. Był też zły na dziennikarzy, że nikt nie zapytał go o zdanie.
W Wiśle wiedzieli mniej więcej, czego spodziewać się po nowym trenerze. Wiedzieli, że nie lubi się patyczkować. Ale dziś, gdy niedawno zrezygnował z kolejnego, piątego już piłkarza (Carlos Silva), a do tego nie widzi miejsca w składzie dla Jakuba Błaszczykowskiego, okazuje się, że rzeczywistość przerosła oczekiwania. Czy Wisła jest gotowa na takie wyzwania? A czy trener wiedział, w co się pakuje? W grudniu zeszłego roku pytany o problemy Wisły, bagatelizował te sprawy.
– W przeszłości pracowałem w kilku ″trudnych″ klubach. Łączą je też inne elementy. Mają dużo kibiców i chcą koncentrować się na młodzieży. W Dunajskiej Stredzie udało mi się całkowicie przebudować ich sposób myślenia. OK, baza treningowa Wisły nie jest bardzo duża, ale uważam ją za wystarczającą. Nie jestem ″shicki micki guy″, który wymaga nie wiadomo czego. Jestem normalnym facetem i wolę po prostu skupiać się na swojej pracy. Dla mnie najważniejsze jest, że piłkarze chcą ciężko pracować, a ja otrzymałem od zarządu sporą swobodę. To dla mnie bardzo ważne, bo jestem silną osobowością. Dobry trener potrzebuje niezależności. Bardzo mi to odpowiada. Wolę taki sposób działania niż czterech dyrektorów sportowych w klubie. Każdy poleca innego zawodnika i można zwariować – mówił z TVPSPORT.PL.
Korzystając z tej swobody sprowadził do Krakowa Davida Mawutora i Souleymana Kone. Uznał, że potrzebuje przede wszystkim siły fizycznej. Swoboda w działaniach to jedno, drugie to wsparcie reszty pionu sportowego, a skuteczność zimowych transferów Wisły jest bardzo niska.
"Okiem redakcji". Nobilitacja, ale i wielkie wyzwanie. Zbigniew Boniek wiceprezydentem UEFA
Przed meczem z Legią Probierz zaskoczył nie tylko zmianą ustawienia, ale też zmianą w bramce. Karola Niemczyckiego, który niedawno otrzymał powołanie do reprezentacji Polski, zastąpił znacznie bardziej doświadczony Lukas Hrosso. – Nie mam do Karola żadnych pretensji, ale po prostu musieliśmy dokonać zmiany – tłumaczy Probierz. 34-letni Słowak pokazał, że był gotowy na nadchodzącą szansę – Pasy z nim w składzie w dwóch meczach nie straciły bramki. W grze Cracovii wreszcie coś drgnęło. Przecież przez niemal całą rundę na jej grę nie dało się patrzeć. Jedno to punkty. Drugie to solidność w defensywie, której ostatnio bardzo brakowało. Z Wisłą Płock to była "stara" Cracovia Probierza – mocno wyrachowana, skupiająca się wyczekiwaniu na błędy rywala. I co najważniejsze – znów to rywale częściej mylą się jako pierwsi. Tak było w meczu z płoczcanami
Zwycięstwo nad Wisłą z Płocka mocno poprawiło sytuację Pasów w tabeli, a wygrana nad tą Wisłą z Krakowa całkowicie zamknie kwestie ewentualnego spadku. Piłkarze nabrali pewności siebie, a i Probierz wygląda na bardziej wyluzowanego i znów uśmiecha się nieco częściej. Przed sobotnim meczem może w zasadzie jedynie martwić się o zdrowie swoich napastników. Pelle van Amersfoort i Rivaldinho zeszli z boiska w trakcie meczu, a i Marcos Alvarez skończył mecz mocno poturbowany. Niemiec zagrał dwa niezłe mecze z rzędu co jest dobrym sygnałem. Alvarez przez długie tygodnie grał znacznie poniżej oczekiwań. Dobrze zaczął sezon, a potem mocno spuścił z tonu, w pewnym momencie nie łapał się nawet do kadry meczowej. Jeśli nadal będzie w formie, w derbach może być kluczowym zawodnikiem.
Wisła przystąpi do sobotniej rywalizacji po czterech porażkach z rzędu. Derbowa przegrana będzie oznaczała, że lokalny rywal przeskoczy ją w tabeli. To nie będzie dobry wstęp do negocjacji kontraktowych. W czerwcu wygasa kilkanaście kontraktów. W nowym sezonie to może być niemal całkowicie nowa Wisła. Znów. W poprzednim cyklu rozgrywkowym w bramce stał zazwyczak Michał Buchalik, za środek obrony odpowiadali Rafał Janicki z Lukasem Klemenzem, w pomocy kluczowymi piłkarzami byli Vullnet Basha, Jakub Błaszczykowski czy Vukan Savicević, a za gole odpowiadali Paweł Brożek z Alonem Turgemanem. Teraz wszystkich tych piłkarzy nie ma już w klubie lub są na znacznie dalszym planie. Zmiany w zespole Białej Gwiazdy to ostatnio najbardziej stały element gry.
Lech Poznań – Lechia Gdańsk. PKO Ekstraklasa, 26. kolejka [MECZ]
Derby Krakowa. Mecz ostatniej szansy
Mateusz Miga /
W grudniu zeszłego roku Peter Hyballa debiutował w roli trenera Wisły. Pierwszy mecz przypadł na derby Krakowa. W sobotę Biała Gwiazda znów zmierzy się z Cracovią. Przez te niespełna pięć miesięcy powiew świeżości wniesiony przez niemieckiego trenera nieco zelżał. A Pasy przebyły długą drogę, by na jej końcu stwierdzić, że wciąż są niemal w tym samym miejscu. W sobotę obie drużyny będą mieć szansę, by choć trochę uratować ten sezon.
"NAJLEPSZY ZESPÓŁ W TYM SEZONIE". LEGIA POKONAŁA PIASTA
Pożądana elastyczność
Peter Hyballa został trenerem Wisły na 48 godzin przed grudniowym meczem z Cracovią. Drużyny nie znał praktycznie wcale. Gdyby chciał, mógłby zobaczyć mecz z poziomu trybun. Faworytem był zespół rywali i wiele wskazywało na to, że Niemiec rozpocznie pracę od porażki. Nie zdecydował się taki ruch. To nie leży w jego charakterze. Wszedł w ten zespół z marszu, dokonał kilku roszad, przekazał parę wskazówek dotyczących stylu gry, efektem był remis 1:1, a do wygranej zabrakło kilku minut. Patrząc na sposób bycia trenera Hyballi, jego trenerskie ADHD, trudno uwierzyć, że byłby w stanie przetrwać ten mecz siedząc sektorze VIP. Inna sprawa, że kolejkę później Wisła miała w planie mecz z Legią, a więc ryzyko porażki na starcie jeszcze większe. Hyballa uznał, że lepiej brać to z całym dobrodziejstwem inwentarza i było to dla niego zwycięski remis. Akt założycielski drużyny, która miała grać całkiem po nowemu. Dziś wiemy, że zespół Białej Gwiazdy nie wytrwał na tym kursie długo.
Niemniej, Wisła ciągle jest w podróży i nikt nie wie, dokąd dojedzie. Cracovia też mogła ruszyć w nieznane. Przecież pod koniec stycznia Michał Probierz złożył dymisję, która nie została przyjęta przez Janusza Filipiaka. Czy to był błąd? Z niewolnika nie ma trenera? Probierz miał wielkie problemy, by przywrócić zespół na dobre tory. Dotarł do półfinału Pucharu Polski, ale tam musiał uznać wyższość Rakowa Częstochowa. Pozytywne symptomy nadeszły dopiero kilka dni temu. Pierwszym był wyjazdowy remis z Legią. Drużyna Probierza pokazała na Łazienkowskiej elastyczność taktyczną. Po raz pierwszy zagrała trójką obronie, co w Ekstraklasie staje się coraz powszechniejsze. Wcześniej Probierz długo nie decydował się na taki krok, nawet jeśli brakowało mu zawodnika na lewą bronę. Doszło do tego, że po pladze kontuzji, z lewej strony defensywy grał Sergiu Hanca. W Warszawie drużyna Probierza pokazała, że potrafi zagrać i na trzech stoperów. To nowa informacja.
Na grę trójką środkowych pomocników w ostatniej kolejce zdecydował się także Hyballa. W przypadku Białej Gwiazdy nie był to pierwszy raz – zagrała w tym ustawieniu w spotkaniu z Wisłą Płock. Wtedy wygrała, choć głównie dzięki udanej i szczęśliwej końcówce. W meczu z Zagłębiem też wyglądało to kiepsko. Piłkarze Miedziowych znajdowali luki w ustawieniu krakowian znacznie łatwiej niż piłkarze Legii w starciu z Cracovią. Wisła miała niezłą pierwszą połowę, w zasadzie była stroną dominująca, ale im dłużej trwał mecz, tym coraz częściej można było odnieść wrażenie, że obrona pęka w szwach. Doszły do tego dwa poważne błędy Mateusza Lisa i nagle to Zagłębie było na prowadzeniu. A końcówka to już dobijanie rywala. Porażka 1:4 w Lubinie to wynik, który dla Wisły zawsze będzie powodem do wstydu. Zagrała bez dwóch podstawowych stoperów (Michal Fryrdrych i Uros Radaković), ale i to nie powinno tłumaczyć aż tak słabej postawy w defensywie.
– Graliśmy dobrze, ale o porażce zdecydowały błędy indywidualne – powiedział po meczu Hyballa. A tak można wytłumaczyć niemal każdą porażkę.
Rzeczywistość przerosła oczekiwania
Po meczu z Zagłębiem jeszcze mocniej wybrzmiały pytania, które zaczęły pojawiać się po porażce z Wartą Poznań. Zatrudnienie Hyballi było odważnym ruchem. Niemiecki trener jest znany z kontrowersyjnego zachowania i podejmowania radykalnych decyzji. Dziś warto zapytać, czy Wisła, a w zasadzie jej pion sportowy, był na takie wyzwanie gotowy. Hyballa to trener, który dużo wymaga od siebie, ale równie dużo od innych. Wściekł się, gdy klub w żaden sposób nie zareagował na informacje medialne dotyczące sprawy Tima Halla. Gdy trenera zaatakował agent piłkarza ("Hyballa to szaleniec"), ten domagał się natychmiastowej reakcji ze strony klubu. Wywołał prawdziwą burzę, ale ostatecznie Wisła nie opublikowała żadnego oświadczenia. Był też zły na dziennikarzy, że nikt nie zapytał go o zdanie.
W Wiśle wiedzieli mniej więcej, czego spodziewać się po nowym trenerze. Wiedzieli, że nie lubi się patyczkować. Ale dziś, gdy niedawno zrezygnował z kolejnego, piątego już piłkarza (Carlos Silva), a do tego nie widzi miejsca w składzie dla Jakuba Błaszczykowskiego, okazuje się, że rzeczywistość przerosła oczekiwania. Czy Wisła jest gotowa na takie wyzwania? A czy trener wiedział, w co się pakuje? W grudniu zeszłego roku pytany o problemy Wisły, bagatelizował te sprawy.
– W przeszłości pracowałem w kilku ″trudnych″ klubach. Łączą je też inne elementy. Mają dużo kibiców i chcą koncentrować się na młodzieży. W Dunajskiej Stredzie udało mi się całkowicie przebudować ich sposób myślenia. OK, baza treningowa Wisły nie jest bardzo duża, ale uważam ją za wystarczającą. Nie jestem ″shicki micki guy″, który wymaga nie wiadomo czego. Jestem normalnym facetem i wolę po prostu skupiać się na swojej pracy. Dla mnie najważniejsze jest, że piłkarze chcą ciężko pracować, a ja otrzymałem od zarządu sporą swobodę. To dla mnie bardzo ważne, bo jestem silną osobowością. Dobry trener potrzebuje niezależności. Bardzo mi to odpowiada. Wolę taki sposób działania niż czterech dyrektorów sportowych w klubie. Każdy poleca innego zawodnika i można zwariować – mówił z TVPSPORT.PL.
Korzystając z tej swobody sprowadził do Krakowa Davida Mawutora i Souleymana Kone. Uznał, że potrzebuje przede wszystkim siły fizycznej. Swoboda w działaniach to jedno, drugie to wsparcie reszty pionu sportowego, a skuteczność zimowych transferów Wisły jest bardzo niska.
Niemiec kluczowym zawodnikiem?
Przed meczem z Legią Probierz zaskoczył nie tylko zmianą ustawienia, ale też zmianą w bramce. Karola Niemczyckiego, który niedawno otrzymał powołanie do reprezentacji Polski, zastąpił znacznie bardziej doświadczony Lukas Hrosso. – Nie mam do Karola żadnych pretensji, ale po prostu musieliśmy dokonać zmiany – tłumaczy Probierz. 34-letni Słowak pokazał, że był gotowy na nadchodzącą szansę – Pasy z nim w składzie w dwóch meczach nie straciły bramki. W grze Cracovii wreszcie coś drgnęło. Przecież przez niemal całą rundę na jej grę nie dało się patrzeć. Jedno to punkty. Drugie to solidność w defensywie, której ostatnio bardzo brakowało. Z Wisłą Płock to była "stara" Cracovia Probierza – mocno wyrachowana, skupiająca się wyczekiwaniu na błędy rywala. I co najważniejsze – znów to rywale częściej mylą się jako pierwsi. Tak było w meczu z płoczcanami
Zwycięstwo nad Wisłą z Płocka mocno poprawiło sytuację Pasów w tabeli, a wygrana nad tą Wisłą z Krakowa całkowicie zamknie kwestie ewentualnego spadku. Piłkarze nabrali pewności siebie, a i Probierz wygląda na bardziej wyluzowanego i znów uśmiecha się nieco częściej. Przed sobotnim meczem może w zasadzie jedynie martwić się o zdrowie swoich napastników. Pelle van Amersfoort i Rivaldinho zeszli z boiska w trakcie meczu, a i Marcos Alvarez skończył mecz mocno poturbowany. Niemiec zagrał dwa niezłe mecze z rzędu co jest dobrym sygnałem. Alvarez przez długie tygodnie grał znacznie poniżej oczekiwań. Dobrze zaczął sezon, a potem mocno spuścił z tonu, w pewnym momencie nie łapał się nawet do kadry meczowej. Jeśli nadal będzie w formie, w derbach może być kluczowym zawodnikiem.
Wisła przystąpi do sobotniej rywalizacji po czterech porażkach z rzędu. Derbowa przegrana będzie oznaczała, że lokalny rywal przeskoczy ją w tabeli. To nie będzie dobry wstęp do negocjacji kontraktowych. W czerwcu wygasa kilkanaście kontraktów. W nowym sezonie to może być niemal całkowicie nowa Wisła. Znów. W poprzednim cyklu rozgrywkowym w bramce stał zazwyczak Michał Buchalik, za środek obrony odpowiadali Rafał Janicki z Lukasem Klemenzem, w pomocy kluczowymi piłkarzami byli Vullnet Basha, Jakub Błaszczykowski czy Vukan Savicević, a za gole odpowiadali Paweł Brożek z Alonem Turgemanem. Teraz wszystkich tych piłkarzy nie ma już w klubie lub są na znacznie dalszym planie. Zmiany w zespole Białej Gwiazdy to ostatnio najbardziej stały element gry.
Ostatnia szansa
Derby dla obu klubów będą ostatnią szansą, by choć trochę uratować ten sezon. "Nie tak to sobie wyobrażaliśmy" – słyszą kibice po obu stronach krakowskich Błoń. Cracovia ugrzęzła w dole tabeli, choć miała bić się i puchary. Do Europy nie udało się dostać także przez Puchar Polski. Wisła tak wygórowanych celów nie miała, ale i tu panuje rozczarowanie. Peter Hyballa miał wprowadzić drużynę na wyższy poziom pod względem organizacji gry, a początki nie są dla niego tak udane jak w Dunajskiej Stredzie. Tam w pierwszych 15 meczach zdobył 33 punkty. W Wiśle tylko osiemnaście.
Źródło: TVPSPORT.PL