Ta informacja zaskoczyła piłkarskie środowisko w Polsce. Szymon Marciniak nie będzie prowadzić meczów podczas mistrzostw Europy. O przyczyny zapytaliśmy Rafała Rostkowskiego – w przeszłości sędziego międzynarodowego, a dziś uważnego obserwatora sceny sędziowskiej w Polsce. Wnioski są... naprawdę zaskakujące.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Jak pan skomentuje brak Szymona Marciniaka na mistrzostwach Europy?
Rafał Rostkowski: – To przykra informacja, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że jestem zaskoczony. Szymon sędziował mistrzostwa Europy we Francji, mistrzostwa świata w Rosji, Superpuchar UEFA i wiele hitowych meczów w Lidze Mistrzów. Było jasne, że ma potencjał sędziować kolejne wielkie turnieje, a finały Ligi Europy i Ligi Mistrzów były w zasięgu ręki. Teraz wszyscy widzą wyraźnie, że to wszystko bardzo się oddaliło. Szkoda, bo wcale nie musiało się to tak potoczyć.
– Co się stało, że jeden z najlepszych do niedawna sędziów na świecie wypadł z czołówki europejskiej?
– By osiągnąć duży sukces, trzeba ciężko pracować, mieć wsparcie i szczęście. Szymon początkowo miał dużo szczęścia. Bardzo szybko wpadł w oko ważnym ludziom w UEFA, którzy mocno na niego postawili. Zainwestowali dużo fatygi i pieniędzy w szkolenie Szymona zanim jeszcze został sędzią międzynarodowym. David Elleray z Komisji Sędziowskiej UEFA w 2012 roku powiedział wprost: "UEFA nie znalazła sędziego Marciniaka, UEFA go stworzyła". Z niepowodzeniami bywa różnie. Są takie zawinione tylko przez sędziego, ale czasami jest to bardziej skomplikowane. I taki jest przypadek Szymona Marciniaka. Stracił Euro, ale to był proces, który trwał dwa-trzy lata. Przyczyny porażki leżą w dwóch obszarach. Jeden jest merytoryczny, a drugi – dyplomatyczno-polityczny. W tym merytorycznym wydarzyło się sporo rzeczy, które stopniowo osłabiały pozycję Szymona. Brylant z UEFA był naciskany, pojawiły się rysy, aż pękł. Ale to nie wina UEFA, lecz PZPN, który nie prowadził dobrze kariery Marciniaka.
– Na czym to polegało?
– Na przykład szafowano jego siłami ponad wszelką miarę. Dwa lata temu na waszych łamach opisywałem jak polscy sędziowie są eksploatowani i jak często sędziują w Arabii Saudyjskiej. Szymon pobił wtedy rekord świata, jeśli chodzi o liczbę meczów ligowych. Sędziował więcej meczów niż było kolejek i więcej niż Howard Webb w Premier League kilka lat wcześniej. Tyle że Anglik pracował tylko jako sędzia główny i prowadził mecze ligowe jedynie w Anglii, natomiast Szymon prowadził mecze ligowe w Polsce, w Katarze i Arabii Saudyjskiej. Nie tylko na boisku, ale też jako sędzia VAR.
– A więc był przemęczony?
– Oczywiście. Tego wszystkiego było dużo za dużo i trwało to zbyt długo – musiało wpłynąć na formę. Nadmierna eksploatacja organizmu sprawia, że brakuje świeżości, szybciej opadają siły, łatwiej o błędy, spada odporność organizmu na urazy czy choroby. To wszystko przekłada się na jakość. Sędzia na takim poziomie powinien być wyszkolony, wytrenowany i wypoczęty, a tego ostatniego często u Szymona brakowało. Jest atletą, więc długo jakoś dawał radę. Jak jesteś dobrze wytrenowany, to zarwanie jednej nocy nie ma wielkiego wpływu na formę, ale częste i długie podróże są męczące. Zdarzało się, że Szymon sędziował w Arabii, w nocy po meczu wracał samolotem do Polski i od razu w weekend miał obowiązki w Ekstraklasie, jako sędzia VAR czy sędzia boiskowy, a czasami jedno i drugie. Incydentalnie takie rzeczy mogą się zdarzać, ja też kiedyś sędziowałem w ciągu tygodnia trzy mecze w trzech krajach na różnych kontynentach, ale u Szymona to nie był incydent, lecz długotrwałe zjawisko. To sprawiało, że brakowało mu świeżości. Być może też głodu sędziowskiego. Efektem były błędy i spadek notowań.
– Do sędziowania dochodziła zupełnie niepotrzebna arbitrom Ekstraklasy praca w roli obserwatorów telewizyjnych. Każdy sędzia zawodowy musi oceniać pracę kolegów z I ligi lub niższych klas. Po pierwsze, tu jest konflikt interesów i do tego też sąd już się odniósł. Po drugie, sędziowie potrzebują czasu na swoje obowiązki, a oglądanie na monitorze innych meczów – często w samolocie, albo w samochodzie w czasie jazdy – jest czasochłonne, męczące, może utrudniać regenerację i psuć wzrok. Sędziowie zawodowi mają o wiele za dużo obowiązków i efekty były do przewidzenia. Prezes Zbigniew Boniek przestawał słuchać, gdy była o tym mowa. Teraz z kolei mówi o braku zarzutów merytorycznych do szefa Kolegium Sędziów, choć akta sądowe i sądowe uzasadnienie wyroku pełne są ciężkich zarzutów, głównie merytorycznych. Wygląda jakby statut PZPN był dla jego władz zupełnie nieważny. Kilkuletnia ignorancja ze strony PZPN wydłużała serię zaniedbań i zaniechań w Kolegium Sędziów.
– A kwestie polityczne?
– Słyszałem różne teorie, dlaczego Szymon nie poleci na Euro 2020. Pewne jest, że zabrakło odpowiedniego wsparcia dyplomatycznego ze strony PZPN. Nie mówię tylko o Kolegium Sędziów, lecz o PZPN. Marciniak od jesieni nie sędziował żadnych topowych meczów zagranicą. W tym roku nie prowadził ani jednego meczu w Lidze Mistrzów, a bez tego nie można marzyć o wyjeździe na mistrzostwa Europy czy mistrzostwa świata. Jednak przy odpowiednim wsparciu mógłby pojechać na Euro przynajmniej jako sędzia VAR. Nie ma się co oszukiwać: sędziowanie to nie tylko sport, ale też dyplomacja i polityka. Pod względem dyplomatyczno-politycznym wyglądało to jednak bardzo źle. Zarząd Kolegium Sędziów wysyłając do FIFA nominacje na sędziów międzynarodowych VAR pominął asystentów Marciniaka: Tomasza Listkiewicza i Pawła Sokolnickiego. A to przecież ludzie, którzy pracowali w czasie mistrzostw świata i znają VAR bardzo dobrze. Jak mało kto w Polsce i na świecie. I tacy fachowcy nie zostali zgłoszeni przez PZPN... Jaki to jest sygnał z Polski dla FIFA i UEFA? Czy to wspierało pozycję Szymona i jego zespołu? Obawiam się, że to pytania retoryczne. Mimo to nadal można było ratować sytuację, gdyby zaangażował się w nią osobiście np. Zbigniew Boniek. Ale jak widać, tak się nie stało.
– Zbigniew Boniek został właśnie wiceprezydentem UEFA. Naprawdę uważa pan, że nie lobbował w tej sprawie?
– Tego nie wiemy i się nie dowiemy. Prezes PZPN być może jakoś się zaangażował, ale z pewnością nie pomogło to zespołowi sędziowskiemu Marciniaka. Widzimy jakie są rezultaty. A one są takie, że na liście rezerwowych sędziów asystentów Euro 2020 jest Marcin Boniek. To niezwykle ciekawa nominacja, bo on sędziował niecałe dwa mecze w Lidze Mistrzów, dzień po dniu, bo drugi sędziował awaryjnie za kogoś. Nie prowadził żadnego topowego meczu w eliminacjach mistrzostw Europy ani nawet żadnego w Lidze Narodów "A". Generalnie kryteria wyznaczania rezerwowych sędziów są takie, że powołuje się młodych i perspektywicznych, lub sędziów z dużym doświadczeniem na tym poziomie, którzy nie zmieścili się na liście podstawowej. Ewentualnie kogoś za zasługi, jeśli na przykład był długo sędzią międzynarodowym i wypada go uhonorować, albo jest z kraju gospodarza turnieju. Które z tych kryteriów spełnia Marcin Boniek? Limity wiekowe zostały zniesione, ale czy to znaczy, że 44-latek jest młodym, zdolnym i perspektywicznym sędzią? Zasłużonym? Czym i dla kogo? Doświadczenia i kompetencji Bońka nawet nie ma sensu porównywać do doświadczenia i kompetencji Listkiewicza czy Sokolnickiego.
– Napisał pan, że Marciniakowi nie pomagało też wciskanie mu Marcina Bońka (a więc bratanka Zbigniewa Bońka) do składu sędziowskiego na mecze w Arabii Saudyjskiej.
– Tak, aczkolwiek "sugerowanie" byłoby bardziej eleganckim słowem, choć niestety niewystarczająco dokładnym. Tak, nie pomagało – to było tematem wymownych komentarzy w środowisku sędziowskim. Nie sądzę, żeby to Szymon był inicjatorem takiej obsady. Zresztą Sąd Okręgowy w Łodzi ustalił, a pan Przesmycki się przyznał, że sam robił obsadę sędziowską na mecze. Sędziom trudno było odmawiać, szczególnie jeśli padało nazwisko "Boniek". Dla sędziów międzynarodowych w Polsce nie było tajemnicą, że współpraca z Marcinem Bońkiem – dyplomatycznie, w skali Polski – mogła pomóc. Widać było, że Szymon w pewnych momentach wyczuwał ten klimat: ulegał i zabierał Bońka na niektóre mecze. Nie chciał popełnić nietaktu wobec prezesa, ale na mecze w Lidze Mistrzów Bońka już nie brał. Trzymał się swojego zespołu – Listkiewicza i Sokolnickiego. Trudno ocenić, jakie to miało znaczenie i jak przełożyło się na to, że Szymon nie jedzie na mistrzostwa Europy. To bardzo złożona sprawa, a w dyplomacji i polityce sprawy często są nieostre, niewyraźne. Liczą się niuanse, każdy nietakt może mieć znaczenie. Na tym poziomie trzeba dbać o szczegóły, które gdzie indziej nie mają żadnego znaczenia. Widzimy pewne zjawiska, kto, co i z kim, i z tego każdy sam może wyciągnąć wnioski. Z pewnością zabrakło umiejętnego prowadzenia kariery Szymona. Nikt w zarządzie Kolegium Sędziów nie reagował odpowiednio i skutecznie, gdy pojawiały się kolejne niepokojące sygnały. Kiedy Szymonowi szło dobrze, ojców sukcesu było ponad miarę - gdy Szymon znalazł się w trudnej sytuacji, pomocy zabrakło.
– Wspomniał pan o sprawie sądowej. Chodzi o proces między Zbigniewem Przesmyckim a Jarosławem Rynkiewiczem. Sąd stwierdził, że szef Kolegium Sędziów decydował o obsadzie meczów samodzielnie, autorytarnie i subiektywnie.
– Rola pana Przesmyckiego w polskim futbolu jest już powszechnie znana i nie widzę teraz potrzeby omawiać jej po raz kolejny. Jeśli zarząd PZPN szanuje statut PZPN, to jest jasne, co powinno się stać na najbliższym zebraniu zarządu. Dla osób poszkodowanych przez działania Kolegium Sędziów decyzja zarządu nie będzie miała już chyba większego znaczenia, ale dla reputacji władz związku będzie miała znaczenie kluczowe. Ustalenia sądu są przecież dokładne i szerokie, dotyczą spraw merytorycznych i kwestii etyczno-moralnych. Ustalenia sądu są zbyt poważne, aby można je było bagatelizować, a chyba żaden człowiek na poziomie nie chce być postrzegany jako totalny ignorant.
– Myśli pan, że UEFA zainteresuje się tym tematem? Czy skończy się na kontrolnym telefonie do Bońka, który teraz sam zasiada we władzach europejskiej centrali?
– Pierwszy raz w historii piłki nożnej urzędujący szef sędziów przegrał taki prestiżowy proces z byłym sędzią najwyższej klasy i pierwszy raz sąd uzasadnił wyrok tak szeroko i odnosząc się wprost do kwestii merytorycznych, sędziowskich. To jest ciekawe i dla FIFA, i dla UEFA, tym bardziej, że szef sędziów sam skierował sprawę do sądu powszechnego! A co dalej z tym się stanie, chyba nie wie nikt. Niektórzy żartują, że po nominacjach dla Bońków brakuje już tylko nominacji dla pana Przesmyckiego do Komisji Sędziowskiej UEFA.
– Boniek lubi powtarzać, że mamy sędziów na międzynarodowym poziomie. A więc dlaczego nie mamy sędziego na Euro?
– Cóż, to pan Boniek powinien się teraz z tego wytłumaczyć, bo "skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?". Mamy najlepsze od wielu lat pokolenie sędziów, ale wielu zdolnych nie może się przebić z niższych lig, bo są układy, nepotyzm, przemoc, negatywna selekcja lub dziwaczne testy teoretyczne dla kandydatów do drugiej ligi, których nie mogą zaliczyć nawet najlepsi, najzdolniejsi i najbardziej inteligentni sędziowie ze wszystkich województw. Tak to wygląda od Ekstraklasy w dół. Natomiast nasi sędziowie międzynarodowi przez ostatnie lata funkcjonowali w chorej sytuacji: w Polsce, tak jak pozostali nasi arbitrzy, musieli sędziować zgodnie z interpretacjami i wytycznymi pana Przesmyckiego, a w rozgrywkach FIFA i UEFA musieli sędziować zgodnie z przepisami IFAB i oficjalnymi interpretacjami przepisów. Trudno nawet oszacować, ile błędów naszych arbitrów wynikało lub wynika z braku odpowiednich nawyków i konieczności ciągłego przestawiania się z jednej interpretacji na drugą lub kolejną. Gdyby nie to, Polska z pewnością mogłaby mieć nawet dwa zespoły sędziowskie na Euro 2020, tak jak między innymi Rumunia.
– Obawia się pan, że to początek końca międzynarodowej kariery Marciniaka?
– Trudno powiedzieć. Jeszcze chyba za wcześnie na takie oceny. Na pewno jednak Szymon będzie potrzebował mądrego i systematycznego wsparcia od nowego zarządu Kolegium Sędziów, żeby nie powtórzyły się sytuacje z ostatnich dwóch-trzech lat. Z drugiej strony, Szymon jest inteligentny, więc przypuszczam, że sam wyciągnął już sporo wniosków z tej sytuacji. Pytanie tylko: czy nie za późno? Czas pokaże.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.