| Czytelnia VIP

Piłka nożna. Bogusław Baniak: organizacja klubu w Uzbekistanie jest imponująca

Bogusław Baniak
Bogusław Baniak (fot. materiał prywatny)
Bartłomiej Najtkowski

Najpierw była Afryka, teraz przyszła pora na Azję. Bogusław Baniak został dyrektorem sportowym FC Turon, beniaminka uzbeckiej ekstraklasy. Daleko od Wronek, Poznania, Szczecina i… Wrocławia.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Piłkarskie rodzeństwo z Anglii. Łączy ich piłka

Czytaj też

Lauren i Reece James

Piłkarskie rodzeństwo z Anglii. Łączy ich piłka

Bartłomiej Najtkowski, TVPSPORT.PL: – Jak do tego doszło?
Bogusław Baniak : – Na początku marca zostałem zaproszony przez federację Uzbekistanu na cykl wykładów dla trenerów. Dostałem tłumacza, który mówił po rosyjsku i po polsku, bo większość posługuje się tam uzbeckim. Tylko starsi, którzy pamiętają Związek Radziecki, znają jeszcze rosyjski. Ten pan mówił co prawda łamaną polszczyzną, ale był moim opiekunem i tłumaczem na wykładach.

– Zobaczył pan już trochę tamtejszego futbolu?
– Owszem. Zaproszono mnie na mecz FC Turon – Kokand. Były to derby. Mecz był historyczny, ponieważ otwierano nowy stadion i od razu rozegrano na nim tak prestiżowe spotkanie. Turon przegrał 1:2. Ludzie rządzący w klubie, którzy są właścicielami cementowni, zaproponowali mi, bym utrzymywał kontakt po powrocie do Polski. Zapewnili, że jeśli będzie taka potrzeba, to zostanę dyrektorem sportowym w Turonie. Po pewnym czasie zgodziłem się.

– Jak pierwsze wrażenia?
– Organizacja klubu jest imponująca. Wystartowali jednak słabo, bo są na ostatnim miejscu, ale to beniaminek, mogą się rozkręcać. Jestem bardzo blisko drużyny. Nawiązałem współpracę z pierwszym trenerem, tak by decyzje podejmować wspólnie. Dopiero poznaję imiona i ludzi. Wszyscy są tam do siebie tak bardzo podobni... To międzynarodowe towarzystwo – mamy Japończyka, Koreańczyka, Białorusinów. Komunikacja jest dość utrudniona, nawet trener, który zna język uzbecki, nie ma łatwo.

– Jak radzą sobie w pandemii?
– Uderzyła mnie niebywała serdeczność, u Polaków to niespotykane. Co do pandemii – nie ma tu żadnych restrykcji, nikt nie chodzi w maseczkach. Teraz, gdy rozmawiamy, jest tu 26 stopni. Dzieci chodzą do szkoły, restauracje są otwarte. Życie toczy się normalnym rytmem. Nikt nie dyskutuje tutaj o koronawirusie. Kiedy przyjeżdża się z Europy do Uzbekistanu, to pierwszą rzeczą, która zaskakuje, jest widok kibiców na trybunach , wszędzie uśmiechnięci ludzie. Nie ma tu takich problemów jak w Europie.

– A społeczeństwo jest zamożne?
– Kraj, jak chyba każdy w Azji spośród byłych republik radzieckich, jest podzielony materialnie. Są bardzo bogaci, z którymi mam przyjemność współpracować w Turonie. To wspomniani właściciele cementowni, ale również klasa średnia. Niestety, można łatwo zauważyć tych zmagających się z biedą.
– Podczas podróży z drużyną już coś zachwyciło?
– Przepiękne miasta. Ostatnio, gdy przyjechaliśmy na mecz, to podziwiałem Namangan. Ta nazwa nic mi nie mówiła, a teraz wiem, jak piękno to miasto. Wspaniałe baseny... Zrobili miasteczko przypominające Dubaj. Na wycieczce zaimponowała mi infrastruktura.

– Podobno nie tylko miasta są tak wspaniałe...
– To prawda. Jestem pod wrażeniem kuchni. Warto przywołać powiedzenie: kto nie był w Uzbekistanie, ten nie zna pełni smaków. Kiedyś się uśmiechałem, słysząc te słowa. Teraz mogę stwierdzić jedno – boję się, że jeszcze przytyję. Pyszne jedzenie, porcje niesamowite. Oczywiście trzeba zachować umiar, więc wprowadziłem dietę, zawodnicy muszą jej przestrzegać. Ale jeśli chodzi o kuchnię, restauracje, herbaty, przyprawy – wszystko jest naturalne. A te wszystkie pomidory... Takiego ogórka jak tu, jadłem ostatni raz, gdy byłem dzieckiem. Zielone miasta, ludzie serdeczni...

Piłkarskie rodzeństwo z Anglii. Łączy ich piłka

Czytaj też

Lauren i Reece James

Piłkarskie rodzeństwo z Anglii. Łączy ich piłka

"Babcia idzie na kosza". Kulisy nie tylko polskiego walking futbolu

Czytaj też

W Polsce nie brakuje miłośników "walking futbol" (fot. archiwum prywatne/Agnieszka Cytacka)

"Babcia idzie na kosza". Kulisy nie tylko polskiego walking futbolu

– A w futbolu też jest bogato?
– Uzbecy mają kapitalne stadiony, bardzo dobre murawy, wszystko zadbane, zorganizowane. Sponsorem ligi jest Coca Cola, więc w piłce nie ma biedy.

– W Burkina Faso doświadczył pan solidarności wyznawców różnych religii, a czy w Azji wiara też wpływa na futbol?
– Teraz mamy ramadan. W Uzbekistanie mieszka blisko 90% muzułmanów. Mają swoje wielkie święto. Dlatego posiłków jest zdecydowanie mniej. Oczywiście to mnie cieszy, bo muszę dostosować się do rygorów. Całe szczęście, że nie jem tyle, ile kiedy ramadanu nie było.

– Wyczuwam w głosie radość…
– Jestem szczęśliwy, bo mogę poznawać nowy kraj. Poznaję ciągle zespół, pracodawców. Trochę im współczuję, bo wydali tyle na budowę pięknie położonego stadionu (co ciekawe płytę położyli Hiszpanie), a w lidze falstart. Zrobię wszystko, by pomóc trenerowi wyjść na prostą. Widzę duże zaangażowanie.

– Wygrzebali się już na dobre z czasów ZSRR?
– Oczywiście, że skutki bycia pod dyktatem Moskwy nadal są widoczne. Ale co ciekawe, dzieci nie uczą się już rosyjskiego w szkołach. Oni chcą być samodzielni jako naród, chcą rozmawiać w swoim języku. Uważają, że nie warto już wspominać czasu, gdy byli zależni od ZSRR. Ta ich dbałość o suwerenność bardzo mi się podoba.

– A modernizacja obiektów przebiega pomyślnie?
– W około dwa tygodnie od mojego przybycia założyli światła na stadionie. Mocne, bardzo dużo luksów. Już jest wybudowana znaczna część pierwszej bazy, czyli centrum, w którym będziemy mieszkać i będę tworzył szkółkę dla dzieci oraz młodzieży z regionu. To wszystko zajęło dosłownie dwa miesiące. U nas ciągną się takie inwestycje latami.

– Czyli praca wre...
– Nie wierzyłem, że tak szybko będzie to gotowe! Centrum z hotelami, basenami i światła na stadionie. Szok. To piąty hotel, w którym przebywam – od Taszkientu poprzez Namangan, w którym teraz jestem. Co mogę powiedzieć? Hotele to tutaj najwyższa półka, jak w Turcji. Przestronne pokoje. Przed wylotem mieszkałem w Warszawie, więc stwierdzam przewagę hoteli Uzbekistanu.

– Trudniej było zaaklimatyzować się w Afryce czy Azji?
– Tutaj jest łatwiej. W Burkina Faso była bariera językowa. Pierwszy rok był trudny. Pojechałem z tłumaczem na trzy, cztery miesiące do Afryki, a tu mój biegły rosyjski ułatwia adaptację do nowych warunków. Trener mówi po uzbecku, ale rozumie też "mój" rosyjski...

– ...czyli z komunikacją jest łatwiej.
– Tak. Piłka nożna ma język uniwersalny. Jeśli masz komputer, to umiesz przekazać taktykę i jakoś porozumiewasz się, odwołując się do psychologii. Jest łatwiej, choć nie za... łatwo. W klubie pracuje też gość, który tłumaczy z rosyjskiego na uzbecki i z rosyjskiego na angielski. Jest cały czas do mojej dyspozycji, a poza tym opiekuje się zawodnikiem z Ghany. Dobrze, że przynajmniej właściciele cementowni mówią po rosyjsku.

"Babcia idzie na kosza". Kulisy nie tylko polskiego walking futbolu

Czytaj też

W Polsce nie brakuje miłośników "walking futbol" (fot. archiwum prywatne/Agnieszka Cytacka)

"Babcia idzie na kosza". Kulisy nie tylko polskiego walking futbolu

Marcello Lippi i Cesare Prandelli. Nestorzy calcio poza grą?

Czytaj też

Marcello Lippi i Cesare Prandelli

Marcello Lippi i Cesare Prandelli. Nestorzy calcio poza grą?

– Trener stał się dyrektorem sportowym? To chyba zasadnicza różnica?
– Rola dyrektora sportowego jest bardzo zbliżona do tej trenera. Nie uczestniczę tylko w treningach, choć po jednym z ostatnich przegranych meczów, to się nieco zmieniło i mam bliższy kontakt z drużyną. Przygotowuję trenerowi taktykę, rozszyfrowuję przeciwników, by później podać gotowe materiały szkoleniowcowi. Nie uczestniczę tylko w ustalaniu składu, bo to nie moja rola. Etyka trenerska. Poza tym trudno żebym się w to mieszał, skoro jeszcze dobrze nie poznałem piłkarzy.

– Zaczyna się pan tam realizować...
– Czy jestem spełniony? Tak. Mam u boku 28-letniego trenera, który z tą drużyną awansował do ekstraklasy i jestem dla niego autorytetem, chce ze mną współpracować, więc daje mi to dużo radości.

– Ważna jest pokora trenera, bo razem możecie zdziałać więcej.
– Tu żyją potomkowie Chanów, są spadkobiercami Bizancjum… Oni przekazują sobie godność z pokolenia na pokolenie. Biorę pod uwagę ich historię. Chanowie walczyli o te ogromne obszary, na nich powstała Turcja, Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan. Ten ostatni kraj jest w centrum kontynentu, tak jak Polska w Europie. Tędy przebiegał też Jedwabny Szlak. Widać, że są państwem, z którym liczono się w czasach starożytnych. Nie mogę tu robić rewolucji, więc stawiam na dialog z trenerem i właścicielami.

– Ufają?
– Oczywiście, ale to nie znaczy, że lada moment dostanę posadę szkoleniowca. Jestem przeciwnikiem pochopnego zwalniania trenerów, a szczególnie takiego, który odniósł sukces.

– Uzbecy ściągają cudzoziemców, by uczyć się futbolu?
– Jeśli chodzi o Polaków, to jestem wyjątkiem. Jest tu dużo "innostrańców", którzy podjęli pracę w Uzbekistanie.
– Aspiracje Uzbeków są coraz większe?
– Oni chcą dogonić Kazachstan! Mają surowce mineralne, ogromne fabryki, cementownie, uran. Powtarzają, że trochę złota wyjechało im z kraju, ale te złoża mineralne gwarantują, że wkrótce ruszą gospodarczo z impetem. A jak wiadomo goniony przez nich Kazachstan jest w europejskiej strefie piłkarskiej...

– Nie ma pan żadnych zmartwień?
– Jest jedno. Słabiutki start drużyny. Czuję pewną niemoc, bo jeszcze nie znam piłkarzy. Zmieniam teraz ich system gry na 4-2-3-1. Przeszkoliłem trenerów ze sztabu, który jest liczny. To około 20 osób, w tym trenerzy i masażyści. Wszyscy jeżdżą z drużyną na mecze. Muszę to zmienić, bo niektórych nie potrzebuję. Mamy choćby trzech kierowników drużyny. Powielanie stanowisk mnie zaskoczyło. W Polsce byłoby to niemożliwe. Koligacje rodzinne, wszyscy chcą, żeby najbliżsi mieli pracę. Tu lepiej nie mówić o redukcji etatów, bo nie wiadomo, kto jest bratem, wujkiem, szwagrem. Wolę na razie nie wiedzieć...

– A jak traktują obcokrajowca?
– Człowiek nie ma prawa wziąć walizki z autokaru, bo zanim wstanę, to już wszystko jest w pokoju. Dbają o mnie, obcokrajowca trochę egzotycznego. To samo było w Burkina Faso, ale w Uzbekistanie jest jeszcze milej.

Bogusław Baniak – były trener między innymi Lecha i Warty Poznań oraz Pogoni Szczecin. Objęty wrocławskimi postępowaniami w sprawie korupcji w polskiej piłce. Wyjechał z kraju. Od 2015 selekcjoner reprezentacji Burkina Faso U-15 oraz koordynator kadr U-20 i U-17. Na początku kwietnia 2021 został dyrektorem sportowym beniaminka uzbeckiej ekstraklasy, FC Turon.

Marcello Lippi i Cesare Prandelli. Nestorzy calcio poza grą?

Czytaj też

Marcello Lippi i Cesare Prandelli

Marcello Lippi i Cesare Prandelli. Nestorzy calcio poza grą?

Polecane
Najnowsze
Transfer kadrowicza! Zasilił beniaminka Serie A
Transfer kadrowicza! Zasilił beniaminka Serie A
| Piłka nożna / Włochy 
Sebastian Walukiewicz (drugi z lewej) zasilił beniaminka Serie A (fot. Getty Images)
Wygrał etap TdF i wycofał się. Przez tydzień jechał ze złamanym żebrem!
Remco Evenepoel (fot. Getty)
Wygrał etap TdF i wycofał się. Przez tydzień jechał ze złamanym żebrem!
| Kolarstwo / Kolarstwo szosowe 
Aranżowany ślub i życie za 10 dolarów. Legenda o drodze na szczyt
Simon (fot. Volleyball World)
Aranżowany ślub i życie za 10 dolarów. Legenda o drodze na szczyt
fot. Facebook
Sara Kalisz
Jedyny taki klub w Polsce! Najstarszy zawodnik ma... 24 lata!
GKS Jastrzębie (fot. GKS Jastrzębie)
Jedyny taki klub w Polsce! Najstarszy zawodnik ma... 24 lata!
| Piłka nożna / Betclic 2 Liga 
Szczęsny powróci do kadry? Selekcjoner rozwiał wątpliwości
Wojciech Szczęsny (fot. Getty Images)
Szczęsny powróci do kadry? Selekcjoner rozwiał wątpliwości
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Śląsk stracił wielki talent. Trafił do klubu z Ligi Mistrzów
Bartosz Szywała (fot. Śląsk Wrocław)
Śląsk stracił wielki talent. Trafił do klubu z Ligi Mistrzów
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Półfinał w Waszyngtonie nie dla Polki. Faworytka za mocna
Magdalena Fręch (fot. Getty)
Półfinał w Waszyngtonie nie dla Polki. Faworytka za mocna
| Tenis / WTA (kobiety) 
Do góry