Mateusz Polaczyk o...
...rodzeństwie
Chyba najbardziej utalentowani są ci skrajni, najstarsza siostra Aśka i najmłodszy brat Rafał. Aśka jest perfekcjonistką, ale trochę zabrakło jej szczęścia, z kolei Rafał to wielki farciarz. Ja jestem gdzieś pośrodku i chyba zebrałem ich najważniejsze cechy. Odniosłem największe sukcesy, ale oczywiście miałem też szczęście. No i zawsze mogłem liczyć na wsparcie mojego rodzeństwa.
...swoim charakterze
Cały czas szukam, cały czas jestem niezadowolony. Nawet po dobrym przejeździe. Aż mój trener się ze mnie śmieje. Kajaki i slalom to gra błędów. Nie chodzi o to, kto będzie bezbłędny, ale kto tych błędów popełni najmniej. Jeszcze nie widziałem całego przejazdu, po którym mógłbym powiedzieć, że był perfekcyjny, że nie było błędów.
...kajakach
Nie może ważyć mniej niż 9 kilogramów, zbudowany jest z włókna węglowego. Mój obecny kajak zaprojektowałem sam, trochę metodą prób i błędów, a wykonał go mój tata. Kajaki co roku się zmieniają... Pamiętam, że wziąłem kajak, w którym startowałem w Londynie. Pomyślałem, że skoro tak dobrze mi się w nim pływało, to musiał być naprawdę dobry. Wsiałem do niego i poczułem się, jakbym siedział na drzwiach od hangaru. Ani nie płynie, ani się nie kręci. Zmiany nie mogą być jednak diametralne, bo też kręciłbym nosem.
...igrzyskach olimpijskich
Być na igrzyskach i dostać po tyłku? To nie dla mnie. Kibice i media, którzy interesują się kajakami tylko przy takiej okazji, by mnie zjedli. Według mnie każdy sportowiec powinien jechać na igrzyska z myślą, żeby wygrywać i bić swoje rekordy. W Londynie zająłem czwarte miejsce, wstydu nie przyniosłem, ale nie mogę być zadowolony, bo mogło być lepiej. Prowadziłem do połowy dystansu, ale popełniłem błąd... Złoty medal był na wyciągnięcie ręki, a srebro czy brąz na rzut beretem.