Za miesiąc Polska – Rosja. Mecz, jakiego nie było dawno

NAJPIERW SOUSA. KIEDY SZCZEPIENIE REPREZENTACJI? 

Gotowi na każdy wariant

Po pierwsze – kibice. Od 15 maja stadiony piłkarskie będą mogły wypełniać się w 25 procentach. Ale przed meczem z Rosją powinniśmy postawić kolejny krok w luzowaniu obostrzeń. Według rządowego planu, 28 maja ma ruszyć kolejny etap, który będzie zakładał 50-procentową widownię. A mecz z Rosją – cztery dni później.

– Na ten moment mamy jasną deklarację, że na meczu będzie mogło pojawić się 25 procent publiczności i w tej chwili szykujemy się na taki scenariusz. Liczymy, że będzie to mogło być 50 procent, ale wszystko zależy od rozwoju sytuacji epidemicznej. Obserwujemy to co się dzieje dookoła, bo przecież nie jesteśmy oderwani od rzeczywistości – mówi sekretarz generalny PZPN, Maciej Sawicki. – Pozostajemy w stałym kontakcie z rządem i jeśli wszystko pójdzie dobrze, stadion będzie mógł wypełnić się w połowie. Bylibyśmy z tego bardzo zadowoleni. 1 czerwca to dzień dziecka i planujemy różne aktywności oraz prezenty dla najmłodszych kibiców – dodaje.

Wiceprezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej Andrzej Padewski liczy, że decyzja zapadnie wcześniej. – W czwartek podczas zarządu PZPN mówiliśmy, że byłoby dobrze, gdyby wcześniej było wiadomo, czy stadion może się wypełnić w 25 czy 50 procentach. Podejrzewam, że dojdzie w tym temacie do rozmów z ministerstwem sportu lub premierem. Reprezentacja to wartość narodowa i z tego też powodu zostanie wcześniej zaszczepiona. Ale jeśli nie uda się nic zmienić – będziemy musieli być gotowi, by pozostałe 25 procent wprowadzić do dystrybucji dopiero 28 maja – mówi.

Finał Ligi Europy ma pecha

Mecz z Rosją i tak "ma szczęście". 26 maja w Gdańsku odbędzie się finał Ligi Europy. I zgodnie z rządowym harmonogramem – trybuny będą mogły wypełnić się tylko w 25 procentach. Co ciekawe, tyle samo widzów mogło pojawić się na gdańskim stadionie w październiku zeszłego roku, gdy Polska grała tam z Finlandią. Mogło się wydawać, że wszystkie bilety rozejdą się błyskawicznie, ale tak się nie stało. Choć do sprzedaży trafiło 10 tysięcy biletów, ostatecznie na trybunach pojawiło się około 4 tysięcy osób. Nie czuć był głodu piłki. Chyba wciąż dominowała obawa przed koronawirusem. Kilka dni później na meczu z Włochami pojawiło się 8 tysięcy osób. Ostatnim meczem kadry z publicznością na trybunach było starcie z Bośnią i Hercegowiną we Wrocławiu.

I teraz znów kadra wraca do stolicy Dolnego Śląska. Wtedy na trybunach pojawiło się 10 tysięcy osób. Teraz jest szansa na dwukrotnie większą publiczność. W październiku zeszłego roku – patrząc na sytuację pandemiczną – trudno było dostrzec pozytywy. Dziś, gdy szczepienia idą szeroką falą, o optymizm nieco łatwiej. Dwadzieścia tysięcy osób na meczu z Rosją byłoby namacalnym sygnałem, że oto wraca stare. – Świetnie byłoby, gdyby na meczu mogło pojawić się 20 tysięcy osób. Wierzę, że to jest możliwe, bo głód piłki jest mocny, a przecież mecz z Rosją to przedostatni sprawdzian przed mistrzostwami Europy – mówi Padewski.

Nie wiadomo jeszcze, czy kibice będą musieli mieć nałożone maseczki. – Nie wiemy jeszcze, jakie dokładnie przepisy sanitarne będą obowiązywać przy okazji tego meczu. Zapewne będzie to przedmiotem konsultacji medycznej z ministerstwem. Jeśli kibice będą musieli założyć maseczki – dostosujemy się – mówi prezes DZPN. Kibice pojawią się na trybunach także przy okazji ostatniej kolejki PKO Ekstraklasy, ale w tym wypadku marginesem będzie jeszcze 25 procent pojemności stadionu. – Testem będzie mecz Śląska ze Stalą. Klub szykuje się na powrót kibiców. W środę rozmawiałem z prezesem stadionu Marcinem Przychodnym i zapewnił, że są gotowi do przyjęcia publiczności – zaznacza Padewski.

Sędziowie na czarnej liście?

A co niemal równie ważne – przed meczem będzie można spotkać się w restauracyjnym ogródku i wspólnie oczekiwać na mecz. Normalność za jaką tak bardzo tęsknimy! Wreszcie mecz z całą otoczką, która często jest równie ważna. Nawet najlepszy mecz, rozegrany przy pustych trybunach, pozbawiony jest tego elementu dodatkowej adrenaliny. Huku, pieprzu. Czasem można się już pogubić, czy to półfinał Ligi Mistrzów czy sparing w okresie przygotowawczym.

Trybuny to jedno. A na boisku też będzie ciekawie. Mecze Polski z Rosją nigdy nie będą wolne od podtekstów politycznych. W listopadzie zeszłego roku Rosjanie wywołali wielką burzę wokół Szymona Marciniaka. Uznali, że najlepszy polski sędzia skrzywdził ich przy okazji meczu z Turcją. Mecz z Serbią też miał sędziować Polak (Daniel Stefański), ale po interwencji Rosjan UEFA zmieniła obsadę. Szef kolegium sędziów Zbigniew Przesmycki jest przekonany, że mimo to – polscy sędziowie mogą sędziować Rosjanom. Nie ma żadnego układu – pisanego lub nie.

– Na sto procent nie jesteśmy u nich na czarnej liście. Wtedy wynikało to z dużej stawki tego meczu. Uważali, moim zdaniem niesłusznie, że zostali skrzywdzeni. To jest ich punkt widzenia. Potem interweniowali w tej sprawie i komisja sędziowska się ugięła. Nie ma żadnego systemowego zakazu – zapewniał niedawno w rozmowie z TVPSPORT.PL. Zaznaczał, że stosunki między oboma krajami w światku piłkarskimi są bardzo dobre. – Walentin Iwanow jest na niemal każdym naszym zimowym zgrupowaniu organizowanym dla sędziów. Ja zawsze go wskazuję jako instruktora FIFA, bo to fajny chłopak z podobną filozofią sędziowania do naszej – przekonywał.

Mocne wsparcie

– Napięcie? Żadnego. Sport jest oderwany od polityki. Na boisko wychodzi się po to, by walczyć, ale robimy to fair i z godnością. Tu nie ma miejsca na podteksty. Będziemy gościli Rosjan i myślę, że to będzie bardzo ciekawy mecz – zapewnia Sawicki.

– Z federacją rosyjską mamy bardzo dobre relacje. Trenerem jest Stanisław Czerczesow, z którym znamy się bardzo dobrze. Ten mecz planowaliśmy już dawno, ale rok temu sytuacja zmusiła nas do odwołania meczu i przeniesienia go na ten rok. Rosjanie bardzo chcieli przyjechać do Polski i w końcu tak się stanie. Planowo mecz miał się odbyć na Stadionie Narodowym, ale w tej chwili jest tam szpital, dlatego postawiliśmy na Wrocław – dodaje sekretarz generalny PZPN.

Na początku kwietnia Stanisław Czerczesow musiał zmierzyć się z niemałą falą krytyki. W Rosji bardzo źle przyjęto porażkę ze Słowacją w meczu kwalifikacji do mistrzostw świata. Czerczesow był krytykowany za ustawienie zespołu. Szeroko komentowana była też roszada Andrieja Mostowoja . Piłkarz Zenitu wszedł na boisko w 46 minucie, by po dwudziestu minutach siedzieć z powrotem na ławce. I w jego przypadku była to już druga tego typu sytuacja! – Nie ma się czym martwic. Andriej poradzi sobie z tą sytuacją. W meczu ze Słowacją zmieniłem go z powodów taktycznych – mówił były trener Legii Warszawa. W swoim przypadku – gdy dziennikarze zaczynali go atakować – ten przechodził do szybkiej kontry. Zewsząd słyszał apele, by odmłodzić zespół, a on odpowiadał, że nie PESEL, a umiejętności predysponują do gry w reprezentacji.

Przetrwał trudny okres. Krytyka kibiców spotkała się z reakcją środowiska – eksperci mocno wsparli Czerczesowa. – To trener, jakiego potrzebujemy. Silny i pewny siebie, z wiarą w piłkarzy. Podczas mistrzostw świata dowiódł, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu – powiedział kilka dni temu Oleg Romancew. Dziś Czerczesow może szykować Rosję do mistrzostw Europy. Tam Sborna zmierzy się z Belgią, Finlandią i Danią. Ale wcześniej – mecz z ludźmi Paulo Sousy.