| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W zaległym spotkaniu PKO Ekstraklasy Stal Mielec remisowała 0:0 z Rakowem Częstochowa i przybliżała się do utrzymania w lidze. Na minutę przed końcem straciła jednak gola z rzutu karnego i wciąż ma tylko trzy punkty przewagi nad Podbeskidziem Bielsko-Biała. Walka o utrzymanie wciąż trwa.
To były ostatnie zaległości w PKO Ekstraklasie. Oba zespoły przystępowały do ich nadrabiania w zupełnie innych nastrojach. Raków Częstochowa kilka dni temu zdobył Puchar Polski i zapewnił sobie udział w Lidze Konferencji Europy, którego... i tak był pewny po tym, jak jasnym stało się, że zakończy zmagania ligowe w czołowej trójce. Stal Mielec na razie problemy ma też poza boiskiem. Beniaminek nie otrzymał licencji na grę w Ekstraklasie w przyszłym sezonie. Zapowiedziano odwołanie. Najpierw jednak zespół Włodzimierza Gąsiora chciał zapewnić sobie utrzymanie na boisku.
Przed spotkaniem Stal zajmowała 15. miejsce w lidze, z trzema punktami przewagi nad ostatnim Podbeskidziem Bielsko-Biała, z którym ma jednak gorszy bilans bezpośrednich spotkań. Mielczanie chcieli więc wykorzystać mecz zaległy z Rakowem, by jeszcze bardziej oddalić się od Górali. Częstochowianie w przypadku zdobycia minimum oczka przeskoczyliby w tabeli Pogoń Szczecin. I tak oba zespoły najpewniej będzie czekać bezpośredni mecz o wicemistrzostwo w 30. kolejce Ekstraklasy. Być może z tego powodu większą motywację było widać u piłkarzy Stali.
Jako pierwszy bramce Dominika Holca zagroził Marcin Flis. Bramkostrzelny obrońca Stali po stałym fragmencie gry uderzył jednak wprost w Słowaka, który zdołał odbić piłkę klatką piersiową. Potem walczący o utrzymanie piłkarze zagrożenia szukali głównie za sprawą tego, co zadziałało w Poznaniu – rzutów z autu. Tym razem nie przynosiły one takich efektów.
PGE FKS Aut Mielec.
— Mateusz Miga (@MateuszMiga) May 5, 2021