Wisła zwolni Petera Hyballę. Jakub Błaszczykowski gra dalej

"MATURA TRUDNIEJSZA OD GRY W EKSTRAKLASIE" 

Ekspresowy rozpad

Jeśli ktoś wierzył, że ten projekt może się jeszcze udać, mecz z Lechem Poznań pogrzebał te nadzieje. Wisła Kraków kontynuuje serię siedmiu meczów bez wygranej. Strzeliła w tym czasie trzy gole – jednego z rzutu karnego, jednego z rzutu wolnego, a jedno trafienie było dziełem samobójczym Sasy Balicia z Zagłębia Lubin. Przez 630 minut żaden piłkarz Wisły nie zdobył bramki z gry! To porażająca statystyka. A druga jest dla kibiców Białej Gwiazdy jeszcze bardziej przykra. Krakowianie zanotowali w tym sezonie dziewięć domowych porażek. Tyle razy w jednym sezonie na własnym stadionie nie przegrali jeszcze nigdy. Nawet wtedy, gdy spadali z ligi. Wisła to dziś martwa drużyna. Wygląda tak, jak Cracovia na początku rundy wiosennej, gdy nieprzyjętą dymisję składał Michał Probierz. Jak drużyna bez trenera.

Peter Hyballa wygląda na człowieka, który od pewnego momentu testuje cierpliwość zarządu klubu. Sprawdza, jak daleko może się posunąć. Poważy kryzys rozpoczął się w kwietniu. Przed meczem z Wartą Poznań Hyballa odsunął od drużyny Jakuba Błaszczykowskiego i na jeden dzień wysłał go na trening juniorów. Potem nie zabrał go do kadry meczowej. Niemiecki trener od początku zapewniał, że będzie traktował Błaszczykowskiego jak zwykłego piłkarza, ale potem ta wajcha została przesunięta w drugą stronę. Błaszczykowski gra mniej niż powinien. Ten przypadek to tylko papierek lakmusowy pokazujący, jak trener radzi sobie w zarządzaniu szatnią.

Opowieść o równym traktowaniu wszystkich piłkarzy to slogan. Nie możesz do każdego przykładać dokładnie tej samej miary. Inaczej traktujesz juniora, inaczej zawodnika u schyłku kariery. I nie chodzi tylko o Błaszczykowskiego. Każdy piłkarz powinien wiedzieć, dlaczego gra lub dlaczego siedzi na ławce rezerwowych. Oczywiście, są trenerzy, którzy tych decyzji nie lubią tłumaczyć. Ale pozwala im na to ich reputacja, a przede wszystkim – bronią wyniki. Gdy szatnia rozpada ci się w rękach, a na boisku przegrywasz mecz za meczem, wszystko toczy się ekspresowo. W jednym kierunku. Kolejne decyzje Hyballi wprawiają w osłupienie.

Furtka dla Wisły

Momentami w klubie mają wrażenie, że trener gra na zwolnienie. Że chce wyjechać z Krakowa. Że robi wszystko, by zepsuć chemię w drużynie. Piłkarze poprosili, by wraz z rodzinami mogli zjeść śniadanie wielkanocne, zaapelowali więc o przesunięcie treningu o kilka godzin. Nie było zgody. Rano zasuwali już na boisku. To była praca, którą równie dobrze można było wykonać kilka godzin później. Nić między trenerem a zespołem pękała z każdą taką decyzją. Pod koniec ubiegłego tygodnia stacja ZDF poinformowała, że trener Wisły będzie jej ekspertem podczas mistrzostw Europy. Problem polega na tym, że zarząd klubu o tym nie wiedział.

Czy zwolnienie stanie się faktem? Dziś wszystko wskazuje na to, że tak. Klub skorzysta z opcji rozstania, która została zawarta w kontrakcie. Zwolnienie nie będzie całkowicie darmowe, ale Wisła nie będzie musiała wywiązać się z całego kontraktu, który obowiązuje do końca czerwca 2022. Ma taką furtkę – może z niej skorzystać po zakończeniu sezonu. Klamka w zasadzie już zapadła, a trener też wygląda na człowieka, który myślami jest zupełnie gdzie indziej. Jego kontakty z pracownikami klubu i piłkarzami są dziś ograniczone do absolutnego minimum.

Kto będzie nowym trenerem Wisły? Giełda nazwisk dopiero ruszyła. W klubie mają świadomość, że musi to być ktoś, kto odbuduje chemię w zespole. I będzie umiał szybko i sprawnie przebudować zespół.

Będzie jeszcze trudniej

Kilkumiesięczny pobyt Hyballi w Krakowie to lekcja, z której Wisła musi wyciągnąć wnioski. Przede wszystkim – przebudowie musi ulec pion sportowy, bo skuteczność decyzji jest zdecydowanie zbyt niska. To też jest coś, co rozczarowało Hyballę. Zimą Wisła wymieniła napastników – Fatosa Beciraja zastąpił Żan Medved. Słoweniec okazał się zdecydowanie zbyt słabym piłkarzem. A jednak w meczu z Lechem zagrał od początku. Wyglądało to na manifestację: "Patrzcie, kogo dostałem". W polityce klubu i trenera nie ma spójności. Mógłby zagrać Aleksander Buksa, choćby po to, by zbierać punkty do rankingu Pro Junior System. Gdyby w sobotę rozegrał 25 minut, nadal mógłby w tym sezonie zapunktować. Ale już wiadomo, że nie zapunktuje, bo zagrał tylko cztery minuty. Wisła jest dziś w rankingu na piątym miejscu, ale w ostatniej kolejce może zostać wyprzedzona przez Raków Częstochowa. A będzie to równoznaczne z utratą nagrody w wysokości 600 tysięcy złotych.

Wisła w kryzysie jest od kilku lat. Działa zrywami. Drużyna budowana jest na szybko i na chwilę. A najtrudniejszy sezon dla Wisły... dopiero nadchodzi.

Krakowski klub musi (ponownie!) przebudować zespół, ale tym razem trzeba będzie kopać znacznie głębiej. Odchodzi Rafał Boguski, a z kadry Wisły tylko on, obok Jakuba Błaszczykowskiego, jest świadkiem dawnych, dobrych czasów. Jego odejście to ostateczny sygnał, że czas przestać żyć wspomnieniami. Wisła musi mieć wiedzę, by skutecznie przebudować kadrę. Przy obecnej skuteczności transferowej będzie to bardzo trudne. Kilka kontraktów już zostało podpisanych. Do klubu wróci Alan Uryga, ciekawie zapowiada się transfer Mateusza Młyńskiego, ale ten będzie potrzebował czasu, by dojść do siebie, bo od początku roku w Arce nie gra. 1. lipca zawodnikiem Białej Gwiazdy zostanie także Aschraf El Mahdioui, który obecnie gra w słowackim AS Trencin. Z wypożyczenia wróci Fatos Beciraj.

Błaszczykowski zostaje

Wszystko wskazuje na to, że karierę kontynuował będzie Jakub Błaszczykowski. Podpisze kontrakt na nowy sezon. Mimo kolejnych kłopotów zdrowotnych, wciąż jest przekonany, że jest w stanie pomóc drużynie. W większym wymiarze niż w ostatnich meczach. W meczu z Lechem zdobył gola, po którym jawnie zamanifestował poparcie dla Kazimierza Kmiecika, którego Hyballa chciał usunąć ze sztabu. Biegnąc do Kmiecika musiał przebiec obok Hyballi – i nawet na niego nie spojrzał. Niemiecki trener nie może liczyć w Krakowie na wylewne pożegnanie.

W tym sezonie Błaszczykowski rozegrał tylko 460 minut, a i tak jest, obok Yawa Yeboaha, drugim strzelcem drużyny. W trakcie rozgrywek na własnej skórze przekonał się jednak, jak trudne jest łączenie roli piłkarza z rolą właściciela klubu. A na sielankę w kolejnym sezonie na razie się nie zanosi.

Wisła z roku na rok jest coraz słabsza. Kadra budowana jest na chwilę, a działalność klubu burzona kolejnymi kryzysami. W Krakowie trzeba dokonać zmian w zarządzaniu i podjąć wiele trafnych decyzji, by w przyszłym sezonie Wisła utrzymała się w PKO Ekstralasie.