| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W czwartek mija 21 lat od dnia, w którym Polonia Warszawa zdobyła mistrzostwo Polski. Czarne Koszule od paru sezonów nie potrafią jednak wrócić do elity polskiego futbolu. – Plan zakłada, że w ciągu dziesięciu lat klub wróci do Ekstraklasy – powiedział nam trener zespołu Wojciech Szymanek.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jak wspomina ten mistrzowski zespół Polonii z sezonu 1999/2000?
Wojciech Szymanek: – Sam zadebiutowałem w "dorosłej" Polonii już po zdobyciu tytułu. W tamtym czasie dostałem zgodę na dwa treningi z pierwszym zespołem, mimo że od dłuższego czasu byłem powoływany do reprezentacji młodzieżowych. Dzisiaj tacy piłkarze bardzo szybko trafiają do pierwszej drużyny. To jednak pokazuje, jak wysoki był poziom. Jakość piłkarska Czarnych Koszul była wtedy duża, ale kluczowa była charyzma poszczególnych zawodników i wielkie zaangażowanie. Na treningach dosłownie trzeszczały kości. Jednostki treningowe pod tym względem przypominały mecze.
– Przed tamtym sezonem spodziewał się pan, że Polonia wygra ligę?
– Nie, poprzednie rozgrywki drużyna zakończyła na piątym miejscu, a głośno było o Wiśle Kraków, która stawała się hegemonem. Kapitalną pracę wykonał duet trenerów. Dariusz Wdowczyk i Jerzy Engel mieli wielki wpływ na ten sukces. Na treningach dowodził ten pierwszy. To było zarządzanie klubem nieco w angielskim stylu. W klubie panowała świetna atmosfera, zespół był bardzo zjednoczony. Młodzi musieli znać swoje miejsce w szeregu. Sam kiedyś zabrałem głos w jakiejś sprawie i szybko dostałem komunikat, że jeśli zrobię to jeszcze raz to będę przebierał się pod prysznicem… Czy to dobrze czy to źle? Można się spierać, zdania są podzielone. W tamtym czasie musieliśmy sobie z tym radzić, a sukcesy sprawiały, że nikt nie mógł się przyczepić do takich sytuacji.
– Kolejne lata nie były już tak udane. Szansa na zbudowanie potężnej Polonii pojawiła się wraz z przyjściem Józefa Wojciechowskiego. Dlaczego to się nie udało?
– Wtedy nie było mnie w klubie. Po raz kolejny okazało się, że wielkie nakłady finansowe to nie wszystko. Ważne jest poczucie tożsamości. Nie zawsze liczą się umiejętności, czasami trzeba mieć kilku charyzmatycznych liderów, którzy niekoniecznie muszą być najlepsi na boisku. Potrafią jednak zjednoczyć zespół, a to często okazuje się decydujące.
– Pan wrócił do klubu latem 2012 roku, już po odejściu Wojciechowskiego. Jak miało się okazać, był to ostatni sezon Polonii w Ekstraklasie. Klub popadł w olbrzymie problemy finansowe…
– Wtedy z zawodników całkowicie zeszła presja. Po raz kolejny zobaczyliśmy, że w Polsce bieda i kłopoty jednoczą ludzi. To był świetny czas, w drużynie panowała świetna atmosfera. Co jakiś czas na konto któregoś z nas wpłynęła wypłata. Ktoś dostał za jeden miesiąc, inny, który mniej zarabiał, za trzy. Potrafiliśmy się z tego wszystkiego śmiać i żartować. Rozgrywki zakończyliśmy na szóstym miejscu, ale klub pożegnał się z Ekstraklasą.
– Polonia musiała odbudowywać się od czwartej ligi. W 2016 roku udało się awansować do drugiej ligi i kibice mogli wierzyć, że Czarne Koszule niebawem zbliżą się do Ekstraklasy jeszcze bardziej. Zamiast tego, drużyna szybko pożegnała się w drugą ligą. Dlaczego?
– Paradoksalnie, ten awans przyszedł zbyt szybko. Byłem wtedy w sztabie szkoleniowym i uważam, że nie byliśmy na to gotowi. Zostało wielu piłkarzy, dla których druga liga okazała się zbyt wielkim wyzwaniem. Było za mało zmian w kadrze.
– Teraz to panu powierzono misję powrotu z Polonią na szczebel centralny. Jesteście obecnie na szóstym miejscu i w tym sezonie już nie awansujecie. Klub wydał komunikat, że z końcem maja pożegna się pan z klubem. Wspominał pan o dwuletnim planie na awans. Ta decyzja zdziwiła pana?
– Taki jest sport i każdy musi być tego świadomy. Wiadomo, że Polonia to wielki klub jak na polskie warunki i oczekiwania w nim są ogromne. Praca nie została przerwana nawet w połowie drogi, a wcześniej. Plan był dwuletni, cały projekt klubu zakłada powrót do Ekstraklasy w dziesięć lat.
– Po rundzie jesiennej traciliście do pierwszej Pogoni Grodzisk Mazowiecki tylko pięć punktów. Czego zabrakło wiosną?
– Na początku przytrafił się nam kryzys, przez który zaprzepaściliśmy wszystko. W takich momentach widzisz jednak, na kogo w zespole może liczyć, a kto nie daje rady. Później można dokonać analizy i zmienić to co nie funkcjonowało. Oczywiście, patrzę też na siebie. Na pewno czasami można było podjąć inne decyzje, inaczej zestawić wyjściową jedenastkę. Czas będzie działał na korzyść tego zespołu. Latem stworzyliśmy go praktycznie od nowa, zawodnicy musieli się ze sobą poznać, zgrać. Teraz wiem jednak, że nie wszyscy wytrzymali presję gry w takim klubie jak Polonia. Tutaj za każdym razem musisz walczyć o zwycięstwo, a to nie jest łatwe.
– Co było największym błędem?
– Być może wybieganie myślami i zastanawianie się, co będzie w czerwcu gdy już awansujemy? Piłka co kilka dni pokazuje nam, jak pięknym i nieprzewidywalnym jest sportem. Tak było też w naszym przypadku. Piłka uczy pokory.
– Co będzie pan robił po odejściu z Polonii? Są już jakieś propozycje?
– Teraz będę chciał jednak trochę odpocząć. W Polonii byłem dość długo, w sezonie 2014/2015 kończyłem tutaj grę w piłkę, a później pracowałem jako asystent i pierwszy trener. Teraz nadejdzie czas na trochę spokoju, refleksję, przemyślenie pewnych spraw. Będę mógł poświęcić czas na rozwój osobisty. Trener ma moment na doszkalanie się wtedy gdy jest bez pracy.
– W grudniu 2019 roku przyszłość Polonii znów stanęła pod znakiem zapytania. Pan nie zrezygnował jednak i podjął się pracy w trudnych warunkach. To poświęcenie nie sprawia, że czuje się pan teraz źle?
– Dzięki tamtym wydarzeniom stałem się lepszym trenerem. Teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nic w futbolu już mnie nie zaskoczy. Oczywiście, każde rozstanieboli. W piłce trzeba się jednak z tym liczyć. Przez okres pracy w Polonii wiele się nauczyłem, wyciągnąłem wiele cennych lekcji. To przede wszystkim o tym będę pamiętał.
Na końcu dodam bez kurtuazji że, trzeba oddać ogromny szacunek Prezesowi Nitot, który uratował klub w ostatnim momencie, gdy wisieliśmy nad przepaścią i będę mocno kibicował drużynie w dążeniu do upragnionego celu – Ekstraklasy.