Bayern Monachium pewnie pokonał Augsburg 5:2 (4:0) w ostatniej kolejce Bundesligi. Emocjonująco było jednak aż do końca. Wszystko za sprawą Roberta Lewandowskiego, który rozprawił się z rekordem Gerda Muellera. – Nawet nie odważyłem się o tym marzyć – przyznał Polak w rozmowie z "Kickerem".
Przyznajmy szczerze: wynik tego spotkania był sprawą drugorzędną. Bayern już wcześniej miał zapewnione mistrzostwo, a Augsburg nie walczył o żadne cele. Przez cały mecz liczył się tylko bohater i zadanie, które przed nim postawiono. Mimo prowadzenia bawarskiej drużyny 4:0 do przerwy, Lewandowski pozostawał bez gola.
"Musiał czekać do 90. minuty. Próbował siedem razy, lecz na próżno. Ale zadziałało: wepchnął piłkę do bramki, strzelając 41. gola w sezonie" – opisał "Kicker". Niemal od razu po tym arbiter zakończył mecz, a polski napastnik mógł cieszyć się z wielkiego osiągnięcia. – Nie potrafię ocenić znaczenia tego rekordu. Nawet moment z 40 bramkami był wyjątkowy. To było dla mnie niewyobrażalne, żebym mógł wskoczyć na ten poziom – mówił Lewandowski.
– Nawet nie odważyłem się marzyć, że można strzelić tyle goli w jednym sezonie – przyznał w rozmowie z dziennikarzami "Kickera".
W rozmowie nie mogło zabraknąć nawiązania do tego, który pół wieku temu ustalił rekord. – Wiem, że Gerd Mueller dokonał historycznego osiągnięcia i mam do niego wielki szacunek. Wyznaczył szlak w sezonie 1971/72. To był inny świat, inna piłka nożna, inne pokolenie. Po prawie 50 latach razem z Bayernem stworzyliśmy coś nowego i przeszliśmy do historii – zaznaczył napastnik.