Dusan Kuciak przebywa obecnie w Austrii na zgrupowaniu reprezentacji Słowacji, która przygotowuje się do gry na Euro 2020. Drużyna bramkarza Lechii Gdańsk w pierwszym meczu zmierzy się z Polską. – Na razie mamy spokój, bo nasi kibice ekscytują się mistrzostwami świata w hokeju – przyznał piłkarz w rozmowie z TVPSPORT.PL. Transmisje ze wszystkich spotkań mistrzostw Europy w Telewizji Polskiej.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Twoja drużyna do Euro przygotowuje się w Austrii. Czuć już atmosferę wielkiego turnieju?
Dusan Kuciak: – Na razie to dopiero początki. To taka "rozgrzewka" przed dalszą częścią przygotowań. W tej chwili jest nas tylko dwunastu, bo reszta dostała wolne po zakończeniu rozgrywek ligowych. Oczywiście mała liczba ludzi to przeszkoda, ale warunki są bardzo dobre. Teraz śmieję się, bo na każdego piłkarza przypada jeden członek sztabu szkoleniowego. To jednak nas nie rozprasza. Skupiamy się w stu procentach na treningach.
– Jakie oczekiwania są na Słowacji? Kibice już żyją mistrzostwami Europy?
– Na razie fani ekscytują się występami naszej drużyny narodowej na mistrzostwach świata w hokeju (transmisje w TVP - przy.red.). Z czasem, gdy będzie coraz bliżej turnieju, wszyscy zaczną interesować się piłką. Jesteśmy poza Słowacją, więc mamy więcej spokoju. Na treningach obecne są w zasadzie tylko kamery naszej federacji piłkarskiej. W Polsce wygląda to inaczej, bo dla was futbol to sport numer jeden.
– Lechia Gdańsk niedawno zakończyła sezon. Jak oceniasz swoją grę pod względem indywidualnym?
– Nie powiem, że to był bardzo zły sezon. Chcieliśmy mieć czwarte miejsce, które pozwoliłoby na grę w europejskich pucharach, ale nie udało się. Zagrałem w większości spotkań, z czego się cieszę. Być może więcej spotkań "na zero" sprawiłoby, że Lechia zajęłaby czwarte miejsce… Nie chcę jednak gdybać. W bramce czułem się dobrze i myślę, że docenił to sztab szkoleniowy reprezentacji, który powołał mnie na zgrupowanie.
– Byłeś na wielkim turnieju już jedenaście lat temu. Wtedy, na mundialu w RPA, Słowacja awansowała z grupy, w której pokonała Włochów...
– Osiągnęliśmy wtedy historyczny wynik. Liczę, że znów zaskoczymy. Tamten turniej to moje najlepsze wspomnienie z reprezentacji. Nie rozegrałem ani minuty, ale to, co udało się osiągnąć, było niesamowite. Wtedy, podobnie jak dzisiaj, ta drużyna stanowiła kolektyw. Mocny charakter to nasz atut. To on był kluczowy w RPA. Tak samo może być na Euro.
– Turniej rozpoczniecie od meczu z Polską. Jak ważny będzie on dla losów grupy?
– Ten mecz wpłynie na to, co będzie dalej. Na razie mamy jednak dwa sparingi i to na nich się skupiamy. Każdy chce pokazać się z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że też dostanę taką szansę. Co do spotkania z Polską, to nie chciałbym, by moi koledzy skupili się tylko na Robercie Lewandowskim. Wiadomo, że macie kilku innych bardzo dobrych piłkarzy.
– W Polsce często mówi się, że kadra na wielkich imprezach rozgrywa trzy mecze: otwarcia, o wszystko i o honor. Zwracaliście już uwagę na to, że Polska w XXI wieku zazwyczaj rozpoczyna grę w turniejach od porażki?
– Nie skupiamy się na tym. To problem naszych rywali, nie nasz. Myślimy o treningach i pracy nad tym, co może pomóc nam w odniesieniu zwycięstwa.
– W marcu zagrałeś w dwóch meczach eliminacji mundialu: z Maltą i Rosją. Jesteś zadowolony z tych występów?
– W 50 procentach. Z Maltą wpuściłem dwa gole. Mimo że były ładne i nie mogłem zrobić zbyt wiele, to byłem bardzo zły. Wróciłem do gry w kadrze i od razu wpuściłem dwie bramki, w dodatku w tak ważnym meczu. Dużo lepiej wspominam spotkanie z Rosją, które wygraliśmy, a ja miałem parę bardzo dobrych interwencji.
– Masz szansę na to, by być numerem jeden na Euro? Rywalizujesz z Martinem Dubravką, który zakończył sezon z trzynastoma występami w Premier League.
– W końcówce sezonu grał regularnie i prezentował się z dobrej strony. Doceniam go, chociaż oczywiście chciałbym być numerem jeden. Znam swoją pozycję w drużynie i wiem, że raczej zacznę turniej jako rezerwowy. Jeśli jednak trener da mi szansę, będę gotowy.
– Zawsze mówiłeś, że nie cierpisz siedzenia na ławce rezerwowych. W kadrze jest ci to łatwiej zaakceptować?
– Powołanie do drużyny narodowej to powód do dumy, nawet jeśli jest się rezerwowym. Słowacja ma wielu dobrych bramkarzy, kilku gra przecież w Ekstraklasie. Mimo to, to ja znajduję uznanie w oczach selekcjonera. Bardzo mnie to cieszy.
– Wspominaliśmy już o marcowych spotkaniach. Dlaczego zremisowaliście z Maltą, a później pokonaliście tak mocny zespół jak Rosja?
– Trudno to wytłumaczyć. Fajnie, że potrafiliśmy się po tym podnieść. To charakteryzuje mocne drużyny i powinno być naszym atutem na Euro. Mimo niepowodzenia nie załamaliśmy się. Nie chcę szukać wymówki, ale może wpływ na to miał fakt, że te zgrupowania toczyły się bardzo szybko? Po przyjeździe na kadrę niemal z dnia na dzień rozgrywaliśmy mecze. Z Cyprem i Maltą poszło nam gorzej, z Rosją rozegraliśmy już świetne spotkanie. Z drugiej strony, pamiętajmy też o tym, że nie jesteśmy potentatami. Takie wpadki przytrafiają się większym od nas.
– Jesienią minionego roku zmieniliście selekcjonera. Co zmieniło się w drużynie, od kiedy prowadzi ją Stefan Tarković?
– To był impuls, który federacja chciała nam dać przed barażami o Euro. Ten zabieg przyniósł efekt, bo awansowaliśmy. Mnie nie było na tamtym zgrupowaniu z powodu zakażenia koronawirusem. Trener i sztab mają bardzo fajny kontakt z zespołem. Mamy piłkarzy znanych w całej Europie jak Milan Skriniar czy Marek Hamsik. Największym atutem jest jednak znakomita atmosfera. Wierzę, że na Euro możemy osiągnąć coś pozytywnego.