28 maj 2021 | Lekkoatletyka

Lekkoatletyka. Drużynowe Mistrzostwa Europy: Polacy w Chorzowie powalczą o obronę tytułu

Justyna Święty-Ersetic liczy na drugie z rzędu zwycięstwo naszej reprezentacji (fot. Getty).

Reprezentacja Polski w 54-osobowym składzie będzie w sobotę i niedzielę broniła złotego medalu podczas lekkoatletycznych drużynowych mistrzostw Europy, które odbędą się na Stadionie Śląskim w Chorzowie. W zawodach wystąpi siedem krajów.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Podpora "Aniołków", czyli ile daje trzymanie żubra za jaja?

Czytaj też

Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka (druga od prawej) biegła w finale MŚ 2019. Sztafeta 4x400 m wywalczyła tam srebro. (fot. Getty)

Podpora "Aniołków", czyli ile daje trzymanie żubra za jaja?

– Czuję się tu jak w domu, uwielbiam startować na tym stadionie. Cieszę się, że wreszcie będą z nami kibice. Mam nadzieję, że tak, jak to było w Bydgoszczy, nas poniosą do wygranej. Jesteśmy w troszkę osłabionym składzie, ale z całych sił będziemy walczyć o każdy cenny punkcik i mam nadzieję, że po raz drugi na własnej ziemi odniesiemy zwycięstwo – powiedziała mistrzyni Europy w biegu na 400 m oraz sztafecie 4 x 400 m Justyna Święty-Ersetic (AZS AWF Katowice).

W sierpniu 2019 polscy lekkoatleci po raz pierwszy w historii zwyciężyli w DME. Biało-czerwoni zdobyli wtedy w Bydgoszczy 345 punktów. Drugie miejsce zajęli Niemcy – 317,5, a trzecie Francuzi – 316,5. Były to ostatnie zawody w formule dwunastozespołowej. Z superligi spadły reprezentacje Czech, Szwecji, Grecji, Finlandii i Szwajcarii. Awansowała Portugalia.

– Po kilku latach znów jesteśmy w Superlidze. Wierzę, że uda się nam w niej pozostać – zaznaczyła startująca w konkursie trójskoku Portugalka Patricia Mamona.

W rywalizacji wezmą udział zawodnicy siedmiu narodowych ekip. Z powodu zakażeń koronawirusem z przyjazdu zrezygnowali Ukraińcy. Wśród biało-czerwonych zabraknie między innymi sprinterki Ewy Swobody i dwukrotnej mistrzyni olimpijskiej w rzucie młotem Anity Włodarczyk. Tę ostatnią zastąpi Malwina Kopron.

Lekkoatletyka, Drużynowe Mistrzostwa Europy - 1. dzień, TRANSMISJA

W ostatniej chwili miejsce trzykrotnego medalisty mistrzostw świata w skoku o tyczce Piotra Liska, który narzekał na niewielkie problemy zdrowotne, zajął Robert Sobera, dla którego występ w Chorzowie będzie z kolei dobrą okazją uzyskania minimum olimpijskiego. Mistrz Europy z Amsterdamu, by zapewnić sobie start w igrzyskach w Tokio, musi skoczyć 5,80.

Nie wystąpi na Stadionie Śląskim także brązowy medalista mistrzostw świata w biegu na 1500 metrów Marcin Lewandowski, który po powrocie z Bostonu, gdzie biegał na milę, ma teraz kłopoty natury gastrologicznej. Jego miejsce w składzie reprezentacji zajął Michał Rozmys.

Walkę o złoto obiecał czterokrotny mistrz świata w rzucie młotem Paweł Fajdek.

Pełniący obowiązki prezydenta European Athletics Dobromir Karamarinow zwrócił uwagę, że zawody zostaną rozegrane z udziałem publiczności.

– To ważne dla kibiców i sportowców, którzy na to zasługują. Za nami ciężki czas, czas próby dla nas. A przed nami świetny, długi sezon – dodał.

Podpora "Aniołków", czyli ile daje trzymanie żubra za jaja?

Czytaj też

Podpora "Aniołków", czyli ile daje trzymanie żubra za jaja?

Jak ona to zrobiła?! Andrejczyk otarła się o rekord świata

Jak ona to zrobiła?! Andrejczyk otarła się o rekord świata

Talent wychodzi z cienia. Chce zapisać się w historii kuli

Czytaj też

Talent wychodzi z cienia. Chce zapisać się w historii kuli

W pierwszy weekend maja w Chorzowie odbyły się nieoficjalne MŚ sztafet. Wtedy jeszcze na trybunach nie mogli pojawić się kibice, z racji obostrzeń sanitarnych związanych z pandemią COVID-19.

Dumy z organizacji w Chorzowie kolejnej dużej imprezy lekkoatletycznej nie ukrywał marszałek województwa śląskiego Jakub Chełstowski.

– Czekają nas niesamowite emocje. Śląsk stawia bardzo mocno na lekkoatletykę. Stadion jest przepięknie przygotowany do imprezy. Dziękuję za zaufanie, jakim nas obdarzono, powierzając organizację mistrzostw. Pandemia mocno utrudnia życie, ale pokazaliśmy, że nasz protokół medyczny się sprawdził – powiedział marszałek.

Chorzowska arena zyskała latem 2020 miano Narodowego Stadionu Lekkoatletycznego.

– Dziękuję EA za to, że postrzega nasze działania nie tylko przez pryzmat wyników sportowców. To trzecia duża impreza w Polsce w przeciągu kilku miesięcy (po marcowych HME w Toruniu i MŚ w sztafetach). Tego dotąd nie było. Organizacja jest wspaniała, żadnych kłopotów nie mieliśmy. Wszyscy liczą, że Polska obroni tytuł. Ja też na to liczę, ale jesteśmy w dość sporym osłabieniu i walka będzie ciężka – zwrócił uwagę prezes PZLA Henryk Olszewski.

Podczas sztafetowych MŚ zawodnikom nie sprzyjała pogoda – było zimno, wietrznie i padał deszcz.

Lekkoatletyka, Drużynowe Mistrzostwa Europy - 2. dzień, TRANSMISJA

– Żeby tylko teraz było słońce – śmiał się kapitan włoskiej reprezentacji, skoczek wzwyż Gianmarco Tamberi.

– Czekałem na ten sezon, ze względu na uraz przez pewien czas nie mogłem startować. Mamy szalone czasy. Cieszę się, że nasz zespół jest tak silny w tym roku, jestem z niego dumny – stwierdził halowy mistrz Europy i świata.

Zawody w "Kotle Czarownic" będzie mogło oglądać po 7600 kibiców. Organizacja imprezy została dofinansowana kwotą 900 tysięcy złotych przez Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu. DME miały się odbyć na Białorusi, ale kiedy okazało się, że z powodów epidemicznych będzie to niemożliwe, w listopadzie 2020 prawo goszczenia lekkoatletów zostało przyznane Polsce.

Rywalizacja toczyć się będzie w rzucie młotem, dyskiem i oszczepem, pchnięciu kulą, skoku o tyczce, wzwyż i w dal, trójskoku oraz w biegach na 100, 200, 400, 800, 1500, 3000, 5000, przez płotki na 100, 110 i 400 m, z przeszkodami na 3000 oraz sztafetach 4x100 i 4x400 metrów.

W tym roku zgodnie z regulaminem z Superligi spadają dwie reprezentacje. Ukraińska federacja wystosowała do European Athletics (EA) prośbę o brak relegacji.

Transmisje z zawodów obejrzycie na antenach Telewizji Polskiej.