W debiutanckim meczu Paulo Sousy na ławce trenerskiej Polski wahadła tworzyli Sebastian Szymański i Arkadiusz Reca. Teraz żaden z nich nie uczestniczy nawet w zgrupowaniu reprezentacji. Na kogo więc może postawić Portugalczyk?
Jeszcze zanim Sousa parafował pierwszy protokół meczowy jako trener polskiej drużyny narodowej, wiedzieliśmy, że to trener przywiązany do jednego ustawienia. 50-latek w kolejnych miejscach pracy konsekwentnie stara się nauczyć piłkarzy gry w systemie 3-5-2 i choć w trakcie meczu ono ewoluuje, nieco zmienia formę, docelowo opiera się na grze trójką środkowych obrońców i dwójką wahadłowych. A to nad Wisłą innowacja, jakiej większość trenerów bała się dotąd jak diabeł święconej wody. Przyjęło się bowiem twierdzić, że siłą biało-czerwonych jest gra z kontry i nikt nie próbował nawet za bardzo pokazywać, że jest inaczej. A gdy już spróbował, jak Adam Nawałka, który rewolucji taktycznej chciał dokonać tuż przed mundialem w Rosji, skończył klęską.
Sousa świadomie więc zaryzykował, ale jest w o tyle bardziej komfortowej sytuacji, że znane z włoskich boisk ustawienie stara się wprowadzić w zespole od początku. Nie uznaje go za plan B, nie odbiera jako alternatywy i doraźnego rozwiązania, które należałoby wdrożyć w trakcie spotkania. Chce nauczyć piłkarzy gry takim systemem i konsekwentnie do tego dąży. Z premedytacją rezygnuje ze skrzydłowych, choć wie, że klasycznych wahadłowych w kraju wielu nie ma i trzeba rzeźbić z tego materiału, który zastał.
Portugalczyk prowadził jak dotąd kadrę w trzech meczach i za każdym razem boki wyglądały inaczej. W debiucie postawił na wspomnianych Recę i Szymańskiego, ale to dość szybko uległo zmianie. Zresztą żadnego z nich na zgrupowaniu w Opalenicy nie ma, bo piłkarz Atalanty leczy kontuzję, a pomocnik Dynama Moskwa nie znalazł uznania w oczach trenera i znalazł się tylko na liście rezerwowej. W spotkaniu z Andorą na lewej flance wystąpił z kolei Maciej Rybus a na prawej Kamil Jóźwiak. Przeciwko Anglikom boczne korytarze udostępnione mieli za to Rybus i Bartosz Bereszyński. A to nie koniec rozwiązań, na które może wpaść Sousa.
Jeśli brać pod uwagę formę w dotychczasowych meczach reprezentacyjnych u Sousy, faworytem do gry na prawym boku wydaje się być Jóźwiak. On może nie ma za sobą wybitnego sezonu klubowego, spodziewał się pewnie więcej i po sobie, i po Derby County, natomiast każdy jego występ z orzełkiem na piersi był w marcu jakościowy. Wszedł z Węgrami i dał impuls oraz gola, które pozwoliły to spotkanie zremisować, z Andorą dorzucił asystę, z Anglikami wystąpił przez nieco ponad pół godziny i trudno mu cokolwiek zarzucić. Kierując się głównie tym, były piłkarz Kolejorza powinien być faworytem Portugalczyka. Ale rywali do walki o miejsce w składzie nie ma z przypadku. Bereszyński próbowany był już i z tyłu, i na boku i właściwie na obu pozycjach nie zaprezentował niczego szczególnego. Jako wahadłowy dawał się dość prosto ogrywać, a przede wszystkim nie dawał tak dużo w ofensywie jak Jóźwiak. A to piekielnie ważne, bo w tym momencie trzeba wrócić do hybrydowego ustawienia trenera. Wyjściowym jest oczywiście 3-5-2, natomiast z piłką przy nodze zespół ustawia się nieco inaczej, z prawym wahadłowym pełniącym rolę skrzydłowego. A w tym przypadku "Bereś" ma zwyczajnie zbyt mało atutów czysto piłkarskich. Jest ograniczony technicznie, nie ma łatwości w celnym dośrodkowywaniu czy to w biegu, czy z piłki stojącej.
Na drugim biegunie jest z kolei Tomasz Kędziora, któremu Sousa zaufał dopiero teraz. On o dziwo w marcu nie został zaproszony na zgrupowanie, ale udany sezon w barwach Dynama Kijów spuentował miejscem w zespole, który w Opalenicy przygotowuje się do Euro. "Kędi" ma w tym przypadku sporą przewagę nad Bereszyńskim. Na to zwracał zresztą kiedyś uwagę w programie "Cafe kadra" wielokrotny reprezentant kraju, Jakub Wawrzyniak. – Tomka wyróżnia to, że dysponuje znakomitym dośrodkowaniem w pełnym biegu. Jest w tym lepszy od pozostałych reprezentantów kraju – tłumaczył. I właśnie ten aspekt może się okazać kluczowy, choć pamiętać należy, że jak na razie wyższe notowania w oczach sztabu szkoleniowego ma piłkarz Derby County.
Pod znakiem zapytania stoi też obsada lewej strony. Przede wszystkim w kadrze jest Rybus, który wykorzystał słabą formę Recy w Budapeszcie i szybko zajął jego miejsce w składzie. Wydaje się, że to mógłby być piłkarz, który bez problemu obsadzi tę pozycję w kontekście Euro. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że Sousa cały czas szuka i kombinuje i 31-latek niekoniecznie musi mieć pewne miejsce w wyjściowej jedenastce. Już w marcu Portugalczyk spotkał się bowiem z Tymoteuszem Puchaczem, choć wówczas jeszcze na luźną rozmowę, która nie zakończyła się powołaniem do zespołu. Teraz jednak nowy piłkarz Unionu Berlin przyjechał na zgrupowanie i może to właśnie w nim były trener Fiorentiny upatruje podstawowego wahadłowego. Nie jest bowiem tajemnicą, ze zdrowia do biegania mogłoby 22-latkowi pozazdrościć wielu piłkarzy, a o jego przygotowanie fizyczne nie ma co się martwić.
Z kogo jeszcze może na lewym wahadle skorzystać trener? Cóż, pole manewru nie jest dość szerokie. Zdarzało się na boku grywać w klubie Jakubowi Moderowi, ale – jak sam podkreślał – nie czuje się tam dobrze i ma nadzieję, że Sousa nie podzieli koncepcji Grahama Pottera. Jest też Przemysław Płacheta, który jednak w ubiegłym sezonie grał malutko w Norwich i jest w kontekście kadry piłkarzem niedoświadczonym. Ma w dorobku zaledwie trzy występy, z czego w marcowych meczach eliminacyjnych raptem 30 minut przeciwko Andorze. Większym zaufaniem obdarzał go Jerzy Brzęczek.
Trudno przewidzieć, na jakie wybory personalne zdecyduje się Sousa. Wiadomo jednak, że wahadła, podobnie zresztą jak i kilka innych pozycji, to olbrzymi plac budowy. Spotkania sprzed paru miesięcy nie wyjaśniły nam nic i dobrze byłoby, gdyby już w starciu z Rosją, a najpóźniej przeciwko Islandii, wyklarowała się hierarchia do gry na bokach. Transmisja wtorkowego meczu towarzyskiego w TVP 1 i TVP Sport oraz online w TVPSPORT.PL i naszej aplikacji mobilnej. Spotkanie skomentują Mateusz Borek i Kazimierz Węgrzyn. Początek meczu o godzinie 20:45. Być może jednak czegoś dowiemy się już wcześniej, czyli w poniedziałek. Na konferencji prasowej przed meczem z Rosją będzie bowiem nie tylko Sousa, ale też Bereszyński. Początek transmisji o godzinie 13:45.