| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Rezygnuję z Jagiellonii, startuję w wyborach na prezesa PZPN. Każdy liczy szable, poprzeczka jest zawieszona wysoko, ale wciąż są w polskiej piłce kwestie do poprawy – uważa w rozmowie z TVPSPORT.PL Cezary Kulesza. Były już prezes białostockiego klubu będzie rywalizował w wyborach (18 sierpnia) z Markiem Koźmińskim.
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Szable policzone?
Cezary Kulesza: – Każdy z nas liczy. Dlatego cały czas rozmawiam ze wszystkimi związkami i klubami na każdym szczeblu. W dniu głosowania okaże się, kto zebrał więcej głosów.
– Sierpniowe wybory będą zacięte?
– To wielkie wyzwanie. Bardzo długo zastanawiałem się nad decyzją o kandydowaniu. Przyznaję, że za mną czas konsultacji i dyskusji ze całym środowiskiem piłkarskim. Rozmawiałem z delegatami na temat ewentualnego kandydowania w wyborach. Temat funkcjonował w myślach od jakiegoś czasu, ale… nadszedł czas, by zrobić krok w przód. Zrezygnowałem z funkcjonowania w zarządzie Jagiellonii Białystok, kandyduję na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej.
– Plotki o kandydowaniu pojawiały się od dawna. Pamiętam pana rozmowę z Dariuszem Mioduskim na początku 2020 roku w Turcji. Już wtedy uważano, że chodzi między innymi o wybory prezesa związku.
– Może nie był to główny temat rozmowy, ale… faktycznie kilka zdań na ten temat padło. Daleko było wtedy do poważnych decyzji i deklaracji. Nikt niczego oficjalnie nie potwierdzał.
– Rozumiem, że teraz pojawiły się zapewnienia i potwierdzenia ze strony delegatów?
– Tak, są zapewnienia. Zależy mi na tym, aby reprezentować całe środowisko, stąd ostatni czas to ciągłe spotkania w całek Polsce i rozmowy związkami wojewódzkimi oraz klubami na każdym szczeblu. Mogę się domyślać, że dwa obozy liczą aktualnie swoje głosy. Sądzę, że mam ich obecnie wystarczająco, ale specyfika jest taka, że potrafią one… pływać. Prawda jest też taka, że z przeciwnego obozu można usłyszeć o podwójnych głosach. Na pewno trzeba brać poprawki na obietnice i ewentualną zmienność delegatów.
– Dwie kadencje Zbigniewa Bońka nie były idealne, ale pewne jest jedno: wizerunek PZPN został poprawiony, a związek zaczął funkcjonować jak dobrze prowadzona firma. Mówi się o 300 milionach złotych na koncie. Poprzeczka jest zawieszona wysoko?
- Zgadza się, związek był solidnie prowadzony przez ostatnie lata, a reprezentacja Polski trzykrotnie wywalczyła awans na wielkie imprezy. Ale uważam, że wciąż są aspekty, które można, a nawet należy mocno poprawić.
– Które aspekty?
– Choćby szkolenie młodzieży. Wydaje mi się, że warto byłoby poprawić kwestię współpracy ze związkami wojewódzkimi, które mogłyby być lepiej wykorzystane w kontekście futbolu juniorskiego.
– Czyli piłka młodzieżowa to kluczowy punkt programu?
– Tak, szkolenie to będzie jeden z jego czterech filarów obok wsparcia, integracji i profesjonalizacji. Chcę go w pełni przedstawić w najbliższych tygodniach. Każdy będzie mógł się zapoznać z moimi pomysłami, które chciałbym wcielać w życie jako szef PZPN–u.
– O szkoleniu rozmowa się w Polsce bardzo często…
– Zależy mi, by skorzystać z doświadczenia nabytego w trakcie całej mojej kariery związanej z piłką. Byłem piłkarzem lokalnych klubów, prowadziłem z sukcesami klub Ekstraklasy, który skutecznie potrafił rywalizować z większymi i bogatszymi, a także graliśmy w europejskich pucharach. Tym doświadczeniem dziele się również od kilku lat zarówno w radzie nadzorczej Ekstraklasy, jak i w zarządzie PZPN, gdzie jestem wiceprezes do spraw piłki profesjonalnej. Znam polski futbol i jego problemy od podszewki – od samego dołu, aż po jego szczyty.
Szkolenie młodzieży jest najważniejsze i wciąż jest duża płaszczyzna do poprawy i zagospodarowania przez związek. Trenerzy cały czas się edukują, ale warto pomyśleć nad stworzeniem dedykowanej szkoły dla szkoleniowców chcących poświęcić się pracy z juniorami. Nie możemy zaniedbywać tego tematu. Jeśli za młodych graczy będą odpowiadać dobrze wykształceni opiekunowie, to może się to przełożyć na wyższą jakość adeptów szkółek. To wszystko ma potem znaczenie, bo mocniejsze będą stawały się reprezentacje kraju we wszystkich kolejnych rocznikach. To nie jest temat, który poprawimy w miesiąc, ale sukcesywna praca w następnych latach może przynieść korzyści.
Dlaczego chcę ścisłej współpracy ze związkami wojewódzkimi w temacie szkolenia juniorów? Sądzę, że mogą być one kolejnymi podmiotami, które powinny pomagać w rozwoju utalentowanej młodzieży. Niektórym klubom może przydać się dodatkowe wsparcie.
– Walka o fotel prezesa rozegra się między panem a Markiem Koźmińskim.
– Nie wiemy tego, czy nie pojawi się ktoś w ostatniej chwili.
– Szanse na kolejnego kandydata są małe, bo musiałby zdobyć odpowiednią liczbę rekomendacji. Te są niezbędne do oficjalnego startu. Zanosi się na to, że bój stoczą dwaj wiceprezesi zasiadający w zarządzie w obecnej kadencji. Ktoś może pomyśleć, że nie ma powiewu nowości, za to ludzie Bońka biją się o schedę po nim.
– Nie użyłbym określenia ”Ludzie Bońka”. Sam prezes powiedział w jednym z wywiadów, że jeśli ktoś (poza Koźmińskim – red.) z jego grona, zarządu, będzie kandydował, to nie zamierza nikogo popierać. Sądzę, że obaj będziemy mieli status neutralnych. Liczę, że prezes Boniek dotrzyma słowa.
– Poparcie ze strony Bońka mogłoby być pocałunkiem śmierci?
– Nie wiem czy można tak powiedzieć…
– Myślę o tym, że środowisko jest już nieco zmęczone po drugiej kadencji Bońka. Nietrudno usłyszeć zdania, że poparcie odchodzącego prezesa mogłoby negatywnie wpłynąć na sytuację danego kandydata.
– Nie chciałbym się wypowiadać w tej kwestii. Sam jestem wiceprezesem związku i muszę stać obok prezesa. Każdy chce być obecny, kiedy pojawiają się sukcesy. Nie wszyscy są chętni, by trwać wspólnie w trakcie porażek. Wyznaję zasadę, że trzeba się cieszyć z dobrych rzeczy, ale też brać odpowiedzialność za to, co gorsze. Nie można od tego uciekać.
– Jeśli szukać podobieństw między panem a Koźmińskim, to obaj jesteście dość majętnymi ludźmi. Macie swoje biznesy, a o puste kieszenie nie można was podejrzewać.
– Pozwoli pan, że nie będę się odnosił do majątku Marka, bo w razie potrzeby, sam będzie mówił na ten temat. Osobiście mam poczucie, że osiągnąłem sukces w zakresie swoich działalności. Od lat jestem też obecny w piłce nożnej, choć wszystko co dobre, było zasługą zespołu, który wspólnie tworzyliśmy w Białymstoku. Najważniejsze, że Jagiellonia przez lata dokonała progresu. Kiedy zostawałem prezesem, nikt nie mówił o markowym klubie, nad którym każdy piał z zachwytu. Teraz jest znacznie lepiej.
Zostawiam Jagiellonię w bardzo dobrej kondycji. Klub doczekał się własnej siedziby i akademii. Miasto zdecydowało się na budowę nowego stadionu. Dwukrotnie byliśmy wicemistrzami Polski, do tego dochodziło trzecie i czwarte miejsce. Do tego dołożyliśmy krajowy puchar, a także Superpuchar. Zasmakowaliśmy gry w europejskich pucharach. Sądzę, że to były dobre lata, choć pojawiały się też sezony, w których było gorzej. Ostatnie miesiące i dziewiąte miejsce na koniec rozgrywek na pewno nas nie satysfakcjonowało. Mieliśmy dobrą drużynę, choć różne kwestie sprawiły, że ostateczny rezultat nie był zadowalający. Nie chcę też zwalać winy na pandemię koronawirusa, choć uderzała ona w drużynę w trzech falach.
– Cezary Kulesza zawsze będzie kojarzył się z Jagiellonią Białystok. Nie będzie to przeszkadzało? Z drugiej strony zastanawiam się czy będzie pan chciał mocniejszej współpracy związku z klubami.
– Łączy nas piłka. To hasło PZPN–u, które uważam za aktualne. Skończmy z myśleniem, że związek, kluby, Ekstraklasa SA oraz wojewódzkie związki powinny być rozdzielone. Piłka jest jedna - dla wszystkich. Wszyscy musimy pracować wspólnie dla dobra polskiego futbolu. Bez kłótni, sukces przyjdzie szybciej. Nie ma sensu, by każdy oddzielnie działał na swój sposób.
– Jeśli pan wygra, to jakie będą losy akcji Jagiellonii, które są w pana posiadaniu?
– Na pewno nie będę mógł mieć akcji klubu. Ustawa o sporcie wymaga, żeby prezes PZPN nie był akcjonariuszem żadnego klubu. Konieczne będzie więc ich zbycie. Jagiellonia to solidny, dobrze funkcjonujący klub, więc nie sądzę, żeby był z tym jakikolwiek problem.
– Trudno będzie się rozstać z Jagiellonią pod względem emocjonalnym?
– Zakładałem, że do takiej sytuacji i tak mogłoby dojść. Dzieje się akurat teraz. Jagiellonia to lata wspomnień. Grałem tam w piłkę, potem przenosiłem miłość i realizowałem uczucia w roli działacza. Stanęło na posiadaniu akcji, a teraz rezygnacji z funkcji prezesa. Sądzę, że odchodzę z klubu, który był w stanie osiągnąć pewien sukces. Znam zapach szatni, prowadziłem klub, a dodatkowo mam przeżycia związane z biznesem. To mnóstwo doświadczeń. Wszystko to pozwoliło na poznanie środowiska na wielu płaszczyznach.
– A jeśli nie uda się wygrać w wyborach?
– Świat się nie skończy. Tak jak w sporcie, trzeba też umieć przegrywać. Może inny klub mnie wtedy zatrudni. Piłkarze też zmieniają barwy, grają przeciwko zespołom, którego są wychowankami. Życie pisze różne scenariusze.
– Boniek w przeszłości sugerował, że kluby muszą sobie radzić same, bo PZPN nie jest od tego, by im wielce pomagać. Widzi pan możliwość, by związek jakkolwiek mocniej wspomagał zespoły z najwyższej klasy rozgrywkowej? Każdy ma już dość europejskich pucharów, w których już mecz z rywalem z pierwszej rundy budzi obawy.
– Kłopotem naszej piłki są niskie budżety. Doskonale znam ten problem z czasów Jagiellonii. Świderski czy Klimala wyróżniali się. Byli młodzi, budzili zainteresowanie i nie było opcji, by zatrzymać ich w klubie. Pierwszy dostał, załóżmy, siedmiokrotnie wyższe wynagrodzenie. Do tego doszła opcja występów w Grecji, która klimatycznie jest jednak ciekawsza od Białegostoku. Dlaczego miałby dalej grać dla Jagiellonii? Trudno utrzymać nam najlepszych piłkarzy, a to wszystko przekłada się na postawę polskich klubów w pucharach. Dobre sezony naszych drużyn kończą się większą liczbą transferów wychodzących.
Zamiast trzymać najlepszych graczy, to przed eliminacjami europejskich pucharów zaczynamy się osłabiać. Jednocześnie nie jesteśmy w stanie rywalizować finansowo z tymi, którzy ustawiają się w kolejce po piłkarzy z Ekstraklasy. To trudna kwestia pod względem strukturalnym. Przydałoby się, gdyby nasze czołowe drużyny miały budżet w wysokości choć 60 procent przykładowego PAOK–u Saloniki. PZPN jednak nie będzie i nie może pomagać finansowo. Gdyby tak się stało, każdy klub w kraju chciałby otrzymać środki. To doprowadziłoby do tego, że nie byłoby pieniędzy, a za chwilę też PZPN–u. Związek może wspierać w aspekcie szkolenia młodzieży. Do tego dochodzi kwestia mocniejszej współpracy z rządem. Widzę tu drogę do tego, by nowe ośrodki treningowe i akademie powstały także w tych klubach, gdzie pieniędzy jest mniej.
– Czyli drogą dla polskich klubów jest bazowanie na wychowankach?
– Nie jesteśmy obecnie w stanie wyprodukować tylu młodych piłkarzy, by w pełni zaspokoić potrzeby pierwszych zespołów. Kto się wyróżnia, ten od razu dostaje propozycje z zagranicznych klubów. I znów tworzy się dziura. Staramy się ją w Polsce zasypywać tanimi transferami. Często wybierane są też opcje bezgotówkowe. Szukamy choćby w trzeciej lidze hiszpańskiej…
– Zgoda, ale często to kwestia braku jakiejkolwiek filozofii klubów. Może to myśl abstrakcyjna, ale nie byłoby warto zobligować kluby do zatrudniania ludzi, którzy stworzą strategię? W normalnym systemie, odpowiadają za to dyrektorzy sportowi.
– Często zostają nimi zawodnicy, którzy są akurat po zakończeniu kariery. Może warto byłoby pomyśleć o stworzeniu szkoły kształcącej osoby w kierunku bycia dyrektorem sportowym w klubie piłkarskim?
– Jakie ma pan plany na kwestie, które nie są w świetle reflektorów? Myślę o piłce kobiecej, plażowej i futsalu.
– Rozważamy dostępne opcje, ale wszystko wiąże się z finansami. Był pomysł, by wymogiem licencyjnym w Ekstraklasie było posiadanie kobiecej drużyny. I pojawił się problem, bo to kolejne koszty: udostępnienie szatni, boiska, wyjazdy, opłaty sędziowskie. To dodatkowe obciążenie dla klubów, a nie każdy podoła, by utrzymać taki zespół. PZPN zawsze pomoże kadrze futsalu czy piłki plażowej, ale nie da się zrobić wszystkiego. Rozumiem jednocześnie fakt, że w pewnych kwestiach jest niczym w pracy: zatrudnione osoby zawsze mają nadzieję na podwyżkę, ale nie da się w każdej sytuacji zwiększyć poborów.
– Od dawna można mieć wrażenie, że Kolegium Sędziów funkcjonuje niczym państwo w państwie. Ma pan plan na reformę? Co ze Zbigniewem Przesmyckim?
– Nie mogę wiele powiedzieć o panu Przesmyckim, bo nie znam jego umowy. Wydaje mi się, że nad kwestiami sędziowskimi będzie trzeba się pochylić. Na pewno byłoby zdrowym rozwiązaniem, gdyby VAR był także używany w pierwszej lidze. To system, który pomógł w zmniejszeniu liczby błędów. Wciąż pojawiają się kontrowersje, ale to nieuniknione. Tak będzie zawsze, ale mniej pada już goli po tym, jak ludzkie oko nie dostrzegło pozycji spalonej. VAR jest bardzo pomocny.
– Istnieje już ekipa Kuleszy? Zastanawiam się choćby, kto mógłby być szefem Kolegium Sędziów, a kto pełniłby rolę sekretarza generalnego w przypadku wygranych wyborów.
– Jestem jeszcze daleki od deklaracji. Nie wiem, kto będzie chciał pracować dalej, zostać. Może ktoś podziękuje i stwierdzi, że odchodzi ze związku? Wszystko wyjaśni się po wyborach. Nikomu nie obiecywałem żadnej władzy. Mam z tyłu głowy pewne nazwiska. Nie uniknie się też tego, że niektórzy sami mogą sobie obiecywać, że mogliby zostać zaproszeni do współpracy.
– W Warszawie znana jest pewna plotka: Kulesza wygrywa wybory, a wiceprezesem związku zostaje Dariusz Mioduski, prezes i właściciel Legii. Realna opcja?
– Nie było rozmowy na ten temat. Słyszałem tę plotkę, ale mogę jeszcze raz powtórzyć: nikomu niczego nie obiecałem.
– Może dojść do sytuacji, w której nowy prezes będzie musiał podpisać kontrakt z nowym selekcjonerem. Jaka opcja powinna wygrać: wspólny wybór szkoleniowca przez władze związku czy jednak autorytatywna decyzja wąskiego kręgu osób?
– Umowa Paulo Sousy obowiązuje do końca listopada. Jeśli awansuje na mistrzostwa świata, kontrakt zostanie automatycznie przedłużony. Wiem, że w mediach pojawiały się informacje, że prezes Boniek samodzielnie wybrał nowego selekcjonera. Ale zapomina się o jednej rzeczy – zarząd PZPN upoważnił go do podjęcia takiej decyzji. Nie możemy teraz zarzucać, że zrobił to sam czy w asyście wąskiego grona osób. Jeśli zostanę prezesem i zarząd też mnie upoważni, to postaram się skorzystać z wiedzy niektórych i ostatecznie dokonać najlepszego możliwego wyboru. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji.
– Odwieczne pytanie: selekcjoner kadry powinien być Polakiem czy obcokrajowiec może sprawdzić się lepiej?
– Zdania w tym temacie zawsze będą podzielone. Spytamy dziesięciu osób, to piątka będzie za Polakiem, piątka za obcokrajowcem.
– Mamy w Polsce trenerów, w których widzi pan potencjalnego selekcjonera kadry?
– Nie ukrywajmy: w kraju nie ma wielu kreatywnych trenerów. Nasi szkoleniowcy mają problem z podjęciem zagranicznej pracy. W krajach bałtyckich od lat obecny jest Marek Zub. Michał Probierz zaliczył epizod w Grecji. I na dobrą sprawę to tyle.
– W kontekście kadry wymienia się na ogół Michniewicza czy Probierza.
– Nie ograniczałbym się tylko do tego duetu. Nie warto w drugim rzędzie ustawiać Piotra Stokowca czy Marka Papszuna, który osiągnął z Rakowem bardzo dobre wyniki. Mamy pewne rezerwy, z których można byłoby dokonać wyboru.
– Jeśli zostanie pan prezesem, to będzie miał pan plan na projekt, który będzie można potem nazwać pomnikowym?
– Mam pewien plan… Jestem na etapie sprawdzania możliwości. Piłka młodzieżowa czy reforma rozgrywek to tematy płynne. Jeśli pomnik, to musi być rzecz o trwałej strukturze. Warto byłoby tu spojrzeć w kierunku szkolenia i infrastruktury.
– W głowie pojawia mi się myśl o ośrodku federacji, który we Francji funkcjonuje w Clairefontaine.
– Trzeba jeszcze wszystko dokładnie policzyć. Na pewno przydatna byłaby rządowa pomoc. Gdyby pojawiło się zielone światło, to byłaby to inwestycja realna do sfinalizowania. To poważna kwestia, która wymaga odpowiedniego pomyślunku.
– Poproszę na koniec o deklarację: będzie pan następcą Bońka na stanowisku prezesa PZPN–u?
– Delegaci zadecydują.
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
KGHM Zagłębie Lubin
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.