{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Euro 2020. Marek Hamsik – kapitan po przejściach

Uwielbienie Neapolu zamienił na złotą klatkę w Chinach. Po dwóch latach udało mu się stamtąd wydostać. Wybawieniem okazała się... Szwecja. Słowacy wciąż wierzą w Marka Hamsika i czekają z niepokojem na początek Euro: zdąży na mecz z Polską czy nie?
Co wiemy o Słowacji? "Budzą się przy mocnych rywalach"
Kontuzja łydki kapitana spędza sen z powiek selekcjonerowi. Gdyby nie wyleczył się na mecz z Polską, byłaby to ogromna strata. Jest jednak nadzieja w narodzie, ponieważ kapitan wrócił do treningów. A dlaczego rodacy tak go cenią? Aby to zrozumieć, należy się zastanowić: co oznaczało odebranie Diego Maradonie miana najlepszego strzelca w historii Napoli? Wyjątkową nobilitację! A kto tego dokonał? Marek Hamsik. Nie sposób ich porównywać, wszak ten pierwszy ma status legendy, był fenomenem społecznym. Utożsamiał się z Neapolem, tym pogardzanym na północy Włoch miastem, bo sam był z nizin społecznych. Ujął wielu wyjątkowością, ludzkim obliczem geniuszu. On był jeden, co tym bardziej uwypukla, czego tak naprawdę dokonał Słowak.
Kibice musieli darzyć Hamsika ogromną sympatią, bo przez dłuższy czas okazywał klubowi lojalność. Wierność tym barwom to ponad 11 lat. Odmówił Juventusowi i Milanowi. Liczyło się tylko Napoli i zdobycie scudetto, co postawił sobie za punkt honoru. Celu nigdy nie zrealizował. Jako człowiek raczej nie znajdował się na życiowych zakrętach. Słabość do pokus? To nie jego problem. Pozwalał sobie tylko na kilka ekstrawagancji, a jedną z nich była... fryzura. Wydawać by się mogło, że ktoś taki nie może mieć problemów w życiu, a jednak...
Urok Neapolu
Mieszkał w Neapolu, a tam bywa burzliwie. Sielanki zatem nie było. Piłkarz poznał też mroczną stronę miasta. Bandyci nie oszczędzili nawet kapitana SSC. Osiem lat temu wybito mu szybę w samochodzie. Następnie przystawiono pistolet do głowy, ale zachował przytomność umysłu, nie wpadł w panikę. Wybrnął z tego. Wiedział, że było tylko jedno rozwiązanie. Musiał dać temu szemranemu towarzystwu to, czego od niego zażądano.
To nie koniec mocnych wrażeń. Podczas jednego z finałów Pucharu Włoch w Rzymie, rozgrywanego w maju 2014 roku, też było gorąco. Camorra nie stroni od futbolu, a Hamsik zetknął się z półświatkiem. Wystąpił w roli mediatora. Okazało się, że ma dar przekonywania, bo dzięki niemu nie doszło do konfrontacji pseudokibiców z policją. A o co poszło? Mecz poprzedziła... strzelanina na ulicach Rzymu. Byli ranni. Pseudokibice chcieli dać wyraz oburzeniu i wtargnęli na boisko. Herszt bandy, Gennaro de Tommaso, syn lidera Camorry, był na to gotowy. Myślał, że to szaleniec kibicujący Fiorentinie, z którą wtedy Napoli grało w finale, strzelał do neapolitańczyków. Hamsik wyprowadził go z błędu, tłumacząc, że to jeden z miejscowych, zbir ubrany w koszulkę Romy, użył broni. Siła perswazji kapitana Napoli okazała się wystarczająca, by zapobiec rozróbie.
Miało być bajkowo, a było boleśnie
Po ponad 11 latach gry w Neapolu zdecydował się na zmianę klubu. Powiedział, że gdyby nie otrzymał lukratywnej oferty z Chin, to nawet by się nie zastanawiał nad przyszłością. Zostałby we Włoszech. Ale Chińczycy go skusili. Dalian Pro zapłaciło 20 milionów euro i postawiło na swoim.
Miał tam zarabiać krocie (27 mln euro przez 3 lata), ale bańka mydlana prysła. Moda na obcokrajowców może wkrótce być tylko wspomnieniem, ponieważ rok temu Chińczycy postanowili, że wprowadzą limit wynagrodzeń (ma obowiązywać w latach 2021-2023), by wesprzeć… reprezentację. Obcokrajowcy zarobią teraz rocznie maksymalnie trzy miliony euro brutto. Co istotne, zmiany dotyczą też graczy już występujących w chińskiej ekstraklasie. Azjatom znudziła się liga dla zblazowanych rutyniarzy, którzy u schyłku kariery chcieli sobie zapewnić dobre źródło dochodów, nie dając często wiele w zamian. Władze klubów, chcąc nie chcąc, powinny stopniowo obniżać wynagrodzenia sprowadzanym asom.
Hamsik zapowiadał, że w Chinach będzie chciał poznać nową kulturę. Niestety, bariera językowa, której nie udało mu się przełamać, sprawiła, że czuł się nieswojo. Tym brakiem komunikacji z drużyną tłumaczył rozczarowujące występy. Musiał zdać się na gesty, by nawiązać kontakt z innymi. Dostrzegał też mankamenty futbolu w Państwie Środka. Irytowały go ciągłe dyskusje z sędziami, niewielki czas efektywnej gry, przyzwolenie arbitrów na ostrą walkę, co skutkowało ogromną liczbą fauli, a – co za tym idzie – obawami o zdrowie.
Podczas pobytu w Chinach towarzyszył mu stary znajomy, Rafa Benitez. To ten szkoleniowiec, gdy pracował jeszcze w Serie A, twierdził, że Hamsik jest dla Napoli bezcenny. W Chinach nie zabawili długo. Po wprowadzeniu limitu wynagrodzeń opuścili ten kraj. Utrudnienia w podróżowaniu spowodowane pandemią zniechęcały również Słowaka do kontynuowania gry na Dalekim Wschodzie. Poczuł ulgę, gdy wrócił do Europy. Chociaż, w przeciwieństwie do Yannicka Carrasco, który przez jakiś czas też był piłkarzem Dalian, nie powrócił już do wielkiego futbolu. Belg przyczynił się do zdobycia mistrzostwa Hiszpanii przez Atletico Madryt. Hamsik wybrał Szwecję, a konkretnie Goeteborg. Ot, taka subtelna różnica.
Do Szwecji po formę
Uznał, że musi więcej grać, by być dobrze przygotowanym do mistrzostw Europy. Sytuacja w Chinach uniemożliwiłaby mu to na pewno. Podpisał kontrakt do końca sierpnia. Anton Zetterman, jeden ze szwedzkich dziennikarzy, twierdzi, że to najlepszy zagraniczny piłkarz, jaki kiedykolwiek grał w Allsvenskan. Komplementując Słowaka utrzymuje, że od razu przychodzi mu do głowy tylko Ibrahimovic, który grał w Malmoe, zanim trafił do Ajaxu. Ale Zlatan to przecież Szwed. A jeśli chodzi o obcokrajowców, to Hamsik jest bez konkurencji. Interesował się nim również macierzysty klub, Slovan Bratysława, ale to Goeteborg zapewnił mu wiele dogodności. Klub nie będzie mu robił przeszkód, gdy po 30 sierpnia wpłynie oferta. I już wpłynęła, z Turcji, z Trabzonsporu... Kontuzja trochę popsuła plany, w Szwecji zagrał tylko w sześciu meczach. Ale teraz to już nieważne. Słowacy chcą, by wrócił do spotkań w kadrze jeszcze w tych mistrzostwach Europy.
Choć w Chinach rozczarowywał, to w eliminacjach do tych mistrzostw Europy dawał radę. I aby nie wyjść z wprawy, obrał kurs właśnie na Skandynawię. Drużyna, do której dołączył, w ostatnich latach nie odnosiła sukcesów, a jego bynajmniej nie postrzegano jako zbawcę: – Gdyby Messi grał w najgorszej drużynie w Szwecji, to czy moglibyśmy oczekiwać, że zdobędzie mistrzostwo? – pytał retorycznie Zetterman.
Goeteborg ostatni raz sięgnął po tytuł w 2007 roku. Ale korzyści marketingowe, zauważalne po tym transferze, zapewne to zrekompensowały. Choć z drugiej strony długo się nim nie nacieszyli... Klub płacił mu zaledwie 10 tysięcy euro miesięcznie, więc te zarobki nie obciążały za bardzo budżetu. Skandynawowie mają też otrzymać od słowackiej federacji rekompensatę za to, że Hamsik opuścił Szwecję na czas Euro, by reprezentować kraj.