Mecz Hiszpania – Polska na Euro 2020 nie odbędzie się w Sewilli na stadionie piłkarskim. La Cartuja, gdzie w sobotę biało–czerwoni zagrają o wszystko w grupie E mistrzostw Europy, to obiekt lekkoatletyczny. – Hiszpania zobaczy polską husarię – przekonuje Jan Bednarek. Oby taką, jaką 22 lata temu w tym samym miejscu byli polscy sprinterzy.
Pierwotnie mecze Euro 2020 w Hiszpanii miały odbywać się w Bilbao w Kraju Basków. Jednak gdy wybuchła pandemia koronawirusa, tamtejszej frakcji nacjonalistów organizacja mistrzostw Europy zaczęła być niewsmak, szczególnie gdy lokalne władze nie zgodziły się na udział kibiców, czego wymagała UEFA.
"Organizacja takiego przedsięwzięcia bez zwrotu z turystyki nie ma sensu" – zdecydowano. Hiszpanie, chcąc ratować wizerunek i mimo wszystko zapewnić swojej reprezentacji możliwość gry u siebie, ratunkowo przenieśli Euro na południe kraju. Sewilla, która zastąpiła Bilbao, miała ekstremalnie czasu na przygotowania, tym bardziej, że jako obiekt turniejowy wskazał stadion lekkoatletyczny.
22 lata temu mogąca pomieścić 57 tys. widzów La Cartuja, o której mowa, już raz była dla Polaków szczęśliwa. I Polacy – choć mowa o sprinterach – rzeczywiście okazali się tam husarią, tak jak teraz zapowiada to obrońca piłkarskiej kadry Jan Bednarek.
Gdyby się ktoś zastanawiał, dlaczego murawa na La Cartuja pozostawia wiele do życzenia. Na tym stadionie rzadko rozgrywane są mecze piłkarskie, więc murawa jest zwykle kładziona na wariata.
— Paweł Ożóg (@Pawel_Ozog) June 15, 2021
PS Mając tyle pięknych stadionów, wybrali stadion lekkoatletyczny������ pic.twitter.com/DFpAnAGRLY
W Sewilli nie będzie upału, wręcz będzie o 7 stopni chłodniej niż w Warszawie. Spektakl może popsuć murawa na La Cartuja, która jest zupełnie nieprzygotowana i Hiszpanie bardzo na nią narzekali. Mieli problemy z kontrolą piłki, trawa zwalniała dynamikę ich akcji.
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) June 18, 2021