Od czasu pierwszych mistrzostw Europy w 1960 roku aż do Euro 2016 włącznie, 74 procent podyktowanych rzutów karnych zostało zamienionych na gole. Jak na razie, aktorzy Euro 2020 nie nawiązują do tej statystyki. Dość powiedzieć, że zmarnowano już tyle jedenastek, co w trakcie całej imprezy sprzed pięciu lat. Podczas Euro 2020 mogą paść co najmniej dwa rekordy.
W 22 meczach Euro 2020 (stan na 19 czerwca, przed spotkaniem Węgrów z Francuzami) sędziowie podyktowali osiem rzutów karnych. Tylko połowa została wykorzystana przez strzelców. Z jedenastu metrów nie pomylili się: Cristiano Ronaldo (przeciwko Węgrom), Memphis Depay (w meczu z Austrią), Patrick Schick (pokonując bramkarza Chorwatów) oraz Emil Forsberg (w spotkaniu Szwecja – Słowacja).
Do grona piłkarzy, którzy nie byli w stanie pokonać bramkarza rywali ze stojącej piłki są Pierre-Emile Hojbjerg, Gareth Bale, Rusłan Malinowski i Ezgjan Alioski (choć on w spotkaniu z Ukrainą skutecznie dobił obroniony przez bramkarza strzał).
Skuteczność egzekutorów jedenastek Euro 2020 jest niższa od średniej z poprzednich turniejów, kiedy to wykorzystano 53 z 70 podyktowanych rzutów karnych. Cztery "pudła" to wynik równy temu, który odnotowano w 51 meczach Euro 2016 roku.
Wiele wskazuje na to, że podczas trwającego turnieju kibice będą świadkami największej liczby zmarnowanych, ale także największej liczby… podyktowanych rzutów karnych. Dotychczas rekordowymi imprezami było właśnie wspomniane Euro 2016, a także Euro 2000. W obu przypadkach sędziowie dwunastokrotnie wskazywali na jedenasty metr. W erze VAR-u oraz przy zachowaniu obecnej średniej karnych/mecz można być pewnym, że ta liczba zostanie poprawiona.
Następne
Komentarz:
Sławomir Kwiatkowski, Jacek Zieliński