Za nami druga kolejka fazy grupowej mistrzostw Europy. Którzy piłkarze zaimponowali nam w jej trakcie najbardziej?
BRAMKA
Wojciech Szczęsny (Polska)
Wiele zarzutów formułowano pod jego adresem po spotkaniu ze Słowacją. Mamy jednak prawo wymagać od piłkarza Juventusu, by grał lepiej i stanowił zabezpieczenie na wypadek, gdyby pomylili się obrońcy. I w starciu z Hiszpanią widzieliśmy najlepszą jego wersją. Dwoił się i troił między słupkami, kilka razy popisał się fantastycznym refleksem. W dużej mierze to jemu zawdzięczamy zdobyty punkt.
OBRONA
Joshua Kimmich (Niemcy)
Cyrkiel w nodze. Posyła dośrodkowania z taką precyzją, że gdyby poprosić go o włączenie przycisku odpowiedzialnego za sygnalizację świetlną podaniem z kilkudziesięciu metrów, zrobiłby to bez najmniejszego problemu. Bardzo groźna broń niemieckiej drużyny w starciu z Portugalczykami i jeden z architektów efektownego zwycięstwa. Autor dwóch asyst.
Leonardo Bonucci (Włochy)
Generał włoskiej defensywy. Squada Azzurra to przede wszystkim widowiskowy i ofensywny futbol, ale też pod bramką Gianluigiego Donnarummy jest porządek. A to w dużej mierze dzięki zawodnikowi Juventusu, który naprawia błędy kolegów i utrzymuje cały blok w ryzach.
Denzel Dumfries (Holandia)
Jedno z odkryć tego turnieju. Młody boczny obrońca o niezwykłym przyspieszeniu i ciągu na bramkę. Chęć do wspierania napastników pokazał też w meczu z Austrią, gdy w jednej z akcji przebiegł kilkadziesiąt metrów i wykończył kontratak.
POMOC
Andrij Jarmołenko (Ukraina)
Motor napędowy ukraińskiej drużyny narodowej. Jego lewa noga wywołuje paraliż w szeregach defensywnych rywala. Bezustannie zbiera w stronę osi boiska i szuka albo strzału, albo podania. W starciu z Macedonią Północną sam strzelił gola i asystował.
Scott McTominay (Szkocja)
Przeciwko Anglikom urobił się po łokcie. Może nie błyszczał w ofensywie, może nie zmuszał do wysiłku bramkarza, natomiast wykonał potwornie efektywną pracę, która pozwoliła Szkotom sensacyjnie zremisować na Wembley. Harował za dwóch, a gdy już dostawał piłkę, starał się nią skutecznie zaopiekować i wprowadzić spokój w szeregach przyjezdnej drużyny.
Manuel Locatelli (Włochy)
Artysta. Ogromną przyjemność sprawia obserwowanie, jak radzi sobie z piłką. Bez najmniejszego problemu podaje i strzela zarówno lewą, jak i prawą nogą, błyskawicznie skanuje przestrzeń, widzi wszystkich rywali i wszystkich kolegów. Jego stemplem na meczu ze Szwajcarią była akcja, w której podaniem z woleja uruchomił partnera, a potem przebiegł sprintem pół boiska i sam sfinalizował akcję.
Kevin de Bruyne (Belgia)
Męczyli się z Duńczykami Belgowie, ale tylko do momentu, gdy na boisku pojawił się pomocnik Manchesteru City. Błyskawicznie chwycił za stery i reszta piłkarzy zaczęła tańczyć tak, jak sympatyczny pomocnik im grał. Po 10 minutach popisał się zjawiskową asystą, na 20 minut przed końcem sam strzelił pięknego gola lewą nogą.
Robin Gosens (Niemcy)
Maszyna. Bezustannie może kursować od jednego pola karnego do drugiego, poza tym nie kalkuluje. Kiedy ma piłkę przy nodze i jest w okolicy bramki przeciwnika, albo oddaje błyskawiczny strzał, albo dogrywa do lepiej ustawionych partnerów. Nie dla niego wyszukane dryblingi czy kombinacje i widać, że takiego zawodnika Niemcom na lewej stronie brakowało.
ATAK
Gareth Bale (Walia)
Już dawno nie widzieliśmy go w tak zjawiskowej formie. W starciu z Turkami bawił się na skrzydle, ośmieszał przeciwników, a wysokiej oceny jego występu nie zaburzył nawet zmarnowany rzut karny.
Diogo Jota (Portugalia)
Niewiele pozytywnych rzeczy płynęło z gry Portugalii w meczu z Niemcami, ale atakujący Liverpoolu zdecydowanie się wyróżnił. Strzelił gola, asystował i jeżeli Manuel Neuer się w tym meczu czegokolwiek bał, to przede wszystkim jego szarż.