Przed Danią najważniejszy mecz w piłce reprezentacyjnej od 1992 roku. Cud może się wydarzyć – tak "Jyllands-Posten" zapowiada starcie półfinałowe z Anglią na Euro 2020. Duńskie media przywołują cudowne starcie z 1983 roku, kiedy ekipa Seppa Piontka pokonali na Wembley gospodarzy i to ona ich kosztem pojechała na mistrzostwa Europy. Transmisja meczu Anglia – Dania wyłącznie w Telewizji Polskiej.
"Dania udowodniła, że cud może wydarzyć się na Wembley"
"Allan Simonsen w 1983 roku zapewnił Danii pod wodzą trenera Piontka zwycięstwo na wyjeździe z Anglią. W jego wyniku Duńczycy pojechali na pierwsze od 20 lat mistrzostwa Europy. Wierzą, że w środę może się to powtórzyć. A towarzyszy im wspomnienie, które było jednym z najważniejszych punktów zwrotnych w historii duńskiej piłki" – przypomina "Jyllands-Posten".
Opowiada też na poczatek krótką historię z ostatnich dni, której bohaterkę jest... żona byłego selekcjonera, Gitte Piontek. Jak się okazuje, po ćwierćfinałowym zwycięstwie 2:1 nad Czechami polski listonosz, który dostarczał jej prasę do domu, przekazał podziękowania dla niej i dla męża. – Pan Piontek ma duzy udział w rozwoju duńskiego futbolu. Proszę pozdrowić męża – miał powiedzieć.
"Nie jesteśmy tymi słabszymi" – mówi trener reprezentacji Danii, która w rankingu FIFA zajmuje dziesiąte miejsce (Anglia jest zaś na miejscu czwartym).
Jak się okazuje, Kasper Hjulmand przed półfinałem Euro nie uważa zespołu duńskiego za znacznie słabszy od angielskiego.
"Nie chcemy grać z pozycji słabszego" – cytują słowa selekcjonera duńskie portale. Zauważają, że Hjulmand na konferencji prasowej nie sprawiał wrażenia zdenerwowanego, choć jego drużyna zagra w półfinale mistrzostw Europy po raz piewszy od 29 lat. Wtedy, w 1992 roku wyeliminowała z czempionatu Holendrów, obrońców trofeum z m. in. Marco van Bastenem i Dennisem Bergkampem w składzie.
W całym kraju panuje szaleństwo porównywalne właśnie z okresem Euro 92.
W całym kraju w wybranych kinach czy też halach sportowych wystawiane są ogromne ekrany. Z nich kibice śledzić będą w specjalnych strefach mecz półfinałowy.
"Firma eventowa Futurelive, która stoi za wydarzeniami na dużym ekranie w Musikhuset i Tangkrogen w Aarhus, ogłosiła, że wszystkie bilety na półfinały zostały wyprzedane w kwadrans po premierze" – podaje "Jyllands-Posten".
Nie tylko w Aarhus, ale także Odense, Esbjergu, Aalborgu, Viborgu oraz Kopenhadze nie znajdzie się zbyt wiele miejsc dla tych, którzy przegapili okazję do kupna biletów. W niektórych lokalizacjach obowiązuje jednak zasada "kto pierwszy, ten lepszy", stąd też kibice, którzy nie zakupili wejsciówek na inne wydarzenia, muszą się pospieszyć. W kompleksie sportowym Hafnia Hallen wyznaczono limit 1000 osób, z kolei na placu Kultorvet na Starym Mieście maksymalnie mecz obejrzy 200 osób.
Tymczasem w Szwecji, która pożegnała się z turniejem po 1/8 finału panuje rozgoryczenie faktem awansu Danii do półfinału mistrzostw.
Naprzeciw krytyce wyszedł Olof Lundh, szwedzki dziennikarz sportowy w felietonie dla Fotbollskanalen, cytowanym też przez duński "Ekstrabladet". "Pomyśl, że straciłeś w smutny sposób swojego rozgrywającego Christiana Eriksena, a mimo to grałeś tak fantastyczną piłkę w meczach, w których wymagane były od ciebie zwycięstwa" – zauważył.
"Udało się to zrobić w imponujący sposób. Szwedzi nie doceniają Danii i wielu graczy z dobrych klubów. To nie był błąd systemowy. Nie ograniczajmy tego do roli gospodarza mistrzostw. Dania jest dobrą drużyną. Przestańcie marudzić. Zasłużyli na to miejsce i mogą to wygrać" – dodał na koniec.