To drugi wielki turniej reprezentacyjny, na którym Anglicy awansowali do półfinału. Oczekiwania, podejście społeczeństwa do Euro 2020 jest jednak znacznie inne, niż podczas mistrzostw świata w Rosji. Opinia publiczna oczekuje znacznie więcej. Jak to się stało, że Anglicy realnie mogą myśleć o mistrzostwie Europy?
Przed turniejem w kontekście reprezentacji Anglii często panowały dwie skrajne opinie: jedni uważali, że to drużyna pełna gwiazd, zawodników o ogromnym potencjale i z bardzo szeroką kadrą. Drudzy natomiast doceniali siłę nazwisk, ale zwracali uwagę, że z tych mocnych jednostek daleko jeszcze do złożenia silnej drużyny.
Sporo było niepewności, meczów niezbyt imponujących, przepchniętych, jak np. eliminacyjne zwycięstwo z reprezentacją Polski. Lud niby jeszcze miał zaufanie do Garetha Southgate'a, przede wszystkim na bazie czwartego miejsca w mistrzostwach świata, ale też powoli oczekiwał czegoś więcej.
Selekcjoner wybrał drogę krętą, często podważaną, ale jak się okazuje – skuteczną. Anglia nie gra ofensywnie, stawia na pragmatyzm, dobre ustawienie w obronie, zabezpieczenie tyłów. To też pokłosie współpracy z naukowcami, statystykami, którzy przygotowali dla federacji raport, w którym przyjrzeli się zwycięzcom ostatnich dwóch turniejów. Wniosek był jasny: tytuły zdobywa się szczelną defensywą.
Apogeum niedowierzenia w Southgate'a miało miejsce tuż po ogłoszeniu składu na mecz z Niemcami. W składzie znalazło się aż siedmiu defensywnych piłkarzy, zmienione zostało ustawienie, a na ławce usiadły ofensywne gwiazdy. Selekcjoner był jednak przekonany, że ma rację i wyszło na jego.
Podobnie jak w przypadku przywiązania do nazwisk, a raczej lepiej nazwać to zaufaniem, jakim obdarzył kilku zawodników. Na czele listy mogą się znaleźć dwaj piłkarze: Jordan Pickford i Raheem Sterling.
Job done ✅ back where it all started…. #BoyFromBrent pic.twitter.com/yT6B9urE4A
— Raheem Sterling (@sterling7) July 3, 2021
Selekcjoner mógł wybrać Jacka Grealisha, Jadona Sancho, Markusa Rashfora – liczba opcji w angielskiej ofensywnie jest ogromna. Postanowił jednak nie mieszać za bardzo w składzie, zaufać piłkarzowi, który może w klubie nie prezentował się efektownie, ale w reprezentacji, szczególnie w ostatnich miesiącach, był skuteczny. W Euro Sterling ma już trzy gole i piękną asystę.
Z jednej strony Southgate bazuje na dużym zaufaniu, z drugiej nie trzyma się zwycięskiej jedenastki. W ponad trzydziestu meczach z rzędu nie wystawił tego samego składu. Jest elastyczny, potrafi dostosować taktykę i ustawienie do rywala. Na lewej obronie turniej rozpoczął prawonożny Kieran Trippier, a w kolejnych meczach zagrał już Ben Chilwell.
Nie wykonuje też nerwowych ruchów. Gdy Harry Kane na początku turnieju miał problemy ze zdobywaniem bramek, nie odstawił go od składu, spokojnie czekał, aż kapitan się przełamie. I tak się stało w spotkaniu z Niemcami. Kilka dni później dołożył gola z Ukrainą.
To nie jest też tak, ze ten zespół zawsze gra defensywnie. Z Ukrainą po raz pierwszy w historii wielkich turniejów strzelili w fazie pucharowej aż cztery gole.
⚽️⚽️⚽️⚽️
— England (@England) July 4, 2021
Last night was the first time the #ThreeLions have scored four in a major tournament knockout game since 1966! �� pic.twitter.com/E9bU44tY6z
Potrafi też zaskoczyć, nie kieruje się medialnymi apelami. Gdy mnóstwo było głosów, że za mało szans dostaje Sancho, to Southgate wybrał do składu Buakyo Sakę. Efekt? Został graczem meczu z Czechami. Sancho wszedł do składu dopiero na ćwierćfinał, gdy uraz wyeliminował Sakę.
Przed półfinałem Anglicy mają jedną główną zagwozdkę: co się stanie, gdy ta drużyna jako pierwsza straci gola? To coś, co na wielkich turniejach dotąd za kadencji tego selekcjonera nie zostało za bardzo przetestowane. Nawet jeśli przegrywali, to z reguły po bramkach w końcówkach, w dogrywce. Nie wiadomo, jak zespół się zachowa, gdy trzeba będzie gonić wynik.
Początek meczu Anglia – Dania w środę o 21:00.
Transmisja w TVP 1, TVP Sport, aplikacji oraz na stronie tvpsport.pl.