Logo Nadawcy

| Tokio 2020

igrzyska olimpijskie Piotr Nurowski Urszula Kielan
Piotr Nurowski (prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki w latach 1973-76 i 1978-80, po lewej) i Urszula Kielan (srebrna medalistka LIO w Moskwie w 1980 roku) (fot. PAP)

Była cztery razy z rzędu medalistką halowych mistrzostw Europy. Dwukrotnie zostawała mistrzynią Polski na otwartym stadionie, a trzy razy – w hali. W wieku 18 lat była już rekordzistką Polski w skoku wzwyż. W wieku 20 lat – medalistką igrzysk olimpijskich w Moskwie. Urszula Kielan przed 21. rokiem życia wycisnęła z kariery wszystko, co możliwe. – A i tak po latach fajnie byłoby mieć w dorobku mistrzostwo olimpijskie – mówi po latach w rozmowie z TVPSPORT.PL.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
"Jesteśmy jedną drużyną". IO Tokio 2020 w Telewizji Polskiej!

Czytaj też

Igrzyska Olimpijskie w TVP! (fot. Getty)

"Jesteśmy jedną drużyną". IO Tokio 2020 w Telewizji Polskiej!

Rafał Majchrzak, TVPSPORT.PL: – W Moskwie w 1980 roku lekkoatleci przywieźli 7 medali – 2 złote, 4 srebrne i 1 brązowy. Pani dołożyła właśnie jedno srebro.
Urszula Kielan: – Po pewnym czasie czuje się różnicę między mistrzostwem a wicemistrzostwem świata. Nie wiem, czy nie podeszłabym do tego startu inaczej, gdybym mogła jeszcze raz skoczyć. W rozmowach, przy spotkaniach nie czuję żalu, ale naprawdę fajnie byłoby mieć w gablocie złoty medal. A to aż taka różnica. Tak niewiele zabrakło. Żal mi nie towarzyszy.

Ostatnio pokazywałam synowi nagranie z konkursu. Próby bezbłędne, poza tymi trzema nieudanymi na ostatniej wysokości, przez co finalny wynik to był 1,94 metra. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie udało się pokonać 1,97 metra, za to po tym ostatnim skoku stało się coś milszego. Sara Simeoni, która wtedy wygrała, podeszła do mnie, ucałowała, wyściskała z radości. To było piękne przeżycie, najlepsze wspomnienie. A to była moja idolka, była siedem lat starsza ode mnie. Startowałyśmy razem na mityngach, gdzie lądowałyśmy w pierwszej dwójce. Widziała często moje treningi, na obozach, gdzie potrafiłam skakać po 2 metry. Mówiła mi, że na pewno wygram za cztery lata, że mam się nie martwić. A do Los Angeles w 1984 roku przecież nie polecieliśmy w ogóle.

– Zwyciężczyni, no właśnie. Miałyście jeszcze później ze sobą kontakt?
– Nie, bezpośredniego już nie miałyśmy. Pamiętam, że do przeróżnych publikacji opowiadałyśmy o startach w zawodach. Jej trener, a zarazem mąż był bardzo serdecznym człowiekiem, zawsze się pozdrawialiśmy na treningach. Ona była naprawdę dobrze przygotowana w Rosji. Miałam śpiwór, więcej sprzętu. Ja zabrałam właściwie tylko dres oraz kolce – jedyne potrzebne rzeczy.

– Pamięta pani sam przylot na igrzyska? Czuło się atmosferę dużych oczekiwań?
– Wszyscy byli przygotowani na walkę. Tylko, wie pan… mój udział w igrzyskach był dosyć przedziwny. Pojechałam do Rosji w ostatniej chwili, bez trenera, opiekuna, bez wsparcia. Doszliśmy z moim szkoleniowcem do wniosku, żeby pojechać tam jak najpóźniej. Miałam nie przebywać w Moskwie zbyt długo.

Jeśli udałoby się przejść eliminacje, to wiadomo – pozostać na finał, ale nie planowaliśmy tam siedzieć całych dwóch tygodni aż do 3 sierpnia. Poleciałam do Moskwy dzień przed zawodami, 24 lipca. Na drugi dzień odbywała się weryfikacja. O 9:00 rano były eliminacje, na drugi dzień odbywał się finał. Medaliści mogli jeszcze pozostać na chwilę, ale byłam tam sama. Wolałam pocieszyć się z ekipą w Warszawie. Miałam przecież tylko 20 lat, nie docierało do mnie, że to był taki wielki sukces. Zrobiłam swoje, zdobyłam medal i wróciłam do domu.

– Brzmi tak zwyczajnie.
– Naprawdę, nie miałam czasu się zastanawiać nad tym, co się dzieje. Chociaż pyta pan o oczekiwania, a tymczasem 32 medale olimpijskie… nam się wydawało, że przywieziemy ich więcej. Skończyło się na 3 złotych, 14 srebrnych i 15 brązowych. We mnie też wiele osób wierzyło. Skoczyłam rekord życiowy w maju 1980 roku, w Grudziądzu. 1,95 metra to był wówczas nawet siódmy, ósmy wynik.

Liczyliśmy, że powalczę o krążek, ale oczywiście wyniki na poziomie dwóch metrów notowały właśnie Simeoni oraz Rosemarie Ackermann. Mieliśmy 10-12 zawodniczek w podobnej dyspozycji. Wśród nich także ja, choćby też Tamara Bykowa, Jutta Kirst, po czasie wybiła się Stefka Kostadinowa. A mnie dopisało szczęście, że wtedy dyspozycja dnia wystarczyła do medalu. Simeoni jednak mówiła w wywiadzie, że to mnie się obawia najbardziej. Uważała mnie za nieobliczalną. Wiadomo, kiedy startuje młoda zawodniczka, to są dwa wyjścia. Albo będzie tragedia, albo będzie znakomicie. Niczego nie można przewidzieć.

"Jesteśmy jedną drużyną". IO Tokio 2020 w Telewizji Polskiej!

Czytaj też

Igrzyska Olimpijskie w TVP! (fot. Getty)

"Jesteśmy jedną drużyną". IO Tokio 2020 w Telewizji Polskiej!

Urszula Kielan memoriał Kusocińskiego
Urszula Kielan podczas XXVI memoriału im. Janusza Kusocińskiego na stadionie warszawskiej Skry (fot. PAP)
To trzeba zobaczyć! TOP 20 szans Polaków na olimpijskie medale!

Czytaj też

Polskie nadzieje na sukces w Tokio 2020

To trzeba zobaczyć! TOP 20 szans Polaków na olimpijskie medale!

– Nie było aż tak upalnie, jak dziś?
– Konkurs finałowy 26 lipca odbywał się w deszczu, to pamiętamy z kronik.

– To w sumie też jest dla mnie ciekawe. I to właściwie proste pytanie – jak się skacze w deszczu?
– Za pierwszym razem jest OK. Natomiast każdy kolejny już przypomina lądowanie w kałuży. To jest nieprzyjemne. A kiedy ktoś jest w dobrej dyspozycji, ma dobrze przygotowane kolce, aby nie poślizgnąć się na tartanie, to lepiej nie myśleć o warunkach atmosferycznych. Wiadomo, woli się skakanie w dużym słońcu, a nie w deszczu. I przede wszystkim – nie możemy skakać pod wiatr. Wtedy, w Moskwie, w sumie można jednak przyznać, że skakało się dobrze, skoro "latałam" tak wysoko.

– Pamięta pani ślubowanie przed igrzyskami? Odbywało się na Akademii Wychowania Fizycznego. Zachowało się zdjęcie z Ireną Szewińską, Grażyną Rabsztyn…
– Nie pamiętam tego dokładnie, ale na pewno wyznaczono mnie do pocztu sztandarowego. Razem ze mną była Anita Jokiel, wieloboistka i gimnastyczka, miała wtedy zaledwie 14 lat. Ja miałam zaledwie 20 lat, a obok był jeszcze bodajże 31-letni wówczas Janusz Pyciak-Peciak. Wtedy nie mieliśmy zbyt wiele możliwości, aby rejestrować takie momenty na taśmach wideo. Dziś nagralibyśmy telefonami, aparatami i już byłoby po problemie. Mielibyśmy więcej przekazów. Tak samo jakimś cudem udało mi się zdobyć taśmę z włoskiej telewizji, mam nagrany na telefonie mój olimpijski konkurs z Moskwy. Udało mi się dorównać Jarosławie Jóźwiakowskiej, która zdobywała srebrny medal w Rzymie 20 lat wcześniej. Tyle że ona w 1960 roku uczyniła to stylem przerzutowym, a nie tzw. flopem, tak jak ja.

– Jakie wrażenie wywarła Moskwa? Bo poznała ją pani wcześniej…
– Dwa tygodnie przed igrzyskami byliśmy na mityngu braci Zamińskich na Łużnikach. To była próba przedolimpijska. Startowaliśmy tam w zawodach, ale nie mogliśmy za bardzo wychodzić na miasto. Musieliśmy siedzieć w hotelu. Byliśmy co prawda na Placu Czerwonym, ale to wówczas była wyprawa z przewodnikiem. Samodzielnie nie zwiedzaliśmy. Jeździłam tam tylko w celach sportowych, naprawdę nie pamiętam dużo.

To trzeba zobaczyć! TOP 20 szans Polaków na olimpijskie medale!

Czytaj też

Polskie nadzieje na sukces w Tokio 2020

To trzeba zobaczyć! TOP 20 szans Polaków na olimpijskie medale!

Urszula Kielan Grażyna Rabsztyn Irena Szewińska
Urszula Kielan (pierwsza z lewej) z Grażyną Rabsztyn (druga z lewej), Ireną Szewińską (czwarta z lewej) w auli warszawskiej AWF na ceremonii ślubowania przed igrzyskami olimpijskimi w Moskwie (fot. PAP)
Tokio 2020: reprezentacja Polski na IO

Czytaj też

Część lekkoatletów, żeglarzy oraz siatkarze są już pewni występu w Tokio (fot. Getty)

Tokio 2020: reprezentacja Polski na IO

– A czy to nie jest przedziwne, że do srebrnego medalu olimpijskiego wystarczył wynik słabszy od pani rekordu życiowego z Grudziądza?
– W Grudziądzu skakałam na żużlu, a nie na tartanie – tak jak w Moskwie. Teraz w sumie jestem pewna, że miałam nawet siły na 2 metry, gdyby w Polsce była właśnie bieżnia tartanowa. Na żużlu i grubej gumie można było tylko sobie pięty obić. Ale wtedy nie mieliśmy przystosowanego stadionu. A zresztą, w mojej Gwardii też trenowaliśmy na twardych nawierzchniach, więc byłam przyzwyczajona.

Wiadomo, żeby zdobywać medale, trzeba bić rekordy życiowe, zbliżać się do nich. Jakby tak przecież sobie przypomnieć, ja byłam cztery razy z rzędu medalistką mistrzostw Europy w hali – od 1978 do 1981 roku. Mediolan, Wiedeń, Sindelfingen, Grenoble – cztery kolejne edycje, 3 brązowe medale i jeden srebrny. Stąd też może moje zamiłowanie do halowych zawodów. To są te wspomnienia, które się pamięta. A też musiał mi ktoś to uświadomić.

– 21 lat i właściwie wycisnęła pani z kariery tyle, ile się dało.
– Już w wieku 18 lat byłam rekordzistką Polski seniorek, skacząc 1,88 metra. Później poprawiłam się o 1 centymetr w Spale, w 1979 roku. Kolejny rok omówiliśmy, kapitalna sprawa. Już wtedy dwa razy byłam też mistrzynią Polski. W 1981 roku przeszłam operację, po której dochodziłam do siebie. A chciałam też zakończyć karierę kolejnym wyjazdem na igrzyska, co niestety nie udało się w przypadku Seulu.

– Po kontuzji było ciężko pod względem psychicznym?
– Pomógł mi fakt, że już naprawdę wiele wygrałam. Wiadomo, nie mieliśmy wówczas tak dobrej opieki medycznej, jak dziś. Ale moje sukcesy i to nasycenie wieloma laurami w młodym wieku pomogło. Nie czułam się niespełniona. Po latach… na pewno otuchy dodawał mi syn. Tak samo mówił mi cały czas, że mam przecież medal olimpijski. To dociera do mnie, wtedy przestaję się przejmować tym, jak sobie poradzę na kolejnych zawodach, bo przecież wciąż jestem aktywną zawodniczką.

A rozmawialiśmy któregoś razu przed mistrzostwami Europy Masters, zawodach dla lekkoatletycznych seniorów. Syn jest zapaśnikiem, trenuje w kadrze narodowej, także w sekcji zapaśniczej Legii. Chodzi o Rafała Krajewskiego, zabrakło mu jednego miejsca w kwalifikacjach, żeby też polecieć do Tokio. Będzie jednak starał się o to, byśmy zobaczyli go w Paryżu za trzy lata.

– Mówiła pani o zawodach rangi Masters. Dalej pani trzyma się limitu, że będzie skakać do 100. roku życia?
– Teraz mam 61 lat. I dalej jestem uzależniona od tego. Kocham spotkania z ludźmi. Sport jest taką dziedziną życia, że przy dobrej aklimatyzacji można przeżywać wspaniałe chwile. Nie mogę bez tego żyć. Skaczę, biegam, rzucam. Uwielbiam nadal przede wszystkim skoki. Potrafię dziś skakać nawet 1,4 metra, co w przelicznikach oznacza ponad wysokość 2 metrów u obecnych młodszych zawodniczek. Porównuje się do wieku zawodniczki. To jest budujące, że kobieta po sześćdziesiątce wciąż tyle potrafi. Pocieszam się, że jestem w dobrej formie. A co najważniejsze, entuzjazm udziela się synom.

Tokio 2020: reprezentacja Polski na IO

Czytaj też

Część lekkoatletów, żeglarzy oraz siatkarze są już pewni występu w Tokio (fot. Getty)

Tokio 2020: reprezentacja Polski na IO

Urszula Kielan mistrzostwa Europy Masters
Urszula Kielan podczas halowych Mistrzostw Europy Weteranów w lekkiej atletyce, rok 2015 (fot. PAP)

– Jest pani na pewno na bieżąco, jeśli chodzi o obecne wyniki lekkoatletów. Upatruje pani nadziei medalowych czy raczej są one zawyżone?
– Będziemy za nich trzymać kciuki. Jest parę osób, które na pewno nie zawiedzie. Maria Andrejczyk, Patryk Dobek, nasi młociarze – Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek, sądzę, że odbuduje się też Anita Włodarczyk. Na nich możemy liczyć. Wyniki przed igrzyskami narobiły w przypadku niektórych nadzieję.

Liczę też na to, że szczęście będzie miał Piotr Lisek. Wiadomo, będę też spoglądać na Kamilę Lićwinko. Mam cały czas tak, że kiedy odbywa się konkurs skoku wzwyż, to nawet siedząc przed telewizorem, tak jakby skaczę razem z nimi. Podrywam się tak, jak zawodnicy. To już jest we krwi, nie zrobię nic z tym.

– Gdzie najdalej startowała pani? Pytam o odległość od domu…

– Właśnie w Tokio. Podobało mi się bardzo to miasto. Byłam tam dwa razy, w 1980 i 1981 roku. To był tzw. ośmiomecz, nie impreza rangi mistrzowskiej. Mam z niego medal z kółkami olimpijskimi, tylko jest ich osiem, a nie pięć. Wystawiłam sobie niedawno ten medal w gablotce i tak sobie myślę, kto mi dorówna na igrzyskach.

Pamiętam też mój wyjazd do Indianapolis, na pierwsze halowe mistrzostwa świata. Wtedy za bardzo nie myślałam raczej o aklimatyzacji. Chociaż pytano mnie, czy udało mi się przestawić na warunki panujące na innym kontynencie. Chyba lepiej jest o tym nie myśleć, wtedy bywa prościej. Ja w najlepszym okresie, czyli do 24. roku życia, funkcjonowałam inaczej. Nie czułam takiej presji.

– To będą igrzyska daleko stąd, w zupełnie innej atmosferze niż dotąd. Da się to porównać do jakiejkolwiek imprezy sprzed lat? Bardziej pytam nawet o pani czasy. Chodzi mi o odbiór ze strony sportowca, gdy nie ma kibiców…
– Kiedyś opisywał to dobrze Jacek Wszoła. W naszych czasach, na przestrzeni lat 70. oraz 80. XX wieku nam nie było wolno odwrócić się w kierunku widowni. Każdy gest, spojrzenie, odwrócenie się w tamtą stronę skutkowało ostrzeżeniem ze strony sędziów. A kiedy ktoś był uparty, to nawet mógł zostać wykluczony. Trzeba było się pilnować. Ale na pewno na nagraniach z Moskwy słychać ten tumult, słychać wrzawę, której wtedy się aż tak nie czuło. Bez publiczności… wiadomo, to trochę, jak w teatrze.

Brakuje pewnego elementu. Ale ciężko jest mi powiedzieć, jak to jest tak startować w kompletnej ciszy. Wbrew pozorom, naprawdę nie mam za dużych doświadczeń w takich występach. Zawsze startowałam przy udziale publiczności, tyle osób patrzyło na nas, dodawało skrzydeł. To się wręcz wydaje niemożliwe, że w Tokio będzie aż tak dziwnie. A wszystko wskazuje na to, że nikogo nie wpuszczą i odwrotu nie będzie. Ale może przez to każdy lepiej skupi się na sobie – mówię tu oczywiście o sportowcach.

Retro TVP Sport: złote medale IO 1980 w Moskwie
IO 1980 (fot. Getty)
Retro TVP Sport: złote medale IO 1980 w Moskwie

Zobacz też
Sensacja w Sydney. 18-letnia Skolimowska zdobyła złoto [RETRO]
Kamila Skolimowska (fot. Getty)

Sensacja w Sydney. 18-letnia Skolimowska zdobyła złoto [RETRO]

| Retro 
Korupcja przy organizacji IO. Milionowe łapówki, są aresztowani
Japoński policjant w trakcie Tokio 2020

Korupcja przy organizacji IO. Milionowe łapówki, są aresztowani

| Tokio 2020 
Wszystkie medale Ireny Szewińskiej na igrzyskach
Irena Szewińska (fot. Getty)

Wszystkie medale Ireny Szewińskiej na igrzyskach

| Retro 
"Śpiulkolot" w Polsce, olimpijskie słowo w Japonii. Gospodarze IO wybrali
Ceremonia wręczenia medali olimpijskich polskiej sztafecie mieszanej. "Złoto" zostało w Japonii słowem roku (fot. Getty)o-fot-tvp

"Śpiulkolot" w Polsce, olimpijskie słowo w Japonii. Gospodarze IO wybrali

| Tokio 2020 
Tokio. Nieobecność kibiców pozwoliła obniżyć koszty igrzysk
Koła olimpijskie w Tokio (fot. Getty Images)

Tokio. Nieobecność kibiców pozwoliła obniżyć koszty igrzysk

| Tokio 2020 
Czym zaskoczą igrzyska olimpijskie w Paryżu?
fot. TVP

Czym zaskoczą igrzyska olimpijskie w Paryżu?

| Lekkoatletyka 
Niesamowita sytuacja! Olimpijczycy z Tokio dopiero wrócili do kraju
Lisa Carrington i Caitlin Regal to złote medalistki Nowej Zelandii w kajakach (fot. Getty Images)

Niesamowita sytuacja! Olimpijczycy z Tokio dopiero wrócili do kraju

| Tokio 2020 
Tokio 2020. Organizatorzy zwracają pieniądze za bilety
Ceremonia otwarcia igrzysk w Tokio

Tokio 2020. Organizatorzy zwracają pieniądze za bilety

| Tokio 2020 
Za mundurem... medale sznurem? Wspaniałe igrzyska dla Wojska Polskiego
(fot. Getty Images)

Za mundurem... medale sznurem? Wspaniałe igrzyska dla Wojska Polskiego

| Tokio 2020 
Rosja szuka winnych najgorszych IO od lat. "Rusofobiczne dranie"
Jekaterina Ilina

Rosja szuka winnych najgorszych IO od lat. "Rusofobiczne dranie"

| Tokio 2020 
wyniki
Wyniki
07 sierpnia 2021
Koszykówka

Słowenia

Australia

Francja

USA

05 sierpnia 2021
Koszykówka

Francja

Słowenia

USA

Australia

03 sierpnia 2021
Koszykówka

Australia

Argentyna

Włochy

Francja

Hiszpania

USA

Słowenia

Niemcy

01 sierpnia 2021
Koszykówka

Hiszpania

Słowenia

Argentyna

Japonia

Polecane
Najnowsze
Piszczek jako pierwszy trener! Nowa rola byłego reprezentanta
Piszczek jako pierwszy trener! Nowa rola byłego reprezentanta
| Piłka nożna 
Łukasz Piszczek (fot. Getty Images)
Sportowy wieczór (28.07.2025)
Sportowy wieczór (28.07.2025)
Sportowy wieczór (28.07.2025)
| Sportowy wieczór 
Podoliński ostro o zmienie przepisu: zniknęli młodzieżowcy i Polacy z Ekstraklasy [WIDEO]
(fot. TVP Sport)
Podoliński ostro o zmienie przepisu: zniknęli młodzieżowcy i Polacy z Ekstraklasy [WIDEO]
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Legia postawiła na... Midasa? Ten początek daje nadzieje
Edward Iordanescu notuje udany początek w pracy z Legią Warszawa (fot: Getty)
Legia postawiła na... Midasa? Ten początek daje nadzieje
fot. TVP
Piotr Kamieniecki
Odrobili straty w końcówce. "W szatni nie latały bidony"
Piłkarze GKS-u Katowice (fot. PAP)
Odrobili straty w końcówce. "W szatni nie latały bidony"
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Momenty Euro. Co zapamiętamy ze Szwajcarii?
Natalia Padilla-Bidas (fot. Getty Images)
polecamy
Momenty Euro. Co zapamiętamy ze Szwajcarii?
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
Blaski i cienie Polaków w Portugalii. Bednarek śladami legendy [RANKING]
Andrzej Juskowiak i Marek Saganowski dobrze radzili sobie w Portugalii, ale żaden z nich nie zdobył tak wielkiego szacunku, jak Józef Młynarczyk (fot. Getty/PAP)
polecamy
Blaski i cienie Polaków w Portugalii. Bednarek śladami legendy [RANKING]
Jakub Ptak
Jakub Ptak
Do góry