19 lip 2021 | Piłka nożna / Anglia

W Premier League lubią szastać gotówką, czyli przypadek Hallera i innych

Wojciech Papuga

Z pewnością wielu kibiców może szokować zbliżający się wielkimi krokami transfer Bena White'a z Brighton and Hove Albion do Arsenalu za blisko 60 mln euro. Na Wyspach to jednak nic nowego. Historia już nie raz pokazała, jak kluby Premier League potrafiły szastać gotówką na prawo i lewo za piłkarzy – delikatnie rzecz ujmując – przeciętnej klasy.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Oczywiście zdarzały się przypadki takie, jak Virgila van Dijka, który przechodząc zimą 2018 roku z przeciętnego Southampton do Liverpoolu za – bagatela – 85 mln euro, okazał się transferowym strzałem w "dziesiątkę" i dziś uważany jest za jednego z najlepszych stoperów na świecie.

Niemniej na przestrzeni ostatnich lat mieliśmy do czynienia z wieloma przykładami transferów w Premier League, kiedy włodarze tamtejszych klubów wydawały krocie na piłkarzy z – powiedzmy – drugiego szeregu. W podobny schemat wpisuje się, przynajmniej na ten moment, pozyskanie Bena White'a z Brighton do Arsenalu za 58 mln euro.

Poniżej przedstawiamy nasze TOP 7 najbardziej przepłaconych zawodników ligi angielskiej.

7. Fred – z Szachtara Donieck do Manchesteru United za 59 mln euro

Transfer piłkarza z ligi ukraińskiej za niespełna 60 mln euro od razu budził na Wyspach duże wątpliwości. Dziś już jasno można powiedzieć, że Fred po trzech sezonach występów – mimo kilku okresów, kiedy spisywał się nadspodziewanie dobrze – nie jest zawodnikiem na miarę takiego klubu, jak Manchester United. Na Old Trafford nie planują jednak w najbliższym czasie pozbywać się Brazylijczyka, a ten – całkiem możliwe – dalej będzie jednym z podstawowych elementów układanki Ole Gunnara Solskjaera.

Fred (fot. Getty Images)

6. Nicolas Pepe – z Lille OSC do Arsenalu za 80 mln euro

Najdroższy zakup w historii Arsenalu, jak do tej pory, nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Piłkarz, który w sezonie 2018/2019 przegrał rywalizację o korona króla strzelców w Ligue 1 jedynie z Kylianem Mbappe, od początku nie mógł się odnaleźć w zespole z Emirates Stadium. Bilans 24 goli w 89 meczach na wszystkich frontach to nie jest bowiem wynik, jaki może zadowalać sympatyków Kanonierów i przede wszystkim samego Iworyjczyka. Choć trzeba przyznać, że w końcówce minionych rozgrywek Nicolas Pepe wreszcie należał do wyróżniających się piłkarzy klubu z północnego Londynu.

Nicolas Pepe (fot. Getty Images)

5. Eliaquim Mangala – z FC Porto do Manchesteru City za 45 mln euro

Miał być jednym z liderów bloku defensywnego zespołu prowadzonego wówczas przez Manuela Pellegriniego. Pierwsze dwa sezony Francuza na Etihad Stadium były jeszcze całkiem przyzwoite. Potem jednak było już tylko gorzej. W pewnym momencie Managala miał problemy, by załapać się choćby do kadry meczowej The Citizens, a kiedy stery przejął Pep Guardiola, jego czas w klubie z niebieskiej części Manchesteru bezpowrotnie minął. Stąd wypożyczenia do Evertonu i Valencii, z którą związał się stałym kontraktem. Dziś natomiast pozostaje wolnym agentem.

Eliaquim Mangala (fot. Getty Images)

4. Andy Carroll – z Newcastle United do Liverpoolu za 41 mln euro

Do klubu z Anfield trafił na początku 2011 roku za rekordowe wówczas w historii klubu pieniądze. Carroll całkowicie jednak rozczarował w nowym miejscu, gdzie przez półtora sezonu strzelił zaledwie jedenaście goli w 58 występach, co oznaczało jedno trafienie na niewiele ponad pięć meczów. Dorobek dość marny jak na zawodnika, na którego włodarze Liverpoolu rozbili bank.

Andy Carroll (fot. Getty Images)

3. Joelinton – z TSG 1899 Hoffenheim do Newcastle United za 44 mln euro

Wydanie grubo ponad 40 mln za snajpera, który nigdy wcześniej nie dobił do granicy choćby dziesięciu ligowych goli w jednej kampanii, od początku budziło olbrzymie wątpliwości. Kiepską skuteczność Joelinton kontynuuje również na St James' Park. Dziesięć trafień w 86 meczach to bowiem marny dorobek bramkowy jak na najbardziej wysuniętego zawodnika w zespole. Doszło nawet do tego, że kiedy Brazylijczyk dochodzi już do pozycji strzeleckiej, kibice Srok sami robią sobie z tego żarty.

Joelinton (fot. Getty Images)

2. Danny Drinkwater – z Leicester City do Chelsea za 38 mln euro

Trafił do klubu z Londynu w swoim prime, jako świeżo upieczony mistrz Anglii z Leicester City. Na Stamford Bridge kompletnie jednak przepadł. Dość powiedzieć, że w sezonie 2018/2019 zagrał tylko w jednym meczu - i to na samym jego początku, kiedy Chelsea przyszło się zmierzyć z Manchesterem City w starciu o Tarczę Wspólnoty. Szukał szczęścia na wypożyczeniach, kolejno w Burnley, Aston Villi oraz tureckiej Kasimpasie, ale bez efektu. Z tego ostatniego klubu powrócił niedawno do The Blues i wydaje się, że zaraz znów będzie musiał znaleźć sobie nowe środowisko.

Danny Drinkwater (fot. Getty Images)

1. Sebastien Haller – z Eintrachtu Frankfurt do West Hamu United za 50 mln euro

Najdroższy zakup w historii Młotów okazał się kompletnym niewypałem. Jeśli bowiem wydaje się na napastnika równo 50 mln euro, a ten w ciągu dwóch lat strzela jedynie dziesięć goli na poziomie Premier League, to... wiedz, że coś dzieje. Klub, w którym na co dzień występuje Łukasz Fabiański, w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że z reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej nie będzie większego pożytku i zimą 2021 roku sprzedano go do Ajaxu Amsterdam za całkiem niezłe pieniądze (22,50 mln euro). Tam radzi sobie już zdecydowanie lepiej (13 trafień w 23 meczach).