Dwa oblicza polskiej reprezentacji siatkarzy. Kadra Vitala Heynena przegrała z Iranem w pierwszym meczu na igrzyskach olimpijskich w Tokio 2:3 (25:18, 22:25, 22:25, 25:22, 21:23)! W oczy kłuły liczne błędy własne biało-czerwonych, martwi tajemniczy uraz Michała Kubiaka. Kapitan ani razu nie pojawił się na parkiecie.
Wiedzieli, po co jadą na igrzyska olimpijskie. Przez pięć lat, odkąd w ćwierćfinale w Rio odpadli z gry o medale, nasłuchali się wystarczająco o legendzie ekipy Huberta Wagnera i tym, co wydarzyło się w Montrealu. Są podwójnymi mistrzami świata, zespołem, którego boi się cały siatkarski świat. Mają Wilfredo Leona, Bartosza Kurka, właściwie całą dwunastkę godną MVP każdego turnieju. I trenera-szarlatana, wariata, który potrafi w każdym momencie wzniecić na boisku iskry. W sobotę z Iranem zawodnicy Vitala Heynena w hali Ariaki w Tokio zaczęli drogę po sportową nieśmiertelność.
Coś tam się ćwiczy #Tokyo2020 pic.twitter.com/BLg6I7xKCl
— Sara Kalisz (@SaraKalisz) July 24, 2021
9 błędów zagrywki Iranu i 31% w ataku po polskiej stronie. Najlepsze podsumowanie #POLIRI #Tokyo2020
— Sara Kalisz (@SaraKalisz) July 24, 2021
3 - 2
ROC
3 - 2
Brazylia
3 - 0
Argentyna
1 - 3
ROC