Nie udźwignęliśmy roli faworyta – powiedział były wielokrotny reprezentant kraju, obecnie prezes Zaksy Kędzierzyn-Koźle Sebastian Świderski po meczu polskich siatkarzy z Iranem (2:3) na igrzyskach olimpijskich w Tokio.
Dla biało-czerwonych mecz, który przegrali po tie-breaku 2:3 (25:18, 22:25, 22:25, 25:22, 21:23) był pierwszym na tym turnieju. Kolejnym przeciwnikiem drużyny Vitala Heynena będą w poniedziałek Włosi.
– Początek mieliśmy bardzo dobry, ale później mieliśmy problemy. Najpierw lekkie, które potem zmieniły się w poważne. Myślę, że Iran pokazał, że nie jest taki słaby, jak to się mówiło przed tym turniejem. Niestety nie udźwignęliśmy roli faworyta. Mam nadzieję, że zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski – powiedział były przyjmujący.
Jego zdaniem bardzo długi sobotni pojedynek nie odbije się na dyspozycji fizycznej biało-czerwonych w poniedziałek. – Nie, właściwie dobrze, że nasza drużyna rozegrała dziś pięć setów. Pamiętajmy, że mamy kilku debiutantów. Myślę też, że taki zimny prysznic był nam potrzebny. W każdym turnieju zdarza się jeden słabszy mecz. Mam nadzieję, że takowy mamy właśnie za sobą – ocenił Świderski.
Przypomniał, że Włosi w sobotę też się męczyli. Pokonali co prawda Kanadyjczyków, ale dopiero 3:2.
Przyznał, że jedną z przyczyn porażki była za duża ilość tzw. błędów własnych, ale nie tylko to o tym przesądziło. – Pamiętajmy, kto był po drugiej stronie siatki, na rozegraniu (Saeid Marouf Lakrani – przyp. red.). Mając piłkę potrafił wybrać wiele rozwiązań – dodaje Świderski.
Podkreślił, że nawet po dobrym przyjęciu Polacy często nie potrafili skutecznie atakować.
3 - 2
ROC
3 - 2
Brazylia
3 - 0
Argentyna
1 - 3
ROC